Kubica: Bezpieczne podejście zapewniło nam gładką sobotę

Polak przyznaje jednak, że żałuje straconej szansy na poprawę czasu pod koniec Q1.
04.09.2119:34
Nataniel Piórkowski
2463wyświetlenia


Robert Kubica wyjaśnia, że dzięki bezpiecznemu podejściu zdołał zapewnić sobie i Alfie Romeo gładką sobotę po nieoczekiwanym zastąpieniu Kimiego Raikkonena.

Kubica przejął wyścigowy bolid Fina po tym, jak ten otrzymał pozytywny wynik testu na Covid-19. Od końca sezonu 2019 i odejścia z Williamsa, krakowianin wziął udział w jedynie ośmiu sesjach treningowych oraz kilku testach.

W sobotę rano otrzymał jednak telefon od szefa Alfy Romeo, aby przygotowywał się do występu w Grand Prix Holandii. Obudziłem się dziś rano i nie wiedziałem, że coś się dzieje. Usłyszałem dzwonek telefonu, ale sądziłem że dzwoni on za ścianą. Byłem trochę zmieszany.

Sprawdziłem komórkę i zobaczyłem nieodebrane połączenie od Freda. Na początku pomyślałem, że dostałem pozytywny wynik testu, bo przyjechałem tu późno i do czwartkowego popołudnia byłem w Warszawie współpracując z Orlenem. Otworzyłem swój wynik badania i ujrzałem, że jest negatywny.

W tym samym czasie dzwoniłem już do Freda. Gdy wcześnie rano ktoś do ciebie dzwoni, to wiesz, że coś się dzieje i prawdopodobnie zespół będzie cię potrzebował. Później czekałem do 9 rano, abyśmy mogli wejść do padoku. Z normalnej, typowej - dość nudnej - soboty, zrobił się gorączkowy i naprawdę wymagający dzień.

Sobotnie kwalifikacje były dla Kubicy pierwszą konkurencyjną sesją w bolidzie F1 od grudnia 2019 roku. Z tego względu Polak zachowywał dużą ostrożność.

Szczerze mówiąc pojechałem dość bezpiecznie. Już w ubiegłym roku, gdy wskoczyłem do bolidu, miałem do niego spore zaufanie. Chociaż nie miałem żadnej wiedzy o tym aucie, to czasem potrafiłem być w nim zaskakująco szybki już po kilku okrążeniach.

W tym roku tak nie jest - prawdopodobnie stoi za tym połączenie bolidu z oponami oraz moje przyzwyczajenia do aut, w których ścigałem się w innych seriach. Ostatni raz, gdy wziąłem udział w prawdziwych kwalifikacjach, to miniony rok i ostatnia runda DTM. W tym roku ani raz nie brałem udziału w czasówce.

Żałuję ostatniego przejazdu, bo naprawdę czułem, że mogę znacznie poprawić swój czas. Nie mogłem się już doczekać, ale na okrążeniu wyjazdowym trafiłem na wielu kierowców, którzy jechali w wolnym tempie. Gdy dojechałem do ostatniego zakrętu zblokowałem przednie koła i poczułem nadsterowność na wyjściu. Pomyślałem sobie, że nie wiem, co stanie się w pierwszym zakręcie.

Pojechałem bezpiecznie - rzeczywiście nie było tam zbyt wiele przyczepności, ale wiadomo, że gdy próbujesz zmuszać bolid do pracy, to szybciej zużywasz opony. Gdy jedziesz defensywnie, problemy mogą towarzyszyć ci przez cztery czy pięć zakrętów.

Muszę nadrabiać zaległości a to nie są rzeczy, których można nauczyć się z książki. Nie kupi się ich w supermarkecie. Gdyby tak było, to dzisiaj rano kupiłbym sobie całkiem sporo wiedzy. To część gry.

Myślę, że w sumie wiatr, tor, warunki i to bezpieczne podejście, zapewniły nam gładką sobotę. W mojej sytuacji to prawdopodobnie najważniejsza rzecz.