"Lista Eddiego"
Eddie Irvine przedstawia dziesięciu mistrzów kierownicy nowożytnej Formuły 1
15.06.0709:55
10085wyświetlenia
Poza Fernando Alonso nie ma w tym sezonie żadnego innego mistrza świata w stawce. Gdzie podziali się ci wszyscy bohaterowie? Eddie Irvine przedstawia dziesięciu mistrzów kierownicy nowożytnej Formuły 1.
10. Alain Prost
Przebiegły Francuz był mistrzem świata cztery razy, a przez ponad dekadę najbardziej stałym w wynikach kierowcą w stawce. "Profesor" nie był tak naprawdę kierowcą, którego można kochać, ale trudno nie podziwiać jego konsystencji, którą pokazywał, utrzymując się przez tyle lat na czele stawki.
Od lewej: Ayrton Senna, Alain Prost, Nigel Mansell i Nelson Piquet
9. Nelson Piquet
Zdeterminowany jak żaden inny kierowca w jego latach, Piquet był najszczęśliwszy, gdy zespół poświęcał się jego potrzebom. Wygrał pierwsze dwa mistrzostwa z Brabhamem dokładnie w ten sposób. Trzeci tytuł przeciwnie, wywalczony w nieludzkiej walce ego z Nigelem Mansellem w Williamsie w 1987 roku. Większość jednak zapamięta Nelsona za jego temperament, a najsławniejszym jego wyczynem było złojenie Eliseo Salazara po kolizji na Hockenheim w 1982 roku.
8. Ronnie Peterson
Prawdopodobnie najlepszy kierowca, który nigdy nie został mistrzem świata. Śmierć Szweda w 1978 roku zakończyła karierę najszybszego kierowcy w stawce w tamtych czasach. Był zmuszony grać rolę drugiego kierowcy w Lotusie obok starego numeru jeden Mario Andrettiego przez cały rok, gdy rewolucyjny 79 dominował w stawce. Oczekiwał na przejście do McLarena, gdy wydarzyła się tragedia. Choć na początku wydawało się, że uniknął niebezpieczeństwa, komplikacje wynikłe w nocy oznaczały koniec nadziei dla legionów jego fanów.
Ronnie Peterson i Mario Andretti na torze Zandvoort w 1978 roku
7. Michael Schumacher
Ciągle trudno wyobrazić sobie kształt Formuły 1 bez Schumiego, gdyż jego absencja jest dobrze odczuwalna. Bohater milionów Tifosi na świecie, kombinacja umiejętności, wytrwałości i brawury, która łatwo się nie powtórzy, nie wspominając o jego siedmiu tytułach mistrzowskich. Do tego masa nienawiści wobec niego - ale czy to robi z niego prawdziwego mistrza?
6. Keke Rosberg
Rosberg Senior wygrał tylko jeden tytuł, ale na początku lat 80. był antidotum na turbodoładowaną prędkość Prosta i Piqueta, dzięki umiejętności wciskania samochodu w miejsca, w które on sam nawet nie chciał iść. Keke w jakiś sposób wygrał tytuł w 1982 roku w samochodzie dysponującym ułamkiem mocy tych, jakimi dysponowali kierowcy wokół niego, dzięki swojej jeździe na limicie i geniuszowi w deszczu.
Keke Rosberg i Niki Lauda na torze Zandvoort w 1984 roku
5. Gilles Villeneuve
James Dean Formuły 1. Jego śmierć w 1982 roku zrobiła z niego legendę, choć ciągle jestem mocno krytykowany za uznanie go najlepszym "ścigantem" w historii. Jego wendetta na Pironim, która przyczyniła się do wcześniejszego pochówku, nadała jego śmierci dodatkowy wydźwięk. Przez większość swojej kariery dołował w nieadekwatnych samochodach, ale był w stanie tworzyć cuda, takie jak zwycięstwo na torze Jarama w 1981 roku, kiedy utrzymał swoje podobne do czołgu Ferrari na przodzie czterech krzyczących i buczących samochodów do linii mety. Jego walka na ostatnich okrążeniach z Rene Arnoux w Dijon '79 jest najukochańszym epizodem walki czoło w czoło nowożytnej ery.
Gilles Villeneuve walczy z Rene Arnoux na torze Dijon w 1979 roku
4. James Hunt
Jeśli jakikolwiek kierowca może być esencją lat siedemdziesiątych, "Hunt the Shunt" (Hunt Rozbijaka) był właśnie nią. Pod wieloma względami, ostatni z dawnej szkoły, łobuzerski, ale ukochany wytworny drań (jak Graham Hill), Hunt może być zakwalifikowany jako pierwszy w pełni nowoczesny kierowca Formuły 1, wraz ze swoimi reklamami telewizyjnymi i wygłupami gwiazdy. Żył szybko pod każdym względem, kochając wino, kobiety i śpiew równie mocno, co triumfowanie w niezapomnianym sezonie 1976.
James Hunt - pierwszy playboy w Formule 1
3. Niki Lauda
Niewiarygodny powrót Laudy z kuli ognia na Nurburgringu w 1976 roku nadał mu status ikony późnych lat siedemdziesiątych. Jego szczere zachowanie zrobiło z niego legendę - czy to zrezygnowanie z jazdy po zalanym wodą torze Fuji w decydującym wyścigu sezonu 1976, wyjście z samochodu w Kanadzie w 1979 roku i ogłoszenie emerytury, czy też powrót by zdobyć trzeci tytuł mistrzowski w 1984 roku.
2. Nigel Mansell
Dla niektórych był monotonnym, stękającym Brummie (mieszkaniec Birmingham) - ale do diabła, dla większości Brytyjczyków i (później) Włochów, "Nasz Nigel" był absolutną legendą. Nigdy nie był bardziej szczęśliwszy niż wtedy, gdy walczył mimo wszystkich przeciwności. Był zdecydowanie najlepszym "ścigantem" w historii, szczególnie w latach 1986-87 w Williamsie. Zaś w swoim przewidywalnym, triumfalnym sezonie 1992 jego popularność sięgała zenitu. Nie mniej jednak, instynkt Mansella o lwim sercu zrobił z niego bohatera dla milionów.
Ayrton Senna i Nigel Mansell na torze w Meksyku w 1991 roku
1. Ayrton Senna
Inni może wygrali więcej wyścigów czy mistrzostw, ale żaden kierowca nie miał statusu takiej legendy jak Ayrton Senna da Silva. Brazylijczyk miał wokół siebie aurę Boga i posiadał naturalny talent, który sprawiał, że używał samochodu praktycznie jakby był on częścią jego anatomii. Pierwsze okrążenie w Donington w 1993 roku, kiedy wyprzedził cztery samochody by osiągnąć pozycję lidera na mokrym torze, było chyba najlepszym przykładem jego mistrzostwa. Dla milionów na świecie, nikt nawet nie zbliżył się do niego.
Oto "Lista Eddiego":
10. Alain Prost
Przebiegły Francuz był mistrzem świata cztery razy, a przez ponad dekadę najbardziej stałym w wynikach kierowcą w stawce. "Profesor" nie był tak naprawdę kierowcą, którego można kochać, ale trudno nie podziwiać jego konsystencji, którą pokazywał, utrzymując się przez tyle lat na czele stawki.
Od lewej: Ayrton Senna, Alain Prost, Nigel Mansell i Nelson Piquet
9. Nelson Piquet
Zdeterminowany jak żaden inny kierowca w jego latach, Piquet był najszczęśliwszy, gdy zespół poświęcał się jego potrzebom. Wygrał pierwsze dwa mistrzostwa z Brabhamem dokładnie w ten sposób. Trzeci tytuł przeciwnie, wywalczony w nieludzkiej walce ego z Nigelem Mansellem w Williamsie w 1987 roku. Większość jednak zapamięta Nelsona za jego temperament, a najsławniejszym jego wyczynem było złojenie Eliseo Salazara po kolizji na Hockenheim w 1982 roku.
8. Ronnie Peterson
Prawdopodobnie najlepszy kierowca, który nigdy nie został mistrzem świata. Śmierć Szweda w 1978 roku zakończyła karierę najszybszego kierowcy w stawce w tamtych czasach. Był zmuszony grać rolę drugiego kierowcy w Lotusie obok starego numeru jeden Mario Andrettiego przez cały rok, gdy rewolucyjny 79 dominował w stawce. Oczekiwał na przejście do McLarena, gdy wydarzyła się tragedia. Choć na początku wydawało się, że uniknął niebezpieczeństwa, komplikacje wynikłe w nocy oznaczały koniec nadziei dla legionów jego fanów.
Ronnie Peterson i Mario Andretti na torze Zandvoort w 1978 roku
7. Michael Schumacher
Ciągle trudno wyobrazić sobie kształt Formuły 1 bez Schumiego, gdyż jego absencja jest dobrze odczuwalna. Bohater milionów Tifosi na świecie, kombinacja umiejętności, wytrwałości i brawury, która łatwo się nie powtórzy, nie wspominając o jego siedmiu tytułach mistrzowskich. Do tego masa nienawiści wobec niego - ale czy to robi z niego prawdziwego mistrza?
6. Keke Rosberg
Rosberg Senior wygrał tylko jeden tytuł, ale na początku lat 80. był antidotum na turbodoładowaną prędkość Prosta i Piqueta, dzięki umiejętności wciskania samochodu w miejsca, w które on sam nawet nie chciał iść. Keke w jakiś sposób wygrał tytuł w 1982 roku w samochodzie dysponującym ułamkiem mocy tych, jakimi dysponowali kierowcy wokół niego, dzięki swojej jeździe na limicie i geniuszowi w deszczu.
Keke Rosberg i Niki Lauda na torze Zandvoort w 1984 roku
5. Gilles Villeneuve
James Dean Formuły 1. Jego śmierć w 1982 roku zrobiła z niego legendę, choć ciągle jestem mocno krytykowany za uznanie go najlepszym "ścigantem" w historii. Jego wendetta na Pironim, która przyczyniła się do wcześniejszego pochówku, nadała jego śmierci dodatkowy wydźwięk. Przez większość swojej kariery dołował w nieadekwatnych samochodach, ale był w stanie tworzyć cuda, takie jak zwycięstwo na torze Jarama w 1981 roku, kiedy utrzymał swoje podobne do czołgu Ferrari na przodzie czterech krzyczących i buczących samochodów do linii mety. Jego walka na ostatnich okrążeniach z Rene Arnoux w Dijon '79 jest najukochańszym epizodem walki czoło w czoło nowożytnej ery.
Gilles Villeneuve walczy z Rene Arnoux na torze Dijon w 1979 roku
4. James Hunt
Jeśli jakikolwiek kierowca może być esencją lat siedemdziesiątych, "Hunt the Shunt" (Hunt Rozbijaka) był właśnie nią. Pod wieloma względami, ostatni z dawnej szkoły, łobuzerski, ale ukochany wytworny drań (jak Graham Hill), Hunt może być zakwalifikowany jako pierwszy w pełni nowoczesny kierowca Formuły 1, wraz ze swoimi reklamami telewizyjnymi i wygłupami gwiazdy. Żył szybko pod każdym względem, kochając wino, kobiety i śpiew równie mocno, co triumfowanie w niezapomnianym sezonie 1976.
James Hunt - pierwszy playboy w Formule 1
3. Niki Lauda
Niewiarygodny powrót Laudy z kuli ognia na Nurburgringu w 1976 roku nadał mu status ikony późnych lat siedemdziesiątych. Jego szczere zachowanie zrobiło z niego legendę - czy to zrezygnowanie z jazdy po zalanym wodą torze Fuji w decydującym wyścigu sezonu 1976, wyjście z samochodu w Kanadzie w 1979 roku i ogłoszenie emerytury, czy też powrót by zdobyć trzeci tytuł mistrzowski w 1984 roku.
2. Nigel Mansell
Dla niektórych był monotonnym, stękającym Brummie (mieszkaniec Birmingham) - ale do diabła, dla większości Brytyjczyków i (później) Włochów, "Nasz Nigel" był absolutną legendą. Nigdy nie był bardziej szczęśliwszy niż wtedy, gdy walczył mimo wszystkich przeciwności. Był zdecydowanie najlepszym "ścigantem" w historii, szczególnie w latach 1986-87 w Williamsie. Zaś w swoim przewidywalnym, triumfalnym sezonie 1992 jego popularność sięgała zenitu. Nie mniej jednak, instynkt Mansella o lwim sercu zrobił z niego bohatera dla milionów.
Ayrton Senna i Nigel Mansell na torze w Meksyku w 1991 roku
1. Ayrton Senna
Inni może wygrali więcej wyścigów czy mistrzostw, ale żaden kierowca nie miał statusu takiej legendy jak Ayrton Senna da Silva. Brazylijczyk miał wokół siebie aurę Boga i posiadał naturalny talent, który sprawiał, że używał samochodu praktycznie jakby był on częścią jego anatomii. Pierwsze okrążenie w Donington w 1993 roku, kiedy wyprzedził cztery samochody by osiągnąć pozycję lidera na mokrym torze, było chyba najlepszym przykładem jego mistrzostwa. Dla milionów na świecie, nikt nawet nie zbliżył się do niego.
KOMENTARZE