Sainz: Wszystko potoczyło się nie po naszej myśli

Przez problemy z rozrusznikiem ostatni przejazd Hiszpana okazał się katastrofą.
09.04.2210:48
Nataniel Piórkowski
1224wyświetlenia
Embed from Getty Images

Carlos Sainz potwierdził, że problem z rozrusznikiem przeszkodził mu w poprawie czasu podczas kwalifikacji do GP Australii, które zakończył z rozczarowującym dziewiątym rezultatem.

Ferrari nie było w stanie odpalić silnika w bolidzie Hiszpana, gdy ten oczekiwał w garażu na uprzątnięcie rozbitego Alpine A522 Fernando Alonso i zniknięcie czerwonych flag. Sainz wyjechał w końcu na tor, ale przez opóźnienie nie miał możliwości odpowiedniego dogrzania opon.

Przed ostatnim przejazdem mieliśmy problem z rozrusznikiem. Nie mogliśmy odpalić silnika i opuściliśmy aleję serwisową trzy minuty później, niż planowaliśmy.

Nie mogłem optymalnie przygotować opon, nie mogłem ich dogrzać. Wszystko robiliśmy w pośpiechu. Musiałem przejechać kółko na lodowato zimnym ogumieniu i było ono po prostu koszmarne.

Miałem wielkiego pecha. Wszystko co tylko mogło pójść nie tak, poszło nie tak. Szczególnie, że przez całą sesję kwalifikacyjną obracałem się wokół poziomu pole position.

Ferrari nie może narzekać w Australii na brak konkurencyjnej formy. Charles Leclerc finiszował czasówkę z najlepszym rezultatem, pokonując Maxa Verstappena o blisko trzy dziesiąte sekundy.

Pomimo pocieszeń ze strony szefa zespołu - Matti Binotto, Sainz nie ukrywał frustracji: Wie, że jestem zły, ponieważ nie powinniśmy mieć problemów z rozrusznikiem.

To po prostu katastrofa. Dzisiaj walczyłem o pole position. Wcale nie stanę się szczęśliwy po tym, jak ktoś powie mi, abym się rozchmurzył. To tak nie działa. Cóż, jutro wstanie nowy dzień. Muszę iść spać, ale póki nie zasnę, będę zły.