Ecclestone ponownie ostrzega przed zbyt wysokimi cenami nowych silników
Mimo że decyzja już zapadła, szef F1 nadal nie jest zwolennikiem przyszłorocznej zmiany silników.
25.05.1323:58
1274wyświetlenia
Jak już powszechnie wiadomo, Formuła 1 zdecydowała się zaryzykować zmianę silników od sezonu 2014. Szef F1, Bernie Ecclestone, podczas weekendu w Monako ponownie ostrzegał przed zbyt wygórowanymi cenami nowych jednostek napędowych.
82-letni „władca” Formuły 1, podczas dyskusji nad wprowadzeniem nowych siników, był przeciw tym zmianom i nadal przejawia opór w tej sprawie. Można powiedzieć, że przejście z silników V8 o pojemności 2,4l na jednostki V6 1,6l będzie największą zmianą ostatniej dekady w F1. Mercedes, Ferrari i Renault już wydały pokaźne sumy na rozwój nowych silników, które będą wyposażone w systemy odzyskiwania energii i obniżenia zużycia paliwa. To jednak oznacza, że nowe silniki będą droższe także dla korzystających z nich zespołów.
Problem tkwi w tym, że jeśli któryś z producentów wybierze przy konstrukcji silnika niewłaściwy kierunek, naprawienie tego błędu będzie kosztowało fortunę. Tymczasem inni wciąż będą postępować naprzód. Na razie wydaje się, że wszystko jest w porządku.
Niebezpieczne jest to, że każdy z trzech producentów [Honda dołączy dopiero w 2015 roku] uważa, że właśnie on ma ten najlepszy silnik. Kiedy jednak dojdzie do zmierzenia się z rzeczywistością, będzie już za późno.
Ecclestone ma się w Monako spotkać z szefem Renault, Carlosem Ghosnem i najprawdopodobniej głównym tematem rozmowy będzie cena silnika francuskiego dostawcy. Z jednostek Renault korzystają obecnie cztery zespoły, od przyszłego roku ma do nich dołączyć Toro Rosso. Jednak niektóre z tych zespołów, jak na przykład Williams, z powodu zapowiadanych kosztów bardzo poważnie zastanawiają się nad zmianą obecnego dostawcy.
Mercedes i Ferrari na chwilę obecną mają po trzech odbiorców, Cosworth jednego. Brytyjski producent po zakończeniu bieżącego sezonu odchodzi z F1 i jego klient, Marussia, zmieni jednostki napędowe na Ferrari. W sezonie 2015 grono producentów silników dla F1 poszerzy się o Hondę, która już oficjalnie ogłosiła nawiązanie współpracy z McLarenem.
Ecclestone, który w przeszłości wyrażał obawy o dźwięk nowych silników, nie chce, aby w związku z przyszłoroczną zmianą zespoły zostały obciążone nadmiernymi kosztami.
Niektóre z tych wydatków są konieczne i nic na to nie poradzimy. Ale są też tak zwane nakłady dodatkowe. Nie jest konieczne, by ponosić te wydatki, ponieważ to, czym obecnie dysponujemy, jest dobre. W tej chwili wszyscy są zadowoleni - czy chodzi o dźwięk silników, czy o ponoszone koszta, krótko mówiąc zadowala nas wszystko. Koncerny mogłyby nadal produkować obecne silniki, notować zyski a przy tym oferować ceny o 25% niższe od tych, jakie są zapowiadane w przypadku nowych jednostek.
Zespoły obawiają się, że wydatki na silniki osiągną zawrotny poziom. Mówi się o sumach w granicach 30 milionów dolarów za rok, przy czym obecne silniki kosztują z grubsza „jedyne” 10 milionów dolarów na rok.
To bardzo poważna zmiana, powiedziałbym nawet, że największa z tych, jakie Formuła 1 odnotowała w ostatnim ćwierćwieczu- powiedział, nawiązując do tego tematu, szef zespołu Red Bull, Christian Horner.
Jest to diabelnie drogie. Szczególnie, jeśli pracuje się nad rozwojem tegorocznego bolidu i jednocześnie nad projektem nowej konstrukcji, odpowiadającej zmianom w regulacjach, które będą obowiązywały od przyszłego sezonu. Zmierzenie się z tymi wyzwaniami jest skomplikowane, szczególnie dla zespołów z dolnej części stawki. - dodał Horner, którego zespół korzysta ze sponsora w postaci marki Infiniti (należącej do koncernu Nissan/Renault).
Źródło: f1news.autoroad.cz
KOMENTARZE