Webber zaskoczony zachowaniem nowego formatu kwalifikacji
Według Australijczyka negatywnie wpływa on na rywalizację kierowców.
31.03.1615:39
1199wyświetlenia
Mark Webber przyznaje, iż jest zaskoczony ostatnimi rozstrzygnięciami wokół zasad regulujących rozgrywanie sesji kwalifikacyjnej i zachowaniem nowego formatu kwalifikacji podczas GP Bahrajnu.
Po ogromnej krytyce kierowców, szefów zespołów, ekspertów sportu oraz samych fanów, jeszcze w niedzielę w Melbourne zdecydowano się na porzucenie systemu kwalifikacji opartego na stopniowej eliminacji zawodników z najgorszymi czasami. Chociaż preferowanym rozwiązaniem był powrót do chwalonego przez środowisko formatu obowiązującego do końca sezonu 2015, ostatecznie w decydującym głosowaniu nie udało się osiągnąć wymaganej jednomyślności.
Tak, to niespodzianka- powiedział Webber pytany przez Daily Mail o brak porozumienia w sprawie zmian w formacie kwalifikacji.
Sądziłem że opuszczamy Melbourne w dobrej formie z decyzją o powrocie do dawnego systemu, który spisywał się bardzo dobrze. Ostatecznie tak się nie stało i będziemy musieli ponownie mierzyć się ze scenariuszem z Australii - temu formatowi, nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach i tak trudno będzie dorównać poprzedniemu.
Sesja kwalifikacyjna, która najbardziej odpowiada kierowcom, nie zawsze pasuje właścicielowi praw komercyjnych. Najlepsza z jaką miałem do czynienia to ta, gdy dostawaliśmy cztery komplety ogumienia i mieliśmy godzinną sesję. Te opony nie musiały być użyte w trakcie wyścigu. Od tego czasu zmieniło się wiele rzeczy- powiedział były kierowca Grand Prix i ekspert Channel 4.
Wciąż musimy coś wyjaśniać. Musimy mówić, że sesja kwalifikacyjna wywiera konsekwencje na niedzielny wyścig. Powinno być tak, że włączając telewizor oglądasz kwalifikacje, gdzie chodzi o to, kto wykręci najlepszy czas okrążenia, kto wyciśnie maksimum z bolidu i pokona fenomenalne okrążenie. Jeśli jesteś w stanie, możesz pojechać o 0,1s szybciej. Ja z kolei wrócę do garażu chcąc odpowiedzieć na twój rezultat.
To właśnie okazało się największym problemem w Melbourne - kierowcy po prostu nie byli w stanie odpowiedzieć na osiągnięcia rywali, ponieważ albo brakowało im opon, albo czasu. Ostatnie zmiany poszły o krok za daleko- podsumował kierowca z Queanbeyan.
KOMENTARZE