Fragmenty wywiadu z Berniem Ecclestone'em

Brytyjczyk odpowiada na pytania o aferę korupcyjną, książkę "No Angel" i sytuację GP Bahrajnu.
10.12.1113:26
Nataniel Piórkowski
1851wyświetlenia

W opublikowanym dziś weekendowym wydaniu brytyjskiej gazety Guardian ukazał się interesujący wywiad z szefem FOM - Berniem Ecclestonem.

Brytyjczyk opowiada w nim o kulisach afery z byłym niemieckim bankierem - Gerhardem Gribkowskim, broni decyzji o pozostawieniu w kalendarzu Formuły 1 miejsca dla Grand Prix Bahrajnu, a także wyraża swoją opinię o wydanej na początku tego roku książce opowiadającej o jego życiu, pod tytułem No Angel.

Odnosząc się do afery przy sprzedaży praw komercyjnych do Formuły 1 funduszowi inwestycyjnemu CVC Capital Partners, do której doszło w 2006 roku, Brytyjczyk powiedział: Gribkowski chciał pieniędzy na rozpoczęcie własnej działalności. Chciał rzucić pracę w banku i rozpocząć ze mną biznes związany z nieruchomościami. Szantażował mnie, ale nie obwiniam go. Być może wprowadziłem go nawet w mały błąd, ponieważ gdy zadał pytanie, odpowiedziałem «Zobaczymy, co będziemy w stanie zrobić». Jesteśmy Anglikami, nie mówimy po prostu «nie». Poprosiłem o poufność. Co by się stało, gdyby ten gość wygadał dochody, jakimi zarządzałem na funduszu, o które on wnioskował? Powiedzieli mi, że jeśli tak by się stało, to Urząd Podatkowy przyjdzie i sam sprawdzi i oceni moje dochody, że spędzę przed sądem trzy lata potwierdzając wszystkie zaistniałe nieścisłości i będzie mnie to kosztować nie tylko fortunę w sensie materialnym, ale także masę zaufania oraz, iż będę musiał zapłacić około trzech miliardów funtów. Powiedziałem: «Nie mogę sobie na to pozwolić. Co mogę zrobić?». Zdaniem sądu, Ecclestone zapłacił Gribkowskiemu ponad 27 milionów funtów, aby utrzymał sprawę z sekrecie. Myślałem, że to pozwoli na wyciszenia całej sytuacji i powstrzyma go przed zrobieniem jakichś głupich rzeczy. Gribkowski stanowczo zaprzecza jednak zarzutom szantażowania szefa FOM.

Rozmowa szybko przeszła na temat osoby Ecclestona okazanej w książce Toma Bowera wydanej pod tytułem No Angel (pol. Nie jestem Aniołem), która wyciągnęła na światło dzienne kilka nieznanych faktów. Nie czytam książek, ale większość ludzi, którzy mieli ją w rękach twierdzi, że jest dobra. Może ty ją czytałeś? - wypalił 81-latek w kierunku dziennikarza Guardiana. Powiedziałem Tomowi - ponieważ staliśmy się całkiem dobrymi kumplami - «Co mogę dla Ciebie zrobić?» To była całkowicie pełna i otwarta współpraca. Jeśli chciał z kimś rozmawiać to dzwoniłem to tego kogoś i mówiłem «Pogadaj z tym gościem i powiedz mu prawdę». Pewnego dnia ktoś zadzwonił do mnie i powiedział: «Ten facet pisze o tobie książkę, ale nie jest normalnym człowiekiem. Jego publikacje zniszczyły już wizerunek kilku osób». Odpowiedziałem, że pewnie nie byłby to najgorszy pomysł, jeśli zanim zacząłby mnie niszczyć, przyszedłby do mnie i pogadał, ponieważ może w ten sposób znalazłby na mnie więcej haków. Kiedyś jedliśmy z Tomem lunch i rozmowa zeszła na temat tytułu książki. Powiedziałem «Piszesz co chcesz, ale pod warunkiem, że będzie to mniej więcej prawda, ponieważ nie jestem aniołkiem». Gdy już skończył książkę zapytał się mnie, czy nie mogłaby być ona zatytułowana No Angel. Odparłem: «Cholernie dobry tytuł».


Sprawa Bahrajnu. Ludzie, których tam poznałem są wspaniali - powiedział Ecclestone, co skłoniło dziennikarza do zadania pytania o to, czy uwięzienie lekarzy, aby ci nie mogli leczyć rannych demonstrantów, było równie piękne. Czy jesteś tego pewny, czy to fakt? Jeśli to prawda, to rzeczywiście takie zachowanie jest złe. Bez wątpienia. Lekarze to lekarze. Są po to, aby pomagać ludziom. Nie ma znaczenia komu. Byliśmy przekonani, że takie praktyki nie miały miejsca. Przedstawili mi raport, rzekomo niezależny. Co w nim było napisane? Owszem, zdarzały się incydenty i podobne rzeczy, ale... Chciałem tam się pojawić. Chciałem pójść do więzienia, szpitala, gdziekolwiek i zapytać: Co się wydarzyło. Reporter gazety zripostował, że być może doszłoby to do skutku, gdyby o to zapytał. Odpowiedź? Pytałem. Oni powiedzieli mi, że nie ma problemu, ale istnieje niebezpieczeństwo, jeśli wyjdziesz poza kontrolowany obszar. Dostaniesz limuzynę, najlepszy hotel, kolację, a później umieścimy cię w samolocie powrotnym.

Problem represjonowania ludności nie jest tematem tabu i występuje w wielu innych krajach, a dziennikarz Guardiana zauważył, że Chiny, Indie, Korea Południowa, Abu Zabi, Malezja, Rosja pompują w Ecclestone'a pieniądze, aby oczyścić swój globalny wizerunek przez zorganizowanie rundy mistrzostw Formuły 1. Czy gdyby szef FOM wcielił się w szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego z roku 1936 roku, zaakceptowałby ideę zorganizowania Igrzysk w nazistowskim Berlinie z czasów Adolfa Hitlera? To zależałoby od dowodów na to, co dzieję się tym kraju i gwarancją, że są one całkowicie zbieżne z rzeczywistością. Chciałbym tam być, zawiązać koalicje, zalecić wszystkie potrzebne rzeczy i powiedzieć, że to wspaniały kraj. Fakt, to nie jest wcale takie łatwe, jednak gdzie tylko się nie pojawię, wysiadam z samolotu, a gdy jesteś w czyimś kraju, to musisz dostosować się do stylu życia tamtejszej ludności, ich religii, ich praw, dosłownie wszystkiego. Niepoprawne jest przybywanie do czyjegoś kraju i próbowanie zmieniać jego prawa. Nie pojawiaj się tam, jeśli sądzisz, że dzieje się tam coś złego, to się tam nie wybieraj. W 1985 roku wyrzuciliśmy z kalendarza Grand Prix RPA z powodu apartheidu. Byłem tam świadkiem rzeczy, które mnie zdenerwowały. Pomyślałem: «To nie jest właściwa droga». Mam nadzieję, że przylecimy do Bahrajnu i nie będzie problemów. Wyścig dojdzie do skutku, ludność będzie szczęśliwa i obejdzie się bez dramatów. Naprawdę mam taką nadzieję.

Czy jednak gdyby przedstawiono niezbite dowody na to, że władza dopuszcza się karygodnych czynów, które w żadnym aspekcie nie są akceptowane przez społeczność międzynarodową, Ecclestone podjąłby skrajne działania? Poważnie byśmy to przemyśleli. Z drugiej strony byliśmy w Argentynie, gdy dochodziło tam do wielu dantejskich scen, tak samo w Brazylii. Działy się tam okropne rzeczy. Sądzę, że jeśli się rozejrzysz to dostrzeżesz, że nie ma idealnego miejsca i nie ma samych dobrych rzeczy. Nie możesz twardo stać za Anglią i zarzekać się, że emanuje z niej samo dobro. Popełniliśmy pewne okrucieństwa.

Źródło: guardian.co.uk

KOMENTARZE

7
yaper
11.12.2011 09:50
Córeczka ma również to szatańskie spojrzenie tatusia :>
Kamikadze2000
10.12.2011 06:46
Ekscentryk, jakich mało... ale dorobił się fortuny oraz stanowiska i za to trzeba mu oddac hołd. ;)
monako
10.12.2011 06:32
Podoba mi się w Bernim to, że w swoich wypowiedziach nie odgradza się PRowym bełkotem - jest szczery na tyle na ile może sobie pozwolić i próbuje wiadomości publicznej, między wierszami, rzucić odrobinę światła na rzeczy o których nie mamy zielonego pojęcia i mieć nie możemy, a które rządzą tym światem (zarówno w F1 jak i poza nią). Wielu zarzuca mu, że za bardzo skupia się na kasie. Ja myślę, że on po prostu ma tę świadomość do czego dzięki niej ma dostęp, do jakiej wiedzy, do jakich kręgów zaufania, do jakiego świata.
Ziele
10.12.2011 06:32
Byłbym, tak na serio, mocno zdziwiony, że ten człowiek pamięta tak dokładnie co wczoraj jadł na lunch. Tak naprawdę to ewenement , niewytłumaczalny przypadek. On ma 81 lat, a próbuje nam wszystkim zrobić wodę z mózgu. To co opowiada o tym Gibkowskim, to już całkiem inny temat. To prosty przekręt i powinni przy....ć mu z grubej rury. Ja osobiście nie wierzę w to, że on jest w stanie zarządzać takim przedsięwzięciem jeszcze dzisiaj, ale nie mam też żadnych podstaw, żeby nie wierzyć, że tak jest rzeczywiście. Może że się mylę i on jest jednym z niewielu długowiecznych geniuszy na tym świecie? Może ktoś zna podobne przypadki ? Nie przywoływać proszę JPII .
katinka
10.12.2011 01:44
No aniolem to on na pewno nie jest, ale inteligentny i ciekawy czlowiek z tego Ecclestone'a ;) I gdyby tylko jeszcze pieniadze nie byly tak wazne. Szkoda, ze nie pozostal tym dawnym Bernie, ktorego widzialam na podsumowaniu F1 lat 70-tych, gdy byl wlascicielem zespolu Brabham, tak bardzo cieszyl sie z wygranych GP swoich kierowcow, a najbardziej liczylo sie sciganie...
Masio
10.12.2011 12:35
Wydaje mi się, że nawet gdyby w Bahrajnie nie dało się zorganizować wyścigu przez najbliższe 10 lat, to i tak Ecclestone przeczekałby tyle czasu i znowu organizował tam wyścig. Gdyby to ode mnie zależało, to wyścig w Bahrajnie nie odbyłby się już nigdy więcej.