Broniszewski z przygodami na Monzy
Zmienna pogoda utrudniła Polakowi powrót do ścigania
07.10.1310:42
1790wyświetlenia
W miniony weekend Michał Broniszewski powrócił do ścigania w serii International GT Open po trwającej od marca przerwie w startach.
W sobotę i w niedzielę warszawski kierowca wziął udział w dwóch wyścigach na torze Monza, startując samochodem Ferrari 458 Italia GT2 przygotowanym Kessel Racing.
Polak sam prowadził samochód na całym dystansie obu wyścigów, rywalizując ze znakomitą i bardzo liczną stawką konkurentów, liczącą ponad 30 załóg. Weekend przebiegał pod znakiem zmiennej, kapryśnej pogody, która wywarła duży wpływ na przebieg rywalizacji.
Zgodnie z planem występ na Monzy potraktowaliśmy wraz z zespołem zdecydowanie treningowo- powiedział Michał Broniszewski.
Skupiliśmy się na poznaniu nowych elementów samochodu, bo chociaż auto jest przygotowane według specyfikacji 2012, musiało zgodnie z przepisami otrzymać kilka zmodyfikowanych elementów, aby mogło w ogóle wystartować w ten weekend. Nowy splitter i tylne skrzydło, których wcześniej nie testowaliśmy sprawiły sporo problemów z ustawieniami. Na domiar złego straciliśmy drugą godzinę piątkowych testów, gdy zaraz po wyjeździe na tor elektronika odmówiła współpracy.
Pierwszy wyścig był bardzo udany. Była realna szansa na miejsce w pierwszej dziesiątce, co w powrocie po długiej przerwie autem w zeszłorocznej specyfikacji byłoby bardzo dobrym wynikiem. Niestety, fragment pękniętego klocka hamulcowego zablokował koło, wskutek czego wypadłem z toru na słynnym zakręcie Parabolica i straciłem ponad 30 sekund. Ostatecznie dojechałem do mety na osiemnastym miejscu, szóstym w klasie Super GT. Gdyby nie ta przygoda, byłoby zapewne podium w klasie.
W niedzielę, przed startem drugiego wyścigu nikt nie spodziewał się deszczu, dlatego ustawiliśmy samochód na suchą nawierzchnię. Tymczasem na 5 minut przed startem zaczęło padać. Zmieniliśmy opony na przejściowe, ale przy ustawieniach na sucho samochód nie prowadził się dobrze i nadmiernie zużywał opony. Szybka jazda nie była możliwa. Osiągnąłem metę na szesnastym miejscu, piątym w klasie.
W obydwu wyścigach dominowały zdecydowanie samochody teoretycznie słabszej kategorii GTS czyli GT3, które zajęły cztery pierwsze miejsca w sobotę i aż sześć w niedzielę. Pojazdy te, wyposażone w ABS są o wiele mniej wrażliwe na zmiany ustawienia zawieszenia, dlatego ich kierowcy lepiej radzili sobie zwłaszcza w drugim wyścigu na mokrej nawierzchni. Mimo wszystko oceniam weekend na Monzy zdecydowanie pozytywnie. Tempo było bardzo dobre, a przy odrobinie szczęścia wynik mógł być naprawdę satysfakcjonujący. Najważniejsze jednak, że udało się powrócić na tor.