Szefowie zespołów: Zamieszanie wokół GP Bahrajnu zaszkodziło F1

Eric Boullier cieszy się jednak, że FOTA pokazała, iż jest zjednoczoną organizacją.
10.06.1110:07
Nataniel Piórkowski
1397wyświetlenia

Szefowie Formuły 1 powinni byli lepiej rozwiązać sytuację związaną z powrotem Grand Prix Bahrajnu do tegorocznego kalendarza - tak uważają szefowie zespołów dodając, że cała ta sprawa zaszkodziła wizerunkowi sportu.

Obecnie niemal pewne jest, że wyścig w Bahrajnie wypadnie z tegorocznego harmonogramu mistrzostw po tym, jak prezydent FIA - Jean Todt poprosił Berniego Ecclestone'a o przygotowanie ostatecznej wersji kalendarza, który będzie obowiązywał w dalszej części sezonu. Cała sytuacja nie została jednak najlepiej przyjęta przez stałych bywalców padoku.

Choć Christian Horner z Red Bull Racing i Eric Boullier z Lotus Renault GP są zgodni, że FIA powinna przywrócić GP Indii na termin 30 października, to jednak obaj niepokoją się atmosferą, jaka wywiązała się wokół tego weekendu. Horner powiedział: To niefortunna sytuacja. Oczywiście patrząc na to, jak rzeczy zostały załatwione, pewnie można je było rozwiązać lepiej, ale jesteśmy gdzie jesteśmy.

Boullier pytany o to, czy sprawa Bahrajnu zaszkodziła wizerunkowi Formuły 1 odpowiedział: Oczywiście, że tak. Jestem młodym, niedoświadczonym szefem zespołu, ale naciskam jak tylko mogę, aby pomóc zbudować przyszłość F1 i oczywiście nigdy nie jest dobrze, gdy pojawiają się takie reakcje na rozwój wypadków. Formuła 1 nie jest politycznym sportem. Nie możemy robić co chcemy, gdyż są kwestie takie jak ta. Musimy być trochę bardziej ostrożni.

Ostateczna decyzja w sprawie anulowania rozegrania GP Bahrajnu będzie należała teraz do Ecclestone'a. Jean Todt w wystosowanym wczoraj do zespołów liście powiedział, że decyzja w sprawie zmian w kalendarzu powstała na bazie opinii właściciela praw komercyjnych, który został teraz poproszony o stworzenie nowego kalendarza na resztę sezonu. Nie ma już jednak większych wątpliwości, że wyścig w Indiach powróci na pierwotnie planowany termin 30 października.

Sytuacja w Bahrajnie staje się teraz dosyć jasna - dodał Horner. Koniec końców, jesteśmy tylko zespołem wyścigowym, który zgodził się uczestniczyć w mistrzostwach i oczywiście możemy liczyć na organ zarządzający i właściciela praw komercyjnych, którzy powinni podejmować właściwe decyzje dotyczące sportu i zespołów. Zespoły porozumiały się w FOTA, FOTA wyraziła swoją opinię i jest to dość jasne dla wszystkich.

Boullier dodał również, że jednym z niewielu pozytywów, jakie pojawiły się po ubiegłotygodniowych zawirowaniach był fakt, że FOTA działała tak silnie, stając w opozycji do decyzji FIA w sprawie powrotu F1 do Bahrajnu: To było bardzo dobre. Tak to powinno wyglądać. Wychodząc z sytuacji politycznej myślę, że FOTA będzie teraz lepsza, ponieważ pokazała, że możemy trzymać się razem i mieć ten sam sposób komunikacji - tę samą chęć bycia razem.

Źródło: autosport.com

KOMENTARZE

3
yaper
10.06.2011 07:26
Dodajmy do tej układanki osobę pana Gracii, jednego z najbardziej nieudolnych oficjeli FIA. Poza tym to wielki lobbysta Alonso.
jpslotus72
10.06.2011 09:07
Zabrakło w swoim czasie męskiej decyzji - Bernie nie mógł odżałować straconych zysków i "kombinował jak koń pod górkę". Do tego dołączyła się FIA, której inspektorzy tak zbadali sytuację w Bahrajnie, jak u nas dawniej "decydenci" wizytowali zakłady pracy - trawa pomalowana na zielono (w Bahrajnie piasek na żółto), wszelkie brudy w pośpiechu zamiecione przez gospodarzy pod dywan, a gość ogląda wszystko w grubych, ciemnych okularach... Co mogło z tego wyniknąć? Tylko bagno. Pytanie "czy to szkodzi wizerunkowi F1" można w tej sytuacji traktować wyłącznie retorycznie.
akkim
10.06.2011 08:17
Coś jak w pralce gdy robi program "wirowanie", raz na górze jedno a raz drugie zdanie, powinni dać spokój i Bahrajn odpuścić, i tak w te wyścigi dziś kalendarz tłusty.