Lee McKenzie: Trzy z głowy, 16 przed nami

Trójka to szczególna liczba w F1. Trzy wyścigi, trzech różnych zwycięzców...
07.04.1011:21
Bartosz Orłowski
2593wyświetlenia
(Oryginalne opracowanie: Lee McKenzie, f1.gpupdate.net)


Trójka to szczególna liczba w F1. Trzy wyścigi, trzech różnych zwycięzców, a podczas Grand Prix Malezji trójka okazała się szczęśliwa dla Sebastiana Vettela.

GP Bahrajnu ze swoim widmem nudy wydaje się, jakby miało miejsce dawno temu. Mówiłam to raz i będę powtarzać dalej. Zgadzam się, że wyścig w Bahrajnie był nudny, ale gdyby umieścić go w środku sezonu a nie jako pierwszy, to nie byłoby niepotrzebnej paniki.

Czy fani byliby szczęśliwsi, widząc gdy w takim nudnym wyścigu wygrywa Michael Schumacher? Nie sądzę, żeby było to dobre dla tego sportu. Oznaczałoby to, że podczas tych trzech lat jego nieobecności coś w F1 nie zadziałało. Serce się krajało, gdy widziałam Sebastiana Vettela odpadającego przez usterki techniczne. Alonso powrócił, mając do dyspozycji zwycięski samochód i będzie wygrywać dalej, w pięknym stylu podejmując rywalizację z zespołowym kolegą Felipe Massą.

Wrzawa wokół tego sezonu sięga zenitu i nasilała się od miesięcy - sądzę, że po Bahrajnie wielu fanów poczuło się oszukanych, ale tak naprawdę był to przecież tylko pierwszy wyścig i nie zdawaliśmy sobie sprawy, jakie niespodzianki czekają nas w Melbourne. Albert Park pokazał nam dramaturgię, deszcz, wypadki i awarie - jestem pewna, że oglądając ten wyścig nieco się uspokoiliście i z pewnością uciszył on też krytyków.

Grand Prix Australii to coś więcej niż wyścig - to fascynujące widowisko, które przyćmiewa wiele innych: 42 000 widzów w czwartek, 68 000 w piątek i 120 000 w niedzielę. Ludzie, którzy tam byli doświadczyli elektryzującej atmosfery, koncertów i wysokiej klasy wyścigu, słysząc ryk silników od 7 rano do 7 wieczorem! Wątpię, czy np. w Turcji zgromadziło by się 42 000 widzów już w pierwszych dniach GP.

Jednakże prawdziwie niezapomniana chwila w Melbourne to niesamowita jazda Jensona Buttona na oponach, które miały za sobą ponad 50 okrążeń, a pomimo tego dały nowemu zespołowi Brytyjczyka pierwszą wygraną sezonu. Atmosfera w obozie Buttona znów przypominała tę w Brazylii w 2009 roku! W Bahrajnie Fernando pokazał Felipe, na co go stać, a w kolejnym wyścigu Jenson to samo zrobił Lewisowi. F1 jest taka nudna!

Nie opadł jeszcze kurz po wydarzeniach w Australii, a zespoły już pracowały całą noc, aby zdążyć ze wszystkim na czas do Malezji. Wylot w poniedziałek, a we wtorek już patrzyliśmy na tor Sepang. Wiem, że łatwiej jest, kiedy wygrywasz, ale dla zespołu takiego jak Red Bull musiały to być ciężkie i długie dni, kiedy zdobyte pierwsze miejsce startowe w kwalifikacjach nie przekłada się na wynik końcowy, a kierowcy nie są w stanie wykorzystać pełnego potencjału samochodu.

Nie zapominajmy też o nowych zespołach, które ledwo wykręciły kilka kółek odkąd powstały, a już udawały się na swój trzeci wyścigi. W środę poszłam na wywiad z kierowcami zespołu HRT - Karunem Chandhokiem i Bruno Senną, którzy byli odprężeni i podekscytowani. Podczas wyścigu w Australii Chandhok dojechał do mety - wspaniały wynik zespołu, który w jednym wyścigu pokonał trzecią część całego dystansu przejechanego dotychczas przez bolid F110!

Jeśli Sepang, to zawsze z deszczem. Niestety w tym roku tor pozostał suchy w trakcie wyścigu, a my byliśmy nieco zawiedzeni. Ani jednej kropli i jeśli to was zdenerwowało, to pomyślcie co czuli kierowcy Ferrari i McLarena, którzy startowali z tyłu stawki i za wszelką cenę starali się poprawić pozycje. Lewis Hamilton pokazał na co go stać, przebijając się przez całą stawkę i wyprzedzając osiem samochodów na pierwszym okrążeniu.

Webber był zbyt ostrożny na starcie, co wykorzystał Vettel startujący z trzeciej pozycji. Zapytałam go później, czy wygrałby, gdyby w jego głowie pojawiły się jakieś wątpliwości co do niezawodności jego auta, na co zażartował, że przeszła mu kilka razy taka myśl, szczególnie na długich prostych, gdzie masz czas pomyśleć o czymkolwiek! Mark Webber również się śmiał z tego i pomyślał w ten sam sposób, kiedy powiedziałam mu, że Red Bull stojący na pole position wydaje się być skazany na porażkę. Jednakże kierowcą, który zajmuje pierwszą pozycję w tabeli mistrzostw jest teraz niepozorny Felipe Massa. Nie miał nigdy tak dobrego początku sezonu.

A co z człowiekiem prowadzącym samochód z nr 3 - Michaelem Schumacherem? Jest coraz szybszy, czy przygasa? Ile trzeba dać czasu komuś, kto miał trzyletnią przerwę, aby dał z siebie to co najlepsze, nawet jeśli jest to siedmiokrotny mistrz świata? Schumacher desperacko chce wygrać, jego zamierzeniem nie jest szóste miejsce, nawet jeśli podkreśla, jak dobrego ma przeciwnika w osobie zespołowego kolegi Rosberga, oraz jak dobrze się przy tym bawi. Być może pokaże więcej w Chinach...

Źródło: GPUpdate.net

KOMENTARZE

10
Baart Racing
07.04.2010 04:50
W sumie doszedłem do tego, że faktycznie to trochę rozdmuchane. Kilka razy w mediach powtórzono że jest nudno i teraz tworzą się tego rodzaju opinie. Moim zdaniem nie jest tak źle, oglądałem właśnie Bahrajn 2007, 2008 i 2009 i nic się ciekawego nie wydarzyło, oczywiście poza zwycięstwem Buttona w 2009 roku. I tak wg mnie jednym z ciekawszych wyścigów ostatnich lat było GP Australii 2006, kiedy to samochód bezpieczeństwa wyjeżdzał wiele razy a już na okrążeniu formującym Montoya podniósł wszystkim ciśnienie. P.S. ergie, brawo, ja też :)
Maly-boy
07.04.2010 12:30
w Australii gdy już pod koniec wyścigu było sucho to była procesja a w Malezji mieliśmy pokaz nieudolności McL i Ferrari w qualu a Massa męczył się z tym żeby STR wyprzedzić niemiłosiernie ,na przedzie wszystko było ustawione po 2 zakrętach ..
3men
07.04.2010 12:11
może wzorem toru Ricardo (czy jak mu tam) wyposażać wszystkie pozostałe (o ile nie mają) w sztuczne polewanie nawierzchni? :) swoją drogą, jeśli atrakcyjność wyścigów ma zależeć tylko od opadów atmosferycznych, to trochę to smutne
Piotrek15
07.04.2010 12:11
Jednakże kierowcą, który zajmuje pierwszą pozycję w tabeli mistrzostw jest teraz niepozorny Felipe Massa. Nie miał nigdy tak dobrego początku sezonu. Kobieto, tylko bez takich :D Tyle błędów w Australii i ciągłe blokowanie szybszego Alonso...oczywiście tego ostatniego w późniejszej fazie sezonu nie ujrzymy bo to Alonso będzie walczył o tytuł :)
ergie
07.04.2010 11:48
Ale marudzicie. Ja tam z wielką chęcią oglądam każdy wyścig i wcale się przy tym nie nudzę.
BlindWolf
07.04.2010 11:40
SAP -ten temat już był przerabiany . Deszcz zmienia kwalifikacje i deszcz mógł zmienić kandydatów na podium . Albert Park było też popisem operatorów kamer i realizatorów. Jeżeli coś się działo jednocześnie -zaraz był replay z drugiego wydarzenia . Wydarzenia obejmowały całą stawkę i podczas całego wyścigu . Na torach ulicznych zamiast deszczu jak nuda kibice mogą odpalić kilka hydrantów ,ale co na super torach poradzić ? Niestety wszyscy wiemy ,że należy ... ale przedtem trzeba przepisy znowelizować -ten rok mamy taki ,a nie inny. Co do artykułu to mnie zagotował -"W środę poszłam na wywiad z kierowcami zespołu HRT – Karunem Chandhokiem i Bruno Senną, " - po co ? Innych już nie było ? :( PS. Liczę na deszcz :)
SAP
07.04.2010 11:00
Nie zgodzę się, że w Albert Park widowisko uratował deszcz. Niewątpliwie miał on duży udział w budowaniu emocji towarzyszącym wyścigowi, ale te GP zawsze jest niesamowite i wydaje mi się, że to jest jeden z tych nielicznych torów, gdzie deszcz nie jest niezbędny do dobrego widowiska.
kemek
07.04.2010 10:55
Adakar - W Hiszpanii bez względu na przepisy zawsze była nuda. (; Skoro zmniejszają cały czas moce silników (albo właściwie utrzymują), a zwiększają na potęgę docisk, to nie powinno nikogo dziwić, że niewielu kierowców ma jakieś problemy z opanowaniem bolidu. A więcej uślizgów to więcej szans na wyprzedzanie.
crizz
07.04.2010 10:18
Autorka sama sobie zaprzecza. Otóż F1 2010 jest nudna, a co bardziej ekscytujące wyjątki powodowane są przez deszcz i/lub awarie. Tyle można powiedzieć o tym młodym jeszcze sezonie. Ergo - zanośmy modły o deszcz na każde następne GP. :)
Adakar
07.04.2010 10:14
Jezu, czy ludzie sa az tak slepi ? Przeciez w Albert Park jak i w Sepang widowisko URATOWAL deszcz, a zeby byc jeszcze dokladniejszym w Malezji byly to idiotyczne decyzje Mclarena i Ferrari. Bo Red Bull jakoś potrafil. Jezeli w Chinach nie bedzie powtorki zeszlorocznej z deszczem, bedziemy mieli drugo Bahrain. Nadzieja w Petrovie i Jaime ze pokaza ewentualnie troche walki w mid-fildzie. Zreszta Chinole maja swoj pas startowy i mocne dohamowanie co moze dac kilka manewrow wyprzedzania ... ale pozniej jest BARCELONA ... zapowiada sie procesja wszechczasow !