Tsunoda nie wierzy w konsekwencję ze strony FIA

Japończyk odniósł się do ostatnich kontrowersji związanych z wyjazdem z pit lane.
09.06.2217:15
Maciej Wróbel
1743wyświetlenia
Embed from Getty Images

Yuki Tsunoda otwarcie przyznał, że nie wierzy w konsekwencję FIA w wydawaniu decyzji, odnosząc się do egzekwowania przepisów dotyczących kontaktów z liniami na wjeździe i wyjeździe z pit lane.

Po ostatnim wyścigu o Grand Prix Monako Ferrari zdecydowało się wnieść protest ze względu na dyskusyjne wyjazdy z pit lane obu kierowców Red Bulla - zarówno Perez, jak i Verstappen podczas powrotu do rywalizacji najechali na linię oddzielającą wyjazd z pit lane od linii wyścigowej. FIA zdecydowała się odrzucić protest tłumacząc to tym, że koła samochodów Red Bulla tylko częściowo znalazły się na lewo od żółtej linii.

Yuki Tsunoda, który w ubiegłorocznym Grand Prix Austrii za podobne przewinienie został ukarany dwukrotnie, zwraca uwagę na brak konsekwencji sędziów w tym aspekcie. Japończyk jest tym faktem zaniepokojony głównie ze względu na to, że sam w tym sezonie ma na swoim koncie już cztery reprymendy, a ostatnią otrzymał w Monako, za blokowanie Kevina Magnussena podczas treningów. Piąta reprymenda będzie skutkowała karnym przesunięciem na polach startowych.

Nie ufam FIA - stwierdził kierowca AlphaTauri. Za każdym razem są rażąco niekonsekwentni. Już teraz mam cztery reprymendy, a ostatnią, w Monako, do dziś nie wiem za co dostałem. Mam na myśli to, że nie jest dobrze, gdy jedni kierowcy dostają kary, a inni robią gorsze rzeczy i nawet nie rozpatruje się ich przewinień. W innych wyścigach FIA za to nagle staje się surowa i tak dalej.

Jeśli więc ktoś najedzie na białą linię w niektórych wyścigach byłyby kary. Jeśli o mnie chodzi, zamierzam trzymać się tego, co mówią przepisy, albo jeździć w sposób tak bezpieczny, jak tylko jest to możliwe, żeby nie wpaść w żadne kłopoty. Nie uważam więc, że «Max i Checo najechali na linię w Monako, więc i my możemy». Za każdym razem jest to zupełnie inna sytuacja.

W tym sezonie obowiązki dyrektora wyścigu na przemian pełnią Niels Wittich i Eduardo Freitas, co, zdaniem Tsunody, przełożyło się na odmienne podejścia do egzekwowania przepisów. To zupełnie różne style - powiedział 22-latek. Nie będę odnosił się do nich tylko negatywnie, ponieważ to dobrze, że próbują być konsekwentni i sprawiedliwi dla wszystkich tak, jak tylko się da. Przepisy odnośnie choćby limitów toru są teraz o wiele bardziej jasne.

Jednak jest wiele innych rzeczy, jak na przykład incydenty wyścigowe czy zarządzanie ruchem i tym podobne sprawy - uważam że jeśli miałbym porównywać, to Michael Masi miał w tym zakresie większe doświadczenie. Potrzeba więcej czasu, by do tego przywyknąć lub zebrać doświadczenie konieczne do gromadzenia danych potrzebnych do skonstruowania naprawdę dobrych przepisów. Do tej pory będę musiał próbować przetrwać i unikać kar - dodał Tsunoda.

Także Kevin Magnussen z Haasa uważa, że nowi dyrektorzy wyścigowi z ramienia FIA potrzebują więcej czasu by zaadaptować się do swoich ról. To jasne, że mamy obecnie rotację i pojawili się w FIA nowi ludzie. Na pewno się poprawią, ale na tę chwilę zapewne próbują odnaleźć się w nowej pracy. Musimy dać im trochę czasu na zapoznanie się ze wszystkim - powiedział Duńczyk.