Rozmawiamy z Robinem Frijnsem - o Audi, Red Bullu i trudach F1

Podczas drugiej rundy BES na Silverstone Holender znalazł czas na mały wywiad
28.05.1519:49
Paweł Zając
10315wyświetlenia
Gdy się nie jeździ na wszystkie wyścigi, to pogadanie z danym kierowcą bywa trudne. Tak było w przypadku Robina, na którego polowaliśmy na od połowy 2013 roku. Najpierw chcieliśmy go złapać podczas GP Węgier, jednak przerywany stosunek pracy z Hilmerem sprawił, że Holender uciekł nam spod dyktafonu, by pojawić się w Spa, a potem oddać komuś auto na Monzy, w czasie gdy my znów ostrzyliśmy sobie na niego zęby.

Tym razem jednak z pomocą przyszło GT, gdzie Robin odnalazł swój nowy dom i podczas rundy na Silverstone znalazł chwilę na małą pogawędkę. Po przywitaniu sympatyczny, aczkolwiek bardzo konkretny, mistrz Formuły Renault 3.5 przyznał, że rozmowa z polskim dziennikarzem to dla niego nowość, po czym zmierzył się pytaniami o swoją niedoszłą karierę w F1.

Jak jeździ się samochodami GT kierowcy, który całe życie spędził w bolidach jednomiejscowych?

Inaczej. Mam partnera i muszę dzielić się autem. Choć jest docisk aerodynamiczny, to jednak nie jest go dużo, a samochód jest ciężki. Styl jazdy jest zupełnie inny od tego, którym powinienem jeździć, więc nie było tak łatwo jak z przeskakiwaniem do kolejnych generacji bolidów. Podczas kolejnych kroków w juniorskiej karierze ma się po prostu więcej docisku i mocy, więc są one logiczne i nie jest to zbyt duży problem dla dobrego zawodnika. Jazda w GT jest natomiast pewnego rodzaju powrotem, do tego co było wcześniej. Styl jazdy jest zupełnie inny i przyzwyczajenie się do tego wszystkiego zajmuje trochę czasu. To przychodzi, jednak nie jest to oczywista sprawa. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że różnica będzie aż taka duża.



Jak widzisz swoje starty w GT? Masz jakieś konkretne cele?

Ciężko powiedzieć. Jak na razie dopiero zacząłem jazdę tutaj, dobrze nam idzie i postaram się zdobyć mistrzostwo. Potem zobaczymy co się stanie.

Liczysz na powtórkę z drogi, którą poszedł Rene Rast, który po latach w GT zaliczy teraz Le Mans 24h w LMP1?

Myślę, że można powiedzieć, że LMP1 jest teraz moim nowym celem. To praktycznie bolid Formuły 1 z zamkniętym kokpitem. Samochód jest prawie tak samo szybki i ma bardzo dużo docisku. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zasiąść za sterami takiego. Na razie, dzięki WRT, mogłem wejść do rodziny Audi, a teraz będę robił wszystko, żeby jak najlepiej się pokazać i dążyć w kierunku LMP1.

Dlaczego Twoja kariera w Formule 1 nie wypaliła? Co poszło nie tak po Twoim tytule w FR 3.5?

Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Na pewno nigdy nie miałem pieniędzy, żeby wykupić sobie miejsce, tak jak to robili pewni zawodnicy, którzy trafiali do Caterhama. Ja nie miałem takiego wsparcia, co na pewno nie pomogło. Można powiedzieć, że w pewnym sensie utknąłem. Byłem w tym środowisku przez dwa lata i miałem okazję pojawiać się na torze podczas treningów i testów, jednak były to maksymalnie trzy dni w roku, a potem następowały miesiące przerwy. Czemu nie dostałem szansy? Nie wiem, może to kwestia polityki...

Jak wyglądała sytuacja? W Sauberze i Caterhamie przygarnęli Cię na trzeciego kierowcę, ale powiedzieli, że bez pieniędzy nie pojedziesz wyścigu?

Sytuacja była bardzo zmienna. Gdy pojawiłem się w Sauberze nie wiedziałem, że pieniądze będą stanowiły problem. To był mój pierwszy rok, więc szczerze mówiąc kwestie polityczne czy ekonomiczne nie były mi zbyt dobrze znane. Później, w trakcie sezonu, okazało się, że Sirotkin przyszedł z pieniędzmi i przejął moje miejsce. Podobnie to wyglądało w Caterhamie. Ekipy, który nie są na czele potrzebują pieniędzy, aby w ogóle żyć, zwłaszcza że mamy teraz kryzys w Formule 1. Ja bez wsparcia finansowego nie mogłem iść dalej. Wszystkie moje wcześniejsze dokonania odbyły się bez wkładu finansowego. Niewielu jest kierowców, którzy w ostatnich latach weszli do Formuły 1 bez potężnego wsparcia. Jeśli się nie mylę, to ostatnio ta sztuka udała się Nico Hulkenbergowi, ale to było już dawno temu.



Kiedyś powiedziałeś, że nie potrzebujesz programu juniorskiego Red Bulla i odmówiłeś im, gdy zadzwonili...

To nie prawda. Cała historia została wymyślona przed media. Nie mogłem odmówić Red Bullowi, gdyż nigdy się ze mną nie kontaktowali. Nie miałem więc szansy na jazdę u nich.

A jak miały się sprawy w GP2 z ekipą Hilmer? Tam też chodziło o pieniądze?

Można powiedzieć, że tak, gdyż jeździłem tam za darmo. Oni byli nową ekipą, więc bez wyników ciężko im było znaleźć zawodników, którzy chcieliby dla nich jeździć. Zadzwonili do mnie, gdyż wiedzieli, że w tym momencie nie miałem nic innego do roboty. Poproszono mnie o wyciągnięcie auta na tor, a później okazało się, że w podczas pierwszej rundy owszem, mieliśmy trochę problemów, jednak w Hiszpanii wygrałem główny wyścig i byłem drugi w sprincie. Później borykaliśmy się z pechem, jednak mój wynik już poszedł w świat i do ekipy zaczęli pukać inni kierowcy. Oni podjęli tylko najlepszą decyzję dla zespołu i zatrudnili kogoś z budżetem.

W swojej karierze miałeś też styczność z DTM. Jak Ci poszło w tym środowisku i za kierownicą takiego samochodu?

Było nieźle, ale pojawiał się problem siedzenia na ławce rezerwowych w F1. Test z BMW był moim pierwszym kontaktem z samochodem od prawie roku. Nie mogłem jakkolwiek oczekiwać od siebie, że po tak długiej przerwie od razu będę szybki. Miałem tylko jeden dzień i potrzebowałem czasu na odpowiednie dojście do formy. Było miło, fajnie się jeździło, ale ostatecznie oni zdecydowali się na zaangażowanie Toma Blomqvista.

Podczas ostatnich testów F1 w Barcelonie sporo dywagowało się na temat tego, co jest lepsze dla młodego zawodnika - czy dzień testów, czy piątkowy trening. Co Ty o tym sądzisz?

Myślę, że testy. Daje to więcej czasu na torze. Podczas treningu ma się może godzinę jazdy i trzeba uważać, ponieważ potem są kolejne sesje i trzeba oddać auto innemu zawodnikowi. W trakcie testów samochód ma się tylko dla siebie i można bawić się z ustawieniami czy poczuć pewne rzeczy. Myślę więc, że kierowca więcej zyskuje na dniu testów.



Poprawiłeś się jako kierowca podczas swojego okresu w F1? Czy te kilka dni spędzonych w aucie coś Ci dały?

Poprawiasz się podczas każdego razu, gdy wsiadasz do auta. Ja niestety nie miałem zbyt wielu szans na jazdę bolidem Formuły 1. Pojawiały się jednak treningi, gdzie wskakiwałem do samochodu i byłem szybszy niż mój kolega zespołowy. Myślę, że nie szło mi źle, jednak mogłem pojechać zdecydowanie szybciej, gdybym startował regularnie.

Swoją pierwszą jazdę bolidem F1 zaliczyłeś z Red Bullem podczas weekendu World Series by Renault. Czy z punktu wiedzenia kierowcy było to coś więcej niż zabawa?

Nie. Samochód był ustawiony bardzo bezpiecznie - miał kontrolę trakcji i chyba nawet ABS. To był samochód pokazowy, na pokazowych oponach, więc nie było mowy o odpowiedniej pracy w zakręcie. Nie można go było jakoś sensownie poczuć i pobawić się nim jeśli chodzi o jakąś wyścigową jazdę. Owszem, można było pokręcić bączki, czy polecieć bokiem, ale to było tylko for fun i trwało może z dziesięć okrążeń.

Jak Twoja obecna ekipa wypada na tle zespołów F1?

To bardzo profesjonalny zespół. Jednej z większych w kategorii aut GT i bardzo wiele osób tutaj pracuje. Stwierdzenie jednak, że jest tak samo jak w F1 byłoby trochę na wyrost, gdyż to zupełnie inny świat. Nie da się tego porównać, gdyż panują tutaj inne zasady. Profesjonalizm i podejście do wyścigów jest jednak na takim samym poziomie, a ja bardzo dobrze czuje się w zespole.

Fot: Paweł Zając, Caterham, Sauber

KOMENTARZE

7
Adam2iak
29.05.2015 12:50
Pozostaje jeszcze nadzieja, że Audi upomni się o niego jeśli zdecydują się na wejście do F1. Szanse są nikłe, ale zawsze ;)
Mr President
29.05.2015 11:11
Świetny wywiad. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - Frijns nie jeździ w F1, za to startuje w Blancpain GT i podnosi poziom tejże serii. W F1 zwyczajnie nie ma miejsca dla wszystkich mistrzów niższych kategorii, gdyż paydriverzy prezentują niewiele gorszy poziom niż ci najbardziej utalentowani. A dzięki ich pieniądzom wyniki zespołu są być może nawet lepsze od tych, które osiągaliby z najlepszymi kierowcami. Świetnie, że ktoś, kto przechodzi drabinkę serii juniorskich, potrafi odnaleźć się w innej, niż wymarzona kategorii.
Kamikadze2000
29.05.2015 08:36
@piotr del grey - ale w ostatnich latach nikt nie miał takiego przyspieszenia kariery - tytuł w Formule BMW, Formule Renault 2.0 i Formule Renault 3.5. Wielka szkoda... ;/
oxiplegatz
28.05.2015 10:11
Badzo fajny wywiad, dzięki. Swoją drogą szkoda że nie udało mu się zagościć na dłużej w F1.
Mariusz
28.05.2015 08:48
Stwierdzenie, iż "Robin Frijns ma przerywany stosunek pracy z Hilmerem brzmi dosyć"... dwuznacznie. ;-) Podsumowując - bardzo udany wywiad i serdecznie za niego dziękuję Paweł!
piotr_del_grey
28.05.2015 06:22
Nie on pierwszy, nie ostatni. W obecnej F1 już nie talent jest najważniejszy. Ważniejsza jest kasa, no ewentualnie wieloletnie znajomości z zespołem.
Kamikadze2000
28.05.2015 06:06
Przykład talentu, który miał papiery na znakomitego kierowcę (mistrza świata!), a nie trafił do F1. Szkoda... ;/