Horner: Prace nad nowym silnikiem powinny ruszyć od zera

Szef RBR nie chce, aby obecna jednostka była bazą dla kolejnej generacji napędu.
13.07.2113:25
Nataniel Piórkowski
1131wyświetlenia
Embed from Getty Images

Szef Red Bull Racing - Christian Horner, sprzeciwia się wykorzystywaniu obecnych jednostek napędowych jako bazy dla projektu nowego silnika Formuły 1.

Obecna generacja zespołów napędowych została wprowadzona do użytku w 2014 roku. Turbodoładowane jednostki V6 nie zyskały jednak popularności wśród fanów a zespoły i producenci regularnie zwracają uwagę na kolosalne koszty ich rozwoju, produkcji i eksploatacji.

Formuła 1 planuje, aby nowy rodzaj silnika mógł pojawić się w bolidach już w 2025 roku. Horner sugeruje jednak, aby sport dał sobie nieco więcej czasu, przygotowując całkowicie nowy projekt.

Wolałbym raczej poświęcić więcej czasu, na wyjście z projektem, który jest ekscytujący, wyróżnia się ale jednocześnie spełnia wszelkie kryteria w zakresie kosztów, osiągów oraz sprzyjania wyrównanemu ściganiu. Nie powinniśmy także marginalizować znaczenia dźwięku i emocji - powiedział Brytyjczyk w trakcie GP Austrii.

Jak dla mnie są to kryteria, na których należy się skoncentrować. Wielka szkoda, gdyby skończyło się na tym, że pozostaniemy przy obecnym, bardzo drogim silniku, kombinując wspólnie w jaki sposób można byłoby obniżyć jego koszty. Nie możesz latać pierwszą klasą w cenie biletu klasy ekonomicznej.

Mam nadzieję, że istnieje szansa, szczególnie w kontekście 2026 roku, aby stworzyć silnik, który będzie zrównoważony, przyjazdy dla środowiska, który będzie mógł wykorzystywać biopaliwa.

Embed from Getty Images

Potrzebujemy czystej kartki papieru, być może z pewnymi elementami standaryzacji, dzięki którym byłaby możliwość wyraźnej kontroli kosztów. Najgorszym scenariuszem byłoby trzymanie się modelu jednostki napędowej, który mamy obecnie.

Można zrozumieć, że obecni producenci zainwestowali w te silniki i chcą wykorzystać bazę własności intelektualnej w przygotowaniu nowej jednostki. Należy jednak jasno powiedzieć, że obecne silniki są koszmarnie drogie. Wszyscy mówimy o potrzebie cięcia kosztów, ale wnioski ze wszystkich dyskusji na ten temat, w których osobiście brałem udział, nie zostały wprowadzone w życie.

Tutaj nie da się tak po prostu narzucić limitu kosztów. Obszar silnika jest znacznie trudniejszy do kontrolowania, szczególnie gdy jesteś zespołem posiadanym przez producenta oryginalnego wyposażenia lub producentem jednostek napędowych na potrzeby Formuły 1.

Zaczynając od czystej kartki papieru, moglibyśmy wprowadzić mechanizmy kontrolne, regulując na przykład dozwolony czas na hamowni, co zachęcałoby do kreatywności. Potrzebny jest także bezpiecznik, dzięki któremu w sytuacji, gdyby dany producent popełnił jakiś błąd, miałby szansę skutecznie nadrobić zaległości.

Te silniki będą z nami przez kolejnych dziesięć lat. Dojedziemy z nimi do 2036 roku. Musimy więc wymyślić coś, co trzyma kontakt ze zmieniającym się światem i jest odpowiednie dla naszego sportu. I oczywiście nie chodzi tu wyłącznie o silnik. Jednostka będzie musiała zostać zintegrowana z bolidem o niskich oporach, aby osiągnąć odpowiednią wydajność. Zmiana silnika będzie mieć również olbrzymi wpływ na obszar podwozia. Dlatego dobrą drogą byłaby czysta karta na 2026 rok.