Prost: Kierowcy nie zdają sobie dziś sprawy z ryzyka jakie podejmują

"Dziewięć razy nic się nie stanie, ale za dziesiątym...".
27.09.1118:25
Nataniel Piórkowski
3035wyświetlenia

Alain Prost przyznał, że był zdumiony, gdy ostatnimi czasy oglądał Formułę 1 w swoim telewizorze.

Zastanawiam się, czy teraz kierowcy nie zdają sobie sprawy z ryzyka, jakie podejmują. W Belgii i we Włoszech wydawało się, że ma to miejsce w najdziwniejszych miejscach. Kiedy Webber wyprzedzał Alonso lub awans Vettela na Monzy wywalczony z dwoma kołami na trawie.

Dziewięć razy nic się nie stanie, ale za dziesiątym... Chciałbym zobaczyć ich jeżdżących moim samochodem z 1983 roku tylko po to, aby zdali sobie sprawę z tego, co wyczyniają - powiedział Francuz gazecie L'Equipe, mając na myśli Renault RE30, którym niecałe trzy dekady temu wywalczył wicemistrzostwo świata.

Prost po raz kolejny zapewnił także, iż kierowanie własnym zespołem było największym nieporozumieniem całej jego kariery w sportach motorowych oraz wyznał, że byłby bardzo sfrustrowany będąc kierowcą Formuły 1 w dzisiejszych czasach. Kierowca zawsze był ważny, ale teraz już tak nie jest. Widać to w różnicach pomiędzy partnerami z zespołu. Czasem wynoszą one 0,1 sekundy, a w przeszłości była to sekunda lub nawet dwie.

Francuz skrytykował także pomysł powrotu Michaela Schumachera do aktywnego uprawiania sportu, który w przeszłości przyniósł mu tak wiele sławy. Jeśli celem był powrót i zdobycie mistrzostwa, to był on śmieszny. Jeśli jednak powiedział, że zrobi to, aby pomóc Rosbergowi i Mercedesowi, to przynajmniej może być to traktowane jako szlachetny gest z jego strony.

Źródło: onestopstrategy.com

KOMENTARZE

12
Kamikadze2000
28.09.2011 04:12
Ja tam myślałem, że już zdziadział... ;]
agentwrogiegoukladu
28.09.2011 08:11
Prost już dziadzieje i tyle
marios76
28.09.2011 08:10
@Huckleberry- on był szybki, ale przede wszystkim kalkulował co mu się opłaca... A z różnicami szybkości kierowców w jednym teamie- ma rację! Tyle, że chyba zapomniał, że gdyby nie błąd Senny w GP Monaco 88, to by go młodzian zdublował! Dzisiejsza F1- myślę, że po wypadku Kubicy w Kanadzie 2007, część kierowców zaczęła wierzyć w nieśmiertelność, że jak się nie uda- wyjdą, otrzepią sie i za tydzień, dwa następny wyścig... Ja nic nie mam do tego, że ktoś zaryzykuje, raz, dla jakiegoś konkretnego celu... ale nie rozumiem, dlaczego ktoś ryzykuje ciągle, zwłaszcza w sytuacjach, które niewiele dają?
Huckleberry
28.09.2011 07:56
No to czyli wg Prosta jakby dzisiejsi kierowcy musieli jeździć dawnymi "złomami" to Prost by ich dublował w każdym wyścigu?! Ja chciałbym zobaczyć Prosta radzącego sobie ze współczesną kierownicą, wygaszaniem tylnego skrzydła, Kersem, DRSem i balansem hamulców na raz. ;)
Sir Wolf
27.09.2011 08:35
Mimo wszystko, miło jest poczytać nieco mądrości doświadczonego Francuza, ot tak, dla odmiany. Lepsze to, niż takie, powiedzmy, obrabianie innym d*py przez Irvine'a.
Arya
27.09.2011 07:12
Nie wiem, do czego Prost zmierza. I co z tego, że kiedyś jazda niosła większe ryzyko. I tak wielu kierowców ryzykowało. Teraz mogą wiele razy bezpieczniej. Chciałby, żeby nie było tych wyprzedzań, jak te, o których wspomniał? @Dante No ale niektórych sytuacji nie da się właściwie wyeliminować. Ryzyko wypadku takiego jak u Syrteesa nie jest duże, a części odpadają z bolidów niekiedy nawet bez wypadków, jak w przypadku Massy na Węgrzech 2009. Hamilton trochę przesadza, nawet nie tylko ze względu na bezpieczeństwo, ale po prostu psucie sobie i innym wyścigów, ale kierowcy ścigają się, chcą być jak najszybsi, więc zdarzają się kraksy.
Dante
27.09.2011 07:09
@Karol26 - Widowisko zyskuje ale nie chciałbym, żeby któryś z kierowców zakończył przez niego wyścig na bandzie i pauzował przez następne GP ze względu na obrażenia.
Karol26
27.09.2011 06:58
@Dante Wiadomo nie powiedziałem, że nie ma ryzyka. Ale czasem może sobie na to pozwolić chyba on tak uważa. Zgodzisz się na pewno, że widowisko na tym zyskuje. Mam nadzieję, że nie będzie się tak już rozbijał :)
Kamikadze2000
27.09.2011 06:54
Hamilton "wykorzystał" już kilka żywotów - oby nie "zmarnował" ostatniego. Teraz bolidy prowadzą się znakomicie. Kiedyś bolid mógł wypaśc z toru z byle najechania leciutko na trawę lub za mocno na tarkę. A wiadomo, że jak już porządnie poszedł na bandę, rzadko kiedy dawał bezpieczne wyjście z crasheru. Obecnie wozy są mega bezpieczne, ale jest przecież pewna granica. Oby nie została przekroczona!
Dante
27.09.2011 06:14
@Karol26 - Hamilton może mieć te 9 przypadków w których odpadnie "tylko" spoiler ale jak za 10 razem porządnie pieprznie tam gdzie nie trzeba, to nie był bym takim pewien czy z tego wyjdzie. Wystarczy przypomnieć śmierć Henrego Surtees'a w 2009 - niby standardy bezpieczeństwa te same(HANS, wytrzymałe kaski itd.) ale jeśli znajdziemy się w nieodpowiednim miejscu i czasie to po nas. Więc lepiej nie kusić losu jak Lewis i jego "koncertowe" wyprzedzanie Kobayashiego na Spa które niby groźnie nie wyglądało a Hamiltona jednak zamroczyło po walnięciu w bandę.
jpslotus72
27.09.2011 05:33
Nieporozumieniem jest zestawianie dzisiejszych standardów bezpieczeństwa z tymi z 1983 (nie mówiąc już o wcześniejszych) - ale też dzisiejsze poczucie "nietykalności" może być złudne, szczególnie na torach ulicznych. Bez ryzyka nie ma F1 - ale trochę rozsądku nigdy nie zawadzi. A co do Schumachera - mam wrażenie, że on sam tak do końca nie wie po co wrócił... Ot, tak - wstąpił na chwilę zobaczyć, co słychać na "starych śmieciach"...
Karol26
27.09.2011 04:59
Alain są inne czasy! Ryzyko jest w to wpisane ale jest bezpieczniej :) Chciało by się powiedzieć zapomniał wół jak cielęciem był :) Sam wyczyniał niezłe cuda i nie zważał na ryzyko :D