Grosjean umniejsza znaczenie swych kraks na pierwszych okrążeniach
Francuz popisał się kiepskimi startami do wyścigów w Australii, Malezji i Monako.
08.06.1219:39
1335wyświetlenia
Romain Grosjean nie sądzi, że prezentuje zbyt agresywny styl jazdy na pierwszych okrążeniach wyścigu, nawet pomimo spowodowania brzemiennej w skutkach kraksy na starcie wyrównanego Grand Prix Monako.
To nic nie znaczy. W Australii niewiele mogłem poradzić na incydent z Pastorem Maldonado, w Malezji popełniłem błąd walcząc z Michaelem Schumacherem i obróciłem się na mokrej nawierzchni. A Monako? Co można tam zrobić?.
Postawienie obok siebie autokaru i skutera w Sainte Devote jest trudne, więc jest tam zdecydowanie za ciasno na cztery bolidy- obrazował kierowca Lotusa.
To część gry. Start to zawsze istotny moment, ale czasami jest po prostu zbyt ciasno. Jeśli w dodatku walczysz w czołówce, jest to czasem jeszcze bardziej wymagające. Nie mam z tym żadnego problemu. Nie byłem zbyt agresywny i nie zderzałem się ze wszystkimi. To był pech. Nie sądzę że podczas startu zrobiłem coś głupiego.
To mój pierwszy sezon, a ludzie mówią o mnie w charakterze potencjalnego zwycięzcy wyścigów, co jest bardzo pozytywne. Oczywiście wiąże się to z pewną presją, ale jest lepsze niż chwalenie mnie za zwykłe ukończenie wyścigu. Uwaga poświęcana moim kraksom na pierwszych okrążeniach nie jest czymś frustrującym, ale nie poświęcam jej zbyt wiele czasu i zmartwień. Wolę skupiać się na pozytywach i jestem szczęśliwy, że ścigam się w czołówce pośród mistrzów świata.
Źródło: autosport.com
KOMENTARZE