Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Austrii

13.05.0100:00
Marek Roczniak
10217wyświetlenia
David Coulthard (McLaren) odniósł drugie zwycięstwo w tym sezonie. Szkot wyścig rozpoczynał z siódmej pozycji i niewiele wskazywało no to, aby udało mu się finiszować na trzeciej pozycji, nie mówiąc już o zwycięstwie. Kluczem do sukcesu okazała się cierpliwa, bezbłędna jazda, wykorzystanie problemów i błędów innych kierowców, a przede wszystkim dobra strategia postojów w boksach. Jeśli już mowa o problemach, to podczas startu do tego wyścigu z miejsca nie ruszyła rekordowa ilość kierowców, bo aż czterech: Nick Heidfeld (Sauber), kierowcy z zespołu Jordan - Jarno Trulli i Heinz-Harald Frentzen oraz Mika Hakkinen (McLaren). We wszystkich przypadkach winny okazał się najprawdopodobniej system launch control, z którym jak widać niektóre zespoły mają nadal problemy, w tym także i Ferrari, gdyż Michael Schumacher zrezygnował z użycia tego właśnie systemu i przez to z łatwością został wyprzedzony przez obu kierowców z zespołu Williams na starcie. Właśnie dzięki tym problemom Coulthard już na samym początku wyścigu miał szansę na znalezienie się na trzeciej pozycji, jednak tuż przed pierwszym zakrętem wycofał się z ataku na pozycję Michaela Schumachera, co z kolei umożliwiło drugiemu kierowcy z zespołu Ferrari - Rubensowi Barrichello, awans na czwartą pozycję. Po krótkiej neutralizacji, spowodowanej koniecznością usunięcia bolidu Hakkinena z prostej startowej, Szkota wyprzedził również Jos Verstappen (Arrows). W każdym z wyżej wymienionych przypadków kierowca z zespołu McLaren nie wdawał się w desperacką walkę i spokojnie przepuszczał rywali, natomiast poza Holendrem nikt więcej go już nie wyprzedził.

Po 10 okrążeniach z wyścigu odpadł pierwszy kierowca z zespołu Williams - jadący na drugiej pozycji Ralf Schumacher i dzięki temu Coulthard awansował na piątą pozycję. Następnie na 16 okrążeniu Michael Schumacher próbował wyprzedzić Juana Pablo Montoyę, jednak brak skłonności do iścia na ustępstwa ze strony obu kierowców doprowadził do tego, iż obaj skończyli na poboczu. Skorzystał z tego między innymi Szkot, który awansował w tym momencie na trzecią pozycję, natomiast Schumacher i Montoya znaleźli się kolejno na szóstej i siódmej pozycji. Z zaistniałej sytuacji najbardziej niezadowolony był Niemiec, który tuż po wyścigu stwierdził, iż Montoya specjalnie starał się zepchnąć go na pobocze, jednak po obejrzeniu powtórki z wyścigu przyznał, iż był to typowy incydent wyścigowy, za który trudno jest zrzucić odpowiedzialność tylko na jednego kierowcę. Tak czy inaczej walka, którą przez blisko trzy okrążenia toczyli ze sobą obaj kierowcy była bardzo emocjonująca i miejmy nadzieję, że w następnych wyścigach jeszcze nie raz ujrzymy równie ciekawe pojedynki.

Verstappen okazał się jedynym kierowcą, który w tym wyścigu zdecydował się na dwa postoje w boksach, co oznaczało, iż Holender nie będzie się liczył w walce o czołową lokatę i od zwycięstwa, Coultharda dzielił już tylko jeden kierowca - Barrichello. W tym momencie za Brazylijczykiem znajdował się już Schumacher, który zdołał wyprzedzić Oliviera Panisa (BAR) i Kimi Raikkonena (Sauber), natomiast Montoya nie uczestniczył już w wyścigu, ponieważ w jego bolidzie wysiadła hydraulika. Tak jak w poprzednim wyścigu, tak i tym razem zespół McLaren zdecydował się na najpóźniejszy postój w boksach i choć w tym przypadku różnica w stosunku do postoju kierowcy Ferrari wyniosła zaledwie trzy okrążenia, to jednak Szkot każde z tych okrążeń przejechał bardzo szybko, ustanawiając przy okazji nowy rekord toru i dzięki temu udało mu się wyjechać z boksów nadal na pierwszej pozycji. Na szczęście nie wszystko przebiegało tak jak w poprzednim wyścigu i tym razem kierowca z zespołu McLaren zdołał dowieźć zwycięstwo do mety.

Nie obyło się jednak bez dramatycznego momentu na zakończenie tego wyścigu, gdyż na ostatnim okrążeniu, jadący na drugiej pozycji Barrichello został poproszony przez szefa zespołu Ferrari - Jeana Todt'a, o przepuszczenie Michaela Schumachera i w ten sposób zamiast zarobić sześć punktów, Brazylijczyk musiał zadowolić się czterema punktami. Wydaje mi się, że szósty wyścig sezonu to trochę za wcześnie na wydawanie tzw. team orders, ale wolałbym oczywiście, aby w ogóle ich nie wydawano. Jeśli okaże się, że w tym sezonie Schumacher wywalczy kolejny tytuł mistrzowski, ale tylko dzięki dwupunktowej przewadze, będzie z pewnością niezadowolony z tego, że nie tylko sobie zawdzięcza jego zdobycie. Tak czy inaczej po tym wyścigu Coulthard ma już tylko cztery punkty straty do Niemca w klasyfikacji generalnej kierowców, natomiast pozostali kierowcy mają znacznie mniej punktów i jest mało prawdopodobne, aby któryś z nich mógł się jeszcze włączyć do walki o tytuł mistrzowski, chociaż do końca sezonu pozostało 11 eliminacji i wszystko może się jeszcze zdarzyć.

Na czwartej pozycji wyścig ukończył Raikkonen, piąty był Panis, a ostatni punkt w tym wyścigu za szóstą pozycję otrzymał Verstappen, który w początkowej fazie wyścigu był bardzo aktywny. Wszyscy trzej kierowcy odwalili kawał dobrej roboty w tym wyścigu, jednak oficjalne potwierdzenie tego rezultatu może jeszcze trochę potrwać, gdyż według zespołu BAR, Raikkonen zdublował kierowcę z zespołu Prost - Luciana Burtiego przy wywieszonych żółtych flagach. Zarzut ten co prawda odrzucili sędziowie wyścigu, jednak szefostwo zespołu British-Amrecian Racing postanowiło być nieustępliwe i sprawa wkrótce trafi do trybunału FIA, gdzie dopiero padnie ostateczny werdykt.

Eddie Irvine wreszcie przełamał złą passę i nawet był bliski zdobycia punktów w tym wyścigu, jednak do tego zabrakło mu jeszcze trochę szczęścia. Poza Irlandczykiem, do mety dojechał jeszcze Jacques Villeneuve (BAR), który z pewnością nie zaliczy tego wyścigu do zbyt udanych; Nick Heidfeld (Sauber), który jako jedyny z czterech kierowców, mających problemy na starcie zdołał dotrwać do końca wyścigu oraz kierowcy z zespołu Prost - Jean Alesi i wspomniany już wcześniej Burti.