Leclerc tłumaczy incydent z boksów z drugiego treningu

Monakijczyk przyznaje, że mechanicy Ferrari źle ocenili sytuację.
03.10.2518:41
Maciej Wróbel
151wyświetlenia
Embed from Getty Images

Charles Leclerc przyznał, że Ferrari źle oceniło sytuację przy wyjeździe z garażu, co doprowadziło do kolizji z Lando Norrisem.

Pod koniec drugiej sesji treningowej - gdy wznowiono zajęcia po wcześniejszym wypadku Liama Lawsona - zespół Ferrari wypuścił Charlesa Leclerca wprost pod koła nadjeżdżającego Lando Norrisa. W wyniku kontaktu kierowca McLarena wpadł na krawężnik przy pit wallu i musiał zostać ściągnięty z powrotem na stanowisko, gdzie dokonano wymiany przedniego skrzydła w jego bolidzie.

Tuż za Norrisem jechał jego zespołowy kolega, Oscar Piastri, i - jak przyznaje Leclerc - mogło to zmylić mechaników Scuderii. Mieliśmy małe zamieszanie, gdy wyjechały dwa McLareny - powiedział Monakijczyk. Wyglądało na to, że wyjeżdżają w tym samym momencie.

Mechanik pewnie pomyślał, że będą jechać wolniej i nie otrzymałem informacji, aby się zatrzymać. W takich sytuacjach polegasz na zespole.

Takie rzeczy się jednak zdarzają, a sam moment był też dość niefortunny przy tych czerwonych flagach. Każdy chciał jak najszybciej wyjechać, żeby zaliczyć trochę kółek. To kombinacja różnych czynników. To na pewno nie jest coś, czego byś chciał, ale takie rzeczy po prostu się zdarzają.

Leclerc ostatecznie zakończył wieczorne zajęcia z dziewiątym czasem. W pierwszym treningu kierowca Ferrari wykręcił zaś drugi rezultat, nieznacznie przegrywając z Fernando Alonso. Dobry pierwszy trening i bardzo trudny drugi - kontynuuje 27-latek. Druga sesja była bardzo chaotyczna z całym tym tłokiem, czerwonymi flagami i incydentem w pit lane.

Zdarzyło się więc wiele rzeczy, które nie były pozytywne, ale dokonamy resetu i wrócimy mocniejsi. Myślę, że w tym samochodzie jest tempo, więc to dobra rzecz.

Sędziowie potwierdzili wkrótce, iż na zespół Ferrari nałożono grzywnę w wysokości 10 tysięcy euro za niebezpieczne wypuszczenie Leclerca z boksu.

Tymczasem Lewis Hamilton - podobnie jak Leclerc - zaliczył mocne otwarcie w pierwszym treningu i nieco gorszy występ w drugiej sesji, zakończony dziesiątym czasem, choć w kilku momentach Brytyjczyk znajdował się na szczycie tabeli.

Po zakończeniu zajęć 40-latek z optymizmem patrzy na resztę weekendu. Generalnie był to dobry dzień. Czuję, że wykonaliśmy dziś kilka kroków naprzód, więc wydaje mi się, że przez noc wiele się nie zmieni. Oczywiście będziemy próbować dopracować ustawienia i spróbować wycisnąć nieco więcej, by zbliżyć się do McLarenów na tyle, ile będzie to możliwe - powiedział Hamilton.