Lotus nie przejmuje się niepowodzeniem w Malezji
Malezyjska ekipa skupia się już na następnych wyścigach
05.04.1017:53
1808wyświetlenia
Grand Prix Malezji nie było dla Lotusa zbyt udane, jednak Mike Gascoyne uważa, że jego zespół podniesie się i po prostu skupi na wykonywaniu lepszej pracy. Heikki Kovalainen wykorzystał trudne warunki na torze Sepang w kwalifikacjach i udało mu się przebić do Q2, jednak podczas wyścigu kolizja i powrót problemów z hydrauliką zniweczyły szanse na dobry wynik.
Gascoyne przyznał, że niedziela nie przyniosła takiego rozstrzygnięcia, jakiego oczekiwał Lotus, jednak zaznaczył, że zespól nie zniechęci się porażką.
Wydaje mi się, że łatwo jest pokonać samego siebie w końcowych wynikach- powiedział szef techniczny malezyjskiej ekipy w wywiadzie dla serwisu AUTOSPORT.
To był mocny weekend, jednak czy nie takie są wyścigi? Jarno miał taki sam problem z hydrauliką, jak w Melbourne. Szczerze mówiąc sprawdzaliśmy dwa rozwiązania w piątek i wybraliśmy to, na którym przejechaliśmy więcej kilometrów. Prawdopodobnie to był błąd, jednak z perspektywy czasu wydaje się to dobre. To nie jest tak, że nie wiemy, o co w tym chodzi.
Heikki próbował wyprzedzić rywala, jednak nie do końca to wyszło. Chciał zrobić to szybko, ponieważ czuł, że jest dużo szybszy. Później myśleliśmy, że wystąpił problem z hydrauliką, jednak tak naprawdę uszkodzeniu uległ czujnik. Możliwe, że zatrzymaliśmy go bez potrzeby. Kiedy wypuściliśmy go ponownie na tor miał bardzo dobre tempo. To odrobinę rozczarowujące, ponieważ mógł mieć dobry wyścig.
Jarno miał problem ze sterowaniem, brakowało wielu części nadwozia [po kolizji] i miał spore luzy w tylnej części bolidu, a później stracił wspomaganie kierownicy. Takie jest życie - musimy iść dalej. Wciąż jesteśmy na 10 miejscu w klasyfikacji konstruktorów i nadal jesteśmy w stanie ukończyć wyścig. Jednakże jestem rozczarowany, ponieważ zrobiliśmy tutaj krok w przód, a niestety wyścig tego nie pokazał.
Gascoyne uważa również, że jego zespół wciąż robi postępy, a wiedząc, jakie poprawki zaplanowano na Grand Prix Hiszpanii, optymistycznie patrzy w przyszłość.
Mamy czas. Przyjeżdżanie na domowy wyścig rozgrywany tydzień po tygodniu, szczególnie że to dopiero nasz trzeci występ, zawsze jest wyzwaniem. O mało nam to nie umknęło, jednak takie jest życie.
Nie możemy się doczekać Barcelony, jednak na każdy wyścig będą małe poprawki. Nie oglądamy się za siebie, tylko idziemy do przodu. Będziemy mieli kilka małych poprawek na Chiny, powinny dać jedną dziesiątą sekundy, może dwie. Szykujemy jednak duży pakiet na Barcelonę - walczymy z terminami. Wydaje nam się, że możemy w Hiszpanii być od jednej do dwóch sekund szybsi. To całkiem dobry krok - na pewno będzie więcej niż sekunda poprawy na samym pakiecie aerodynamicznym.
Źródło: Autosport.com
KOMENTARZE