Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Chin
Siódme zwycięstwo Fernando Alonso w tym sezonie
16.10.0514:36
17253wyświetlenia
Fernando Alonso odniósł pewne zwycięstwo w kończącej sezon 2005 Grand Prix Chin. Zadanie Hiszpanowi ułatwił dzisiaj z pewnością jego partner z zespołu Renault, Giancarlo Fisichella, który pełniąc rolę "hamulcowego" umożliwił mu zyskanie znacznej (ponad 17 sekund) przewagi przed pierwszym postojem. Niestety nie zdołaliśmy się nawet przekonać, czy Alonso miał w baku mniej paliwa od Kimi Raikkonena, bowiem obydwu kierowców do wcześniejszego odbycia pierwszych postojów zmusiła neutralizacja wyścigu. Była ona następstwem problemów z kanałem odprowadzającym wodę przy jednym z krawężników. W pewnym momencie uchyliła się pokrywa do studzienki, w którą prawym kołem uderzył jeden z kierowców McLarena, Juan Pablo Montoya. Kolumbijczyk musiał oczywiście zjechać do boksów po nową oponę, a następnie już podczas obecności na torze samochodu bezpieczeństwa uzupełnił zapas paliwa w swoim bolidzie, co kosztowało go spadek na 14 pozycję. W tym momencie szanse zespołu Renault na zdobycie zespołowego mistrzostwa znacznie wzrosły, tym bardziej, że Raikkonen po postoju był nadal trzeci za Fisichellą. Jakby tego było mało, tuż po wznowieniu wyścigu w bolidzie Montoi nastąpiła awaria silnika i w tym momencie sprawa mistrzostwa była już w zasadzie przesądzona.
Później samochód bezpieczeństwa jeszcze raz pojawił się na torze, po tym jak Narain Karthikeyan popełnił błąd na szybkim zakręcie nr 13 i z dużą siłą uderzył w bandą, kompletnie demolując swojego Jordana. Hindusowi na szczęście nic się nie stało, a tymczasem niemal wszyscy pozostali w wyścigu kierowcy zdecydowali się na wykorzystanie neutralizacji do odbycia ostatnich postojów. Zespół Renault zastosował podobną taktykę jak McLaren w Grand Prix Belgii, czyli jadący na drugiej pozycji Fisichella przez zjazdem do boksów spowolnił resztę stawki, co z jednej strony gwarantowało Alonso utrzymanie prowadzenia, a z drugiej strony Włocha ominęła konieczność czekania w kolejce aż mechanicy skończą obsługiwanie jego partnera. Problem w tym, że FIA po wyścigu w Belgii zabroniła stosowania takich praktyk i Fisichella pod koniec wyścigu musiał zaliczyć karny przejazd przez boksy, przez co na mecie był dopiero czwarty. Całe zdarzenie nie wpłynęło jednak zbytnio na pozycję Raikkonena, bowiem Fin dzięki krótszemu postojowi i tak zdołał przeskoczyć kierowcę Renault, zanim jeszcze ten został ukarany. O dzisiejszej porażce Raikkonena zadecydowała prędzej słaba dyspozycja bolidu MP4-20 na torze w Szanghaju. Owszem, kierowca McLarena ustanowił najlepszy czas przejazdu jednego okrążenia, ale stało się to dopiero w końcówce wyścigu i w dodatku różnica w stosunku do najlepszego czasu Alonso wyniosła niespełna 0.3 sekundy.
Tak więc Alonso odniósł siódme zwycięstwo w tym sezonie i udowodnił tym samym, że zasłużenie zdobył koronę mistrza, gdyż Raikkonen nie tylko nie zdołał wygrać więcej wyścigów w tym roku, ale nawet nie startował częściej z pole position, jakie by nie były tego powody. Wysoka i zarazem równa forma kierowcy, znikoma ilość błędów i niewiarygodna niezawodność bolidu - to są czynniki, jakie zadecydowały o sukcesie Hiszpana i całego zespołu Renault, który pierwszy raz w swojej historii zdobył tytuł najlepszego konstruktora bolidów Formuły 1. McLaren może się jedynie poszczycić większą ilością zwycięstw wywalczonych przez swoich kierowców w 2005 roku, ale tylko o dwa. W przyszłym sezonie stajnia z Woking musi postarać się o większą niezawodność i dobrą formę już od pierwszego wyścigu, a nie dopiero od europejskiej części sezonu. Montoya nie kończąc dzisiejszego wyścigu stracił szansę na przeskoczenie Michaela Schumachera w klasyfikacji generalnej kierowców i ostatecznie musiał zadowolić się czwartą pozycją. Schumacher także nie dojechał do mety po drugim z rzędu fatalnym występie w Chinach. Zaczęło się od kraksy z Christijan Albersem jeszcze przed startem wyścigu (!), a skończyło na poślizgu w trakcie neutralizacji wyścigu po zbyt gwałtownym hamowaniu. Niemiec stwierdził później, że i tak pewnie nie zdobyłby punktu, gdyż miał problemy z oponami, co zresztą trapiło dzisiaj także Rubensa Barrichello (12 pozycja). Rezultat doskonale odzwierciedla tegoroczną formę niepokonanej od pięciu lat ekipy Ferrari, która sezon 2005 zakończyła w fatalnym stylu.
Na najniższym stopniu stanął tymczasem Ralf Schumacher, który w przeciwieństwie do poprzedniego wyścigu tym razem skorzystał z obecności samochodu bezpieczeństwa na torze. Po pierwszej neutralizacji Niemiec znalazł się na piątej pozycji, a decyzja o pozostaniu na torze w trakcie drugiej neutralizacji i późny ostatni postój na 47 okrążeniu zaowocował zyskaniem jeszcze jednego miejsca. Czwarta pozycja już była całkiem niezłym osiągnięciem, a prezent w postaci najniższego stopnia podium od sędziów, którzy przyznali karę Fisichelli, należy potraktować jak nagrodę dla Toyoty za najbardziej udany sezon w dotychczasowej, dosyć krótkiej historii tego zespołu. Rezultat umożliwił młodszemu z braci Schumacherów przeskoczenie Jarno Trullego w klasyfikacji generalnej kierowców, jednak w sumie obaj kierowcy wypadli dosyć równo, prezentując raz lepszą, raz gorszą formę w różnych momentach sezonu, co stało się już niejako ich znakiem firmowym. Włoch dzisiejszy wyścig ukończył dopiero na ostatniej pozycji, gdyż problemy z oponami zmusiły go do wykonania dodatkowego postoju, ale i tak nie miał raczej szansy na zarobek punktowy. Podsumowując: czwarta pozycja w klasyfikacji generalnej konstruktorów, szósta i siódma pozycja w klasyfikacji kierowców i pięć wizyt na podium, to bardzo dobre osiągnięcie dla Toyoty i motywacja do jeszcze bardziej wytężonej pracy.
Piąty na mecie zameldował się Christian Klien i jest to jak dotąd najlepsze osiągnięcie w jego dotychczasowej karierze. Kierowca Red Bull podobnie jak Ralf Schumacher nie zjechał do boksów w trakcie drugiej neutralizacji wyścigu i do ostatniego postoju jechał w szaleńczym tempie na czwartej pozycji, wykręcając po drodze czwarty czas dnia (strata niespełna pół sekundy do Raikkonena). Dzięki temu Austriak stracił później już tylko jedno miejsce i udowodnił tym samym, że jest w stanie wykorzystać nadarzającą się okazję dzięki szybkiej i zarazem bezbłędnej jeździe. Być może zapewnił sobie nawet w ten sposób posadą drugiego obok Davida Coultharda kierowcy w Red Bull Racing na przyszły sezon. Szkot tymczasem szansę na uzyskanie dobrego rezultatu w Chinach stracił z powodu pierwszej neutralizacji wyścigu, gdyż pech chciał, że swój pierwszy postój zaliczył tuż przed nią i w wyniku nieporozumienia przy wyprzedzaniu samochodu bezpieczeństwa stracił dwa miejsca, zajmując po wznowieniu ósmą pozycję. Kolejna neutralizacja kosztowała Coultharda spadek aż na 12 pozycję, jednakże Szkot nie poddał się i po wyprzedzeniu w bezpośredniej walca Trullego, Tiago Monteiro i Barrichello finiszował tuż za punktowaną ósemką. Tym razem więcej szczęścia miał Klien, ale tak czy inaczej zespół Red Bull Racing zakończył w pozytywny sposób swój całkiem udany debiutancki sezon 2005.
Powody do radości miał dzisiaj także Felipe Massa, który podczas swojego ostatniego występu w barwach zespołu Sauber zdobył trzy punkty. Są to także ostatnie punkty zdobyte przez szwajcarską stajnię pod wodzą Petera Saubera, a więc jest to bardzo miły upominek dla człowieka, który z oddaniem od 13 lat prowadził swój zespół i z dumą może go teraz przekazać w ręce BMW. Massa był dzisiaj trzecim z kolei kierowcą, który nie zdecydował się na odbycie ostatniego postoju w trakcie drugiej neutralizacji wyścigu, co zapewniło mu awans na trzecią pozycję. Brazylijczyk został później co prawda pokonany przez Raikkonena, Fisichellę i Kliena, jednak po wyścigu stwierdził, że cieszy się z rezultatu jak z podium. Tymczasem Jacques Villeneuve w trakcie pierwszej wizyty na torze samochodu bezpieczeństwa popełnił błąd i od tego momentu nie mógł już złapać dobrego rytmu. Dopiero w końcówce wyścigu udało mu się awansować do pierwszej dziesiątki. Trzy punkty zdobyte w tym wyścigu umożliwiły Massie przeskoczenie Villeneuve'a i awans na 13 pozycję w klasyfikacji generalnej kierowców.
Na ostatnich miejscach punktowanych finiszowali Mark Webber (Williams) i Jenson Button (B.A.R). Ten pierwszy ze względu na 10 pozycję startową powinien być w miarę usatysfakcjonowany, choć z pewnością liczył na nieco więcej. Tymczasem Button miał pełne prawo być niezadowolony z zaledwie jednego punktu, jako że startował z czwartej pozycji, jednak każda neutralizacja wyścigu kosztowała go spadek na niższą pozycję i dopiero wyprzedzenie Barrichello na 44 okrążeniu umożliwiło mu powrót do punktowanej ósemki. Potwierdza to jednak tylko prezentowaną w końcówce sezonu przez stajnię z Brackley formę, czyli dobre występy na kwalifikacjach i wyraźnie słabsze w wyścigach. Jedynie zaryzykowanie takiej samej strategii, na jaką zdecydowali się Ralf Schumacher, Klien i Massa, mogło umożliwić Webberowi i Buttonowi uzyskanie lepszego rezultatu. Tymczasem drudzy kierowcy z zespołów Williams i B.A.R po kolejnym słabym występie nie zdobyli ani jednego punktu. Takuma Sato swój ostatni występ w barwach B.A.R rozpoczął od ewidentnego falstartu, ale ostatecznie z walki wyeliminowała go awaria skrzyni biegów. Z kolei Antonio Pizzonia został sklasyfikowany na 13 pozycji, ale jazdę zakończył na ostatnim kółku ze względu na pękniętą oponę.
Zespoły Jordan swój ostatni występ pod tą właśnie nazwą zakończyły w dosyć udany sposób, choć odnosi się to tylko do Tiago Monteiro, bowiem Narain Karthikeyan odpadł z wyścigu po spektakularnej kraksie, ale przynajmniej nic mu się stało. Hindus wysoką pozycję startową zawdzięczał oczywiście bardzo małej ilości paliwa w baku na kwalifikacjach i raczej nikogo nie zdziwił chyba fakt, że pod koniec okrążenia rozgrzewającego czmychnął od razu do boksów, tłumacząc to niby niewielkim problemem z bolidem. Tym niemniej w momencie wypadku, który wydarzył się na 29 okrążeniu, Karthikeyan zajmował 13 pozycję, a za nim podążało jeszcze pięciu kierowców. Tymczasem Monteiro zatankował swój bolid do pełna pod koniec pierwszej neutralizacji i już bez dodatkowego postoju dojechał do mety, zajmując na koniec 11 miejsce. Portugalczyk był najwyżej sklasyfikowanym kierowcą na oponach Bridgestone.
Nienajlepiej zakończył się jednak ostatni start zespołu Minardi w Formule 1. Christijan Albers jeszcze w drodze na prostą startową wpadł na rozgrzewającego swoje opony Michaela Schumachera i musiał wystartować w zapasowym bolidzie, który między innymi nie był wyposażony we wspomaganie kierownicy. Było to równoznaczne z utratą szans na nawiązanie walki z kierowcami Jordana, jednak w sumie nie miało to większego znaczenia, gdyż Holendra z wyścigu wyeliminowały pod koniec problemy z mocowaniem koła. Mimo to Albers został uwzględniony w klasyfikacji końcowej wyścigu, podobnie jak i jego partner, Robert Doornbos, który nieopatrznie zjechał do boksów na ostatnim okrążeniu, myśląc, że linię mety minął tuż za liderem wyścigu na 55 okrążeniu. Tymczasem Alonso zwolnił na mecie by pogratulować ekipie Renault i w tym właśnie momencie Doornbos go wyprzedził, tak więc miał jeszcze jedno kółko do przejechania. Błąd ten kosztował Holendra jedno miejsce. I tym sposobem dotrwaliśmy do końca sezonu 2005. Miejmy nadzieję, że następny zapewni nam jeszcze więcej emocji.
KOMENTARZE