Raikkonen: To nie mój rok
"Oczywiście jest mi bardzo przykro z powodu sytuacji, w jakiej się znalazłem"
04.10.0810:39
2717wyświetlenia
Kimi Raikkonen przyznał, że to po prostu nie jest jego rok po tym, jak jego nadzieje na obronę tytułu mistrzowskiego wywalczonego przed rokiem legły niemalże w gruzach podczas wyścigu w Singapurze, gdy rozbił się na torze Marina Bay.
Raikkonen ma 27 punktów mniej od lidera, którym pozostaje Lewis Hamilton, a do końca sezonu pozostało jedynie trzy wyścigi. Teraz Fin ma pełnić rolę wspierającą dla swego kolegi zespołowego Felipe Massy, który ma jeszcze szanse na tytuł. Kimi będzie też walczył dalej o mistrzostwo konstruktorów dla Ferrari.
Ciężko jest mi znaleźć odpowiednie słowa: ściganie się nocą czy za dnia, to nie jest po prostu mój rok.- powiedział Raikkonen oficjalnej stronie zespołu z Maranello.
Uderzyłem w ścianę w Singapurze, kiedy do mety brakowało zaledwie kilku okrążeń. To prawda, nie jechałem po zwycięstwo, ale dla kilku ważnych punktów dla zespołu, a skończyło się tak jak wcześniej w Spa, kolejnym nieukończonym wyścigiem.
Wygląda to tak, że im bardziej staraliśmy się poprawić naszą sytuację, tym mniej zyskiwaliśmy w ostatecznym rozrachunku. W tym momencie mogę jedynie oczekiwać weekendu, kiedy wszystko będzie przebiegało w dobrym kierunku. Po raz kolejny mieliśmy dobre tempo w Singapurze, ale nie wtedy, kiedy potrzebowaliśmy tego najbardziej. Najszybsze okrążenia w wyścigu nic nie znaczą, jeśli nie przekładają się na dobry rezultat końcowy wyścigu.
Oczywiście jest mi bardzo przykro z powodu sytuacji, w jakiej się znalazłem. Nie potrafię wytłumaczyć tej nieudanej części sezonu i nie ma już nic, co mógłbym zmienić. Musimy patrzeć wprzód na trzy ostatnie wyścigi sezonu. Przykro mi z powodu zespołu, bo wykonali dla mnie ciężką pracę, aby F2008 był jak najlepszy. Stracenie tylu punktów było bolesne, ale zdajemy sobie sprawę, że musimy podjąć dalszą walkę o zwycięstwa w ostatnich trzech eliminacjach. Mam nadzieję, że w końcu będą to dla nas udane weekendy, począwszy od piątku a skończywszy na niedzielnym popołudniu.
Źródło: Sport.co.uk
KOMENTARZE