FIA nie będzie naciskała na zespoły by wystawiały trzecie bolidy

Ponadto Jean Todt zapewnia, że nadal chce dążyć do redukcji wydatków w Formule 1.
05.12.1415:11
Nataniel Piórkowski
1234wyświetlenia

FIA nie poprosi większych zespołów by w przyszłym sezonie wystawiały po trzy samochody, nawet jeśli ekipy Marussi i Caterhama definitywnie pożegnają się z Formułą 1.

Podczas gdy jeszcze w tym miesiącu majątek rosyjskiej ekipy ma zostać wystawiony na licytację, ekipa z Leafield walczy o znalezienie kupca, który pozwoli jej na wznowienie przygotowań do nadchodzących mistrzostw. Jak zapewnia jej administrator, istnieją na to duże szanse.

Jeśli jednak obydwie stajnie upadną, stawka królowej sportów motorowych skurczy się do dwudziestu samochodów - liczby która spełnia wszystkie porozumienia komercyjne i sportowe z FIA i FOM. W najczarniejszym scenariuszu jednak, gdy ze startów będzie musiał zrezygnować kolejny zespół, główni decydenci sportu mogą zadecydować o podjęciu określonych umowami kroków.

Porozumienia na mocy których funkcjonuje sport zakładają, że jeśli stawka będzie liczyć poniżej dwudziestu samochodów, FIA może z 60-dniowym wyprzedzeniem poprosić konkretne zespoły - poczynając od Red Bulla, Ferrari i McLarena - o wystawienie dodatkowego samochodu.

Przed Grand Prix USA i Brazylii, gdy na listach startowych figurowało zaledwie osiemnaście bolidów, organ zarządzający nie mógł zwrócić się do stajni o przygotowanie dodatkowych konstrukcji właśnie z powodu klauzuli mówiącej o 60-dniowym okresie wyprzedzenia.

Nawet jeśli w przypadku sezonu 2015 zapis ten nie stanowiłby żadnej przeszkody, prezes FIA - Jean Todt zaznaczył, że nie widzi powodu by naciskać na zespoły w celu wystawienia trzecich samochodów. Możemy ścigać się z dziewięcioma ekipami. Nie będzie to tragedią. Pamiętam że w MotoGP było szesnaście motocykli i poziom rywalizacji nie ucierpiał. Oczywistą sprawą jest, że więcej akcji oglądamy na czele stawki, a nie na jej końcu - przekonywał były szef Scuderii Ferrari.

Mimo tego, iż Francuz naciskał na wprowadzenie ograniczeń wydatków w Formule 1, to w jego opinii problemy Marussi i Caterhama nie są objawami kryzysu sportu. To część historii F1. Mamy takie zespoły, które są z nami od dekad, stajnie wspierane przez darczyńców, którzy przychodzą i odchodzą i w końcu małe ekipy. Nie cieszę się z powodu tarapatów, w jakie wpadły Marussia i Caterham. Sympatyzuję z nimi, ale takie rzeczy działy się zawsze - przypominał prezes Federacji.

W 2016 roku do stawki wejdzie nowy zespół, więc w najgorszym scenariuszu w przyszłym roku będzie dziewięć ekip, a w kolejnym - dziesięć. Możemy ponownie pomyśleć o przyznaniu licencji jednemu bądź paru kandydatom. Pragniemy zachęcić zespoły oraz sponsorów i dlatego musimy dążyć do redukcji wydatków - zakończył odwołując się do perspektywy wejścia do F1 Haas F1 Team.