Kolejne doniesienia na temat opon na sezon 2011
Michelin chce nie tylko powiększenia kół, ale także pieniędzy za opony i darmowej reklamy
02.04.1019:25
4132wyświetlenia
Piątkowe spotkanie Berniego Ecclestone'a z szefami wszystkich zespołów dotyczyło praktycznie tylko i wyłącznie dyskusji na temat dostawcy opon w sezonie 2011. Niemiecki magazyn Auto Motor Und Sport twierdzi, że kluczowe postaci są przekonane, iż - na 11 miesięcy przed rozpoczęciem kolejnego sezonu - nie jest jasne, kto zastąpi wycofującą się firmę Bridgestone.
Raport sugeruje, że francuska marka Michelin, która wycofała się z końcem sezonu 2006 z powodu niezadowolenia z zakończenia konkurencji w sferze opon, wyraziła chęć powrotu do królowej sportów motorowych, jednak „żąda pieniędzy”. Plotki sugerują, że chodzi o kwotę pomiędzy 2 a 5 milionów euro, przypadającą na jeden zespół i na jeden sezon, a także o darmową kampanię reklamową wokół torów. Co ciekawe, według plotek Bridgestone może ponownie rozważyć swoją decyzję i być może zdecyduje się na pozostanie w Formule 1, jeśli zespoły będą płacić za kontrakt na dostawę opon.
Plotki sugerują również, że Ecclestone chce, by dochody stracone z powodu umieszczenia darmowych reklam firmy Michelin wokół torów zostały odjęte z ogólnych dochodów F1. Słowem - zespoły dostawałyby mniej pieniędzy. Jednak jeśli F1 zdecyduje się na ponowne rozpoczęcie konkurencji firm oponiarskich, to dla rywali Michelin - przykładowo firmy Hankook lub Kumho - oznaczałoby to rywalizację o zespoły, a co za tym idzie proponowane byłyby przychylniejsze warunki kontraktów.
Kolejną sprawą sporną są żądania Michelin dotyczące wyraźnego powiększenia rozmiaru obręczy kół i wprowadzenia nisko-profilowanych opon z bardzo małymi ściankami bocznymi, aby w ten sposób francuski producent mógł wykorzystać technologie stosowane dla innych serii wyścigowych. Mowa jest o powiększeniu średnicy obręczy z 13 aż do 18 cali, co z pewnością wymagałoby znaczących zmian w konstrukcji choćby zawieszenia bolidów, a to dodatkowe koszty i nie wszystkie zespoły chcą się na to zgodzić.
Nawet Bridgestone przyznaje, że taka zmiana niosłaby duże konsekwencje.
Szef techniczny Lotusa - Mike Gascoyne także twierdzi, że tak drastyczne zmiany oznaczałyby dodatkowe koszty, dlatego trzeba bardzo dobrze zastanowić się nad tym. Z drugiej strony przyznał, że dla nowych zespołów każda duża zmiana oznacza zmniejszenie straty do czołówki, gdyż znika przewaga wynikająca z doświadczenia w danym obszarze z ostatnich kilku lat, dlatego jego zespół jest skłonny zgodzić się na to.
Źródło: Motorsport.com, Autosport.com
Raport sugeruje, że francuska marka Michelin, która wycofała się z końcem sezonu 2006 z powodu niezadowolenia z zakończenia konkurencji w sferze opon, wyraziła chęć powrotu do królowej sportów motorowych, jednak „żąda pieniędzy”. Plotki sugerują, że chodzi o kwotę pomiędzy 2 a 5 milionów euro, przypadającą na jeden zespół i na jeden sezon, a także o darmową kampanię reklamową wokół torów. Co ciekawe, według plotek Bridgestone może ponownie rozważyć swoją decyzję i być może zdecyduje się na pozostanie w Formule 1, jeśli zespoły będą płacić za kontrakt na dostawę opon.
Plotki sugerują również, że Ecclestone chce, by dochody stracone z powodu umieszczenia darmowych reklam firmy Michelin wokół torów zostały odjęte z ogólnych dochodów F1. Słowem - zespoły dostawałyby mniej pieniędzy. Jednak jeśli F1 zdecyduje się na ponowne rozpoczęcie konkurencji firm oponiarskich, to dla rywali Michelin - przykładowo firmy Hankook lub Kumho - oznaczałoby to rywalizację o zespoły, a co za tym idzie proponowane byłyby przychylniejsze warunki kontraktów.
Kolejną sprawą sporną są żądania Michelin dotyczące wyraźnego powiększenia rozmiaru obręczy kół i wprowadzenia nisko-profilowanych opon z bardzo małymi ściankami bocznymi, aby w ten sposób francuski producent mógł wykorzystać technologie stosowane dla innych serii wyścigowych. Mowa jest o powiększeniu średnicy obręczy z 13 aż do 18 cali, co z pewnością wymagałoby znaczących zmian w konstrukcji choćby zawieszenia bolidów, a to dodatkowe koszty i nie wszystkie zespoły chcą się na to zgodzić.
Nawet Bridgestone przyznaje, że taka zmiana niosłaby duże konsekwencje.
Ogólnie mówiąc, jeśli nagle założylibyśmy 18-calowe opony do obecnych samochodów, to miałyby one wielką nadsterowność i bardzo szybko traciłyby przyczepność podczas przyspieszania- powiedział Hirohide Hamashima, szef ds. rozwoju opon w Bridgestone.
Zespoły musiałyby przeprojektować tylne zawieszenie, aerodynamikę i kanały hamulcowe. Wymagałoby to mnóstwo pieniędzy i bardzo dużo pracy.
Szef techniczny Lotusa - Mike Gascoyne także twierdzi, że tak drastyczne zmiany oznaczałyby dodatkowe koszty, dlatego trzeba bardzo dobrze zastanowić się nad tym. Z drugiej strony przyznał, że dla nowych zespołów każda duża zmiana oznacza zmniejszenie straty do czołówki, gdyż znika przewaga wynikająca z doświadczenia w danym obszarze z ostatnich kilku lat, dlatego jego zespół jest skłonny zgodzić się na to.
Źródło: Motorsport.com, Autosport.com
KOMENTARZE