Berger o silnikach V10 i planach związanych z STR

Austriak w zeszłym tygodniu stał się współwłaścicielem Scuderia Toro Rosso
13.02.0612:33
Marek Roczniak
763wyświetlenia

W ostatni czwartek Scuderia Toro Rosso ogłosiła odsprzedanie połowy swoich udziałów byłemu kierowcy Formuły 1, Gerhardowi Bergerowi. Już następnego dnia Austriak pojawił się na torze Jerez, towarzysząc swojemu zespołowi podczas drugiego dnia testów z bolidem STR01. Nowe auto dzień wcześniej okazało się szybsze od bolidu Midland M16, co zdawało się potwierdzać opinię ludzi twierdzących, iż ograniczony silnik V10 jest i tak lepszy od pełnoprawnego V8.

Zespół STR jako jedyny będzie w nadchodzącym sezonie korzystał z ograniczonych V10, jednak decyzja ta została podjęta jeszcze przez poprzedniego właściciela włoskiej stajni, Paula Stoddarta, który na takie rozwiązanie zdecydował się ze względu na mocno ograniczony budżet. Od tamtej pory zespół Minardi przeszedł w ręce Red Bull i teraz dysponuje większym budżetem, dlatego zdaniem dyrektora zarządzającego Midland F1, Colina Kollesa, decydując się mimo to na korzystanie z V10 postępuje wbrew przepisom.

Berger twierdzi jednak, że przepis zezwalający na użycie silnika V10 jest jak każdy inny i bynajmniej nie zapewnia niesprawiedliwej przewagi nad rywalami. "Nie widzę żadnej przewagi w chwili obecnej i czasy okrążeń są takie jak powinny być", powiedział były kierowca Ferrari i McLarena w wywiadzie udzielonym autosport.com. "Mamy dobry samochód, ale nie uzyskujemy najlepszych czasów. OK, jesteśmy szybsi od Midland, ale co z tego?"

Austriak dodał, że opracowana przez Coswortha formuła "równoważenia silników" jest sprawiedliwa i została opracowana w oparciu o osiągi ich własnego silnika V8, z którego w sezonie 2006 będzie korzystał zespół Williams. "Myślę, że kiedy opracowywali tę formułę, dobrze się nad nią zastanowili i musieli wykonać wiele obliczeń. Wiemy, że z pewnością nie mamy przewagi nad silnikiem V8 Coswortha i chociaż możemy mieć przewagę nad innym silnikiem, to jak dla mnie w chwili obecnej jest to sprawiedliwe rozwiązanie".

W dalszej części wywiadu dla autosport.com Berger stwierdził, że wykupienie 50% udziałów w ekipie "B" Red Bull to dla niego niejako spełnienie marzeń. Tyrolczyk przyznał, że rozważał utworzenie własnego zespołu F1 w 2008 roku w związku z propozycją FIA dotyczącą gruntownej redukcji kosztów, jednak możliwość nawiązania współpracy z Dietrichem Mateschitzem okazała się zbyt kusząca, aby ją odrzucić. "Wiem, że jest to ogromne wyzwanie, ale była to słuszna decyzja".

Berger jest oczywiście realistą, jeśli chodzi o cele na najbliższy sezon. "Nie byłoby to zbyt rozsądne, gdybym powiedział, że będziemy walczyli o czołowe miejsca. Zobaczymy, co uda nam się osiągnąć w ciągu trzech najbliższych lat. W tym czasie musimy zadbać o dobrą szybkość, zebrać ekipę dobrych ludzi - ale wiedząc, że nasze zasoby są ograniczone. Wydaje mi się, że z odpowiednimi ludźmi możemy coś osiągnąć razem i oczywiście mamy dwóch bezpośrednich rywali - Midland i Super Aguri F1".

Austriak potwierdził także, że szefem Scuderia Toro Rosso, odpowiedzialnym za codzienne funkcjonowanie zespołu, będzie nadal Franz Tost, natomiast on sam skoncentruje się na zapewnieniu STR długoterminowej przyszłości. "Zobaczę co będę mógł zrobić, aby pomóc zespołowi, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że prowadzeniem zespołu zajmuje się Franz. Jeśli jesteś właścicielem zespołu, to musisz zadbać o to, aby była wystarczająca ilość pieniędzy do prowadzenia go. Muszę więc dopilnować, abyśmy mieli odpowiednich sponsorów i odpowiednią ilość pieniędzy".

Źródło: ITV-F1.com

KOMENTARZE

2
JaJacek
13.02.2006 06:01
W razie czego Gerard sam poprowadzi swój bolid!
Leon
13.02.2006 03:45
Na silniki V8 kasy nie mieli , ale na najdroższe testy ( Bahrain ) to znalazły się , ciekawe ? CWANIAKI