Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Kanady
12.06.0500:00
14618wyświetlenia
Wyścigi na torze im. Gillesa Villeneuve'a zwykle mają dosyć zaskakujący i zarazem dramatyczny wyścig - tak też było i tym razem. Po rewelacyjnym starcie prowadzenie objęli od razu kierowcy Renault, Giancarlo Fisichella i Fernando Alonso, z łatwością wyprzedzając Jensona Buttona (B.A.R) i Michaela Schumachera (Ferrari). Tego ostatniego wyprzedzili także kierowcy McLarena, Juan Pablo Montoya i Kimi Raikkonen. Button i Schumacher zgodnie z przewidywaniami dosyć wcześnie zjechali do boksów na pierwsze tankowanie paliwa, zdradzając tym samym zamiar odbycia trzech postojów w tym wyścigu. Nie wróżyło to dla nich zbyt udanego wyścigu, gdyż po powrocie na tor mieli już znaczną stratę do lidera. Tymczasem kierowcy McLarena mając przed sobą wolną drogę zaczęli doganiać kierowców Renault. Montoya na swój pierwszy postój zjechał okrążenie później od Alonso i to niemal umożliwiło mu przeskoczenie Hiszpana. Kolumbijczyk popełnił jednak błąd zaraz za wyjazdem z boksów, chcąc oczywiście zdążyć powrócić na tor przez jadący bardzo blisko Alonso i ostatecznie pozostał na trzeciej pozycji.
Po zakończeniu pierwszej rundy postojów prowadzący od startu Fisichella zaczął jechać wyraźnie wolniej od swojego partnera, aż w końcu na 33 okrążeniu dał się mu dosyć łatwo wyprzedzić na prostej. Nie było to bynajmniej zastosowania się do polecenia zespołu, co zresztą byłoby niezgodne z przepisami - Włoch po prostu zaczął mieć problemy z układem hydraulicznym w swoim bolidzie i pod koniec okrążenia musiał się wycofać z wyścigu. W tym momencie Montoya miał już zaledwie półtorej sekundy straty do Alonso i zanosiło się na emocjonującą drugą rundę postojów. Kierowca Renault próbował zyskać jak największą przewagę nad Kolumbijczykiem, gdyż wiedział, że zjedzie on później do boksów i udało mu się zyskać około sekundę, gdy na 39 okrążeniu popełnił fatalny błąd i uderzył tylnym kołem o bandę na jednym z zakrętów. Uderzenie spowodowało oczywiście uszkodzenie zawieszenia i w ten oto sposób lider klasyfikacji generalnej kierowców zakończył udział w wyścigu. W zeszłym roku do mety także nie dojechał ani jeden kierowca Renault, tak więc tor w Montrealu raczej nie jest zbyt szczęśliwy dla francuskiej stajni.
Na prowadzeniu znaleźli się tymczasem kierowcy McLarena, których dzieliła kilkusekundowa różnica. Trzeci Button miał już ponad pół minuty straty, a więc nie stanowił już raczej żadnego zagrożenia, tym bardziej, że po dwóch postojach także czekała go jeszcze jedna wizyta w boksach. Brytyjczyk jednak nawet do nie dotrwał, gdyż na 47 okrążeniu popełnił błąd na ostatniej szykanie i wpadł na "ścianę mistrzów", na której w 1999 roku jazdę zakończyli trzej mistrzowie świata. Bolid Buttona zatrzymał się w dosyć niebezpiecznym miejscu na prostej startowej i organizatorzy wyścigu zostali zmuszeni do wypuszczenia na tor samochodu bezpieczeństwa. Dla Montoi okazało się to fatalne w skutkach, gdyż zespół McLaren najpierw zawołał do boksów jadącego na drugiej pozycji Raikkonena, a dopiero gdy Montoya minął wjazd do boksów, otrzymał informację o tym, żeby zjechać na drugi postój.
W tej sytuacji Kolumbijczyk dopiero po pokonaniu jednego okrążenia za samochodem bezpieczeństwa zaliczył swój drugi i zarazem ostatni stop, starając się przy okazji jak najszybciej powrócić na tor, by nie stracić zbyt wielu miejsc. W istocie z boksów udało mu się wyjechać tuż za Raikkonenem na drugiej pozycji, chociaż pojawiły się wątpliwości, czy przypadkiem nie wyminął w niedozwolonym momencie zdublowanego już wówczas Davida Coultharda (Red Bull). Ostatecznie okazało się to jednak nieistotne, gdyż Montoya w zdenerwowaniu z boksów wyjechał przy zapalonym czerwonym świetle. Przepisy jak widać nakazywały przepuszczenie wszystkich kierowców jadących za samochodem bezpieczeństwa, co dla kierowcy McLarena oznaczało spadek na ostatnią pozycję przed mającymi ponad jedno okrążenie straty do lidera kierowcami. W tym przypadku byłaby to ósma pozycja, ale oczywiście wyjechanie z zamkniętych boksów było równoznaczne z otrzymaniem czarnej flagi i Montoya odpadł z rywalizacji.
Raikkonen pomimo presji na ostatnich okrążeniach ze strony Michaela Schumachera bezpiecznie dowiózł darowane zwycięstwo do mety i tym sposobem zmniejszył stratę do Alonso aż o 10 punktów. Sytuacja w klasyfikacji generalnej kierowców, przynajmniej jeśli chodzi o czołowe miejsca, wróciła zatem do stanu sprzed Grand Prix Europy, kiedy to Raikkonen tracił do kierowcy Renault 22 punkty. Walka o mistrzostwo jest więc jak najbardziej otwarta, tym bardziej, że Hiszpan podczas kwalifikacji do następnego wyścigu będzie musiał wyjechać na tor jako jeden z pierwszych kierowców i będzie mu trudno uzyskać wysoką pozycję startową. Podobny los czeka także Montoyę, który w końcu nie ze swojej winy stracił szansę na zwycięstwo. Oczywiście gdyby nie przeoczenie czerwonego światła w wyjeździe z boksów miałby szansę na zdobycie kilku punktów, ale łatwo można sobie wyobrazić, jak ta sytuacja wyprowadziła go z równowagi. Na pocieszenie do wypadku Buttona miał bardzo udany wyścig i co ważniejsze udowodnił, iż potrafi pokonać Raikkonena. Zwycięstwo powinno być już tylko kwestią czasu.
Na pozostałych stopniach podium stanęli kierowcy Ferrari, Michael Schumacher i Rubens Barrichello. Siedmiokrotny mistrz świata pomimo najmniejszej ilości paliwa w baku ze wszystkich kierowców wystartował bardzo ociężale i z drugiej spadł od razu na szóstą pozycję. Utrata tylu miejsc na starcie w połączeniu z trzystopową strategią nie wróżyła zbyt udane wyścigu, jednak liczne awarie, błędy kierowców i neutralizacja wyścigu umożliwiły Niemcowi powrót do ścisłej czołówki. Na ostatnich okrążeniach zaczął nawet wywierać presję na Raikkonenie, który jechał dosyć nerwowo, ale mimo kilku błędów zdołał dowieźć zwycięstwo do mety. Dla Schumachera była to zaledwie druga wizyta na podium w tym sezonie na rozegranych dotąd osiem wyścigów. Tymczasem Barrichello ze względu na awarię skrzyni biegów podczas kwalifikacji, pierwszy raz w karierze przypadł wątpliwy zaszczyt startu z lini boksów. Szczęście nie opuściło jednak zupełnie Brazylijczyka, który korzystając z problemów innych mimo wszystko zdołał załapać się na podium. Tym samym dosyć nieoczekiwanie Grand Prix Kanady okazało się zdecydowanie najbardziej udanym wyścigiem dla włoskiej stajni w tym sezonie. Obaj kierowcy w klasyfikacji generalnej awansowali o trzy miejsca w górę.
Czwarty na mecie zameldował się Felipe Massa i jest to jak dotąd zdecydowanie najlepszy rezultat uzyskany przez Brazylijczyka w tym sezonie. Nagrodą za nienaganną jazdę i unikanie kłopotów było pięć cennych punktów, które zapewniły kierowcy Saubera awans w klasyfikacji generalnej z 16 na 12 pozycję. Z kolei dla partnera Massy, Jacquesa Villeneuve'a, domowy wyścig ponownie okazał się niemal totalną porażką. Kanadyjczyk już na starcie stracił cztery miejsca, a dodatkowo na drugim zakręcie zaczepił o tył bolidu prowadzonego przez Takumę Sato (B.A.R) i wkrótce musiał zjechać do boksów po nowe przednie skrzydło, co oznaczało spadek na ostatnią pozycję. Ostatecznie mistrz świata z 1997 roku finiszował tuż za punktowaną ósemką, jadąc na ostatnich okrążeniach zaraz za Christianem Klienem (Red Bull), którego pomimo najszczerszych chęci nie udało mu się wyprzedzić. Skoro już mowa o Red Bull, to punkty zdołał dzisiaj także wywalczyć drugi kierowca z tej stajni, Coulthard, kończąc Grand Prix Kanady na siódmej pozycji. Jest to już trzeci podwójny zarobek punktowy w tym sezonie dla mającej swoją główną siedzibę w Milton Keynes ekipy Dietricha Mateschitza.
Na pozostałych pozycjach punktowanych (5 i 6) finiszowali Mark Webber (Williams) oraz Ralf Schumacher (Toyota). Dla obydwu zespołów nie był to jednak zbyt udany wyścig, gdyż przeszła im przed nosem kolejna szansa na wizytę na podium w tym sezonie. Najbliższy tego był partner Ralfa Schumachera, Jarno Trulli, jadąc jeszcze do 63 okrążenia na trzeciej pozycji. Niestety z walki wyeliminowała go awaria hamulców, która na szczęście wydarzyła się w miejscu pozwalającym na bezpieczne wytracenie prędkości. Tymczasem Ralf szansę na uzyskanie lepszego rezultatu stracił w zasadzie już na starcie, kiedy to został wyprzedzony przez trzech kierowców, w tym przez swojego rodaka, Nicka Heidfelda, którego pomimo dysponowania szybszym bolidem nie był w stanie wyprzedzić. W dodatku kierowca Toyoty swój drugi i zarazem ostatni postój odbył tuż przed neutralizacją wyścigu i w tej sytuacji nie mógł specjalnie liczyć na więcej niż trzy punkty. Z kolei Heidfelda z walki wyeliminowała awaria silnika, gdyż zbyt długo jechał za Massą w rozrzedzonym powietrzu i to doprowadziło do przegrzania silnika. Dla porównania drugi kierowca Williamsa, Webber, szansę na podium zaprzepaścił popełniając błąd na 52 okrążeniu. Australijczyk był jednak zadowolony z uzyskanego rezultatu, gdyż startował dopiero z 14 pozycji.
Z pozostałych kierowców do mety dojechali tylko Tiago Monteiro (Jordan) i Christijan Albers (Minardi). Oprócz Alonso i Buttona kolizji z bandami otaczającymi tor na wyspie Ile Notre Dame nie zdołał także uniknąć Narain Karthikeyan (Jordan), Patricka Friesachera (Minardi) z walki wyeliminowała podobnie jak Fisichellę awaria hydraulika, natomiast Sato aż dwukrotnie wycofywał się z wyścigu, czym ustanowił chyba swoisty rekord. Najpierw na 22 okrążeniu w jego bolidzie wysiadła skrzynia biegów, jednak mechanicy z zespołu B.A.R postanowili ją wymienić i Japończyk po pół godzinie powrócił na tor. W końcu jednak na 65 okrążeniu zawiodły tylne hamulce, eliminując Sato definitywnie z wyścigu. Kierowca B.A.R zdołał przynajmniej wywalczyć nieco późniejszy wyjazd na tor podczas kwalifikacji do następnego wyścigu.