Audi wygrywa dramatyczny wyścig Le Mans 24h
Tegoroczna rywalizacja obfitowała w nieoczekiwane zwroty akcji
15.06.1415:02
6229wyświetlenia
Audi #2 w składzie Marcel Fassler, Andre Lotterer i Benoit Treluyer wygrali 82 edycję 24-godzinnego wyścigu Le Mans.
Tegoroczne zmagania obfitowały w dramatyczne zwroty akcji i czołowe pozycje w klasie LMP1 rozstrzygnęły się dopiero na dwie godziny przed końcem zmagań.
Początkowo Toyota #7 utrzymywała świetne tempo, które przekuła w pewne prowadzenie, jednak usterka elektryki nieco po piątej rano wyeliminowała japoński samochód z walki o zwycięstwo. To dało prowadzenie Audi #2, jednak godzinę później również oni mieli awarię i spadli w głąb stawki zostawiając pozycję lidera siostrzanemu autu.
Nieco po jedenastej #1 zaliczyła ponowne problemy z turbosprężarką i podczas dwudziestominutowej wizyty w boksach straciła ponad trzy okrążenia zostawiając na czele ponownie #2 oraz Porsche #20. Auto ekipy z Zuffenhausen do tej pory nie miało problemów, jednak kiepskie tempo podczas chłodnej nocy zaowocowało sporą stratą. Audi wyglądało na szybsze i najpewniej pokonało by Porsche w bezpośredniej walce, jednak nie dane było nam tego zobaczyć, gdyz podczas zmiany Marka Webbera i tego samochodu nie ominęły usterki, co zmusiło załogę do wycofania się, a także dało Audi #1 drugie miejsce oraz najniższy stopień podium Toyocie #8.
Druga TS040 Hybrid już na samym początku miała poważne problemy, kiedy Lapierre nie opanował auta podczas ulewy i rozbił je na prostej Mulsanne. Kłopoty miał też drugi samochód Porsche, który stracił moc jeszcze w pierwszej godzinie wyścigu. Jedyny prywatny samochód, Rebellio R-One, uplasował się na czwartym miejscu ze stratą 20 okrążeń do zwycięzców.
W klasie LMP2 walka o zwycięstwo trwała praktycznie do samego końca. Początkowo tempo dyktowały ekipy OAK Racing i Race Performance, ale seria błędów w wykonaniu tej drugiej zepchnęła ją w głąb stawki. OAK prowadził przez większość dystansu, ale po dziewiątej rano silnik Nissana zaczął szwankować, co pozbawiło ekipę szans na zwycięstwo. Ostatecznie na czele znalazły się Jota Sport i TDS Racing, a ostateczne rozstrzygnięcie poznaliśmy dopiero po ostatniej serii pit stopów, kiedy na czele znalazła się Jota z 30 sekundami przewagi.
W GTE Pro było równie dramatycznie, co w LMP1. Jeszcze wczoraj na czoło wysunęła się Corvetta #74, która zaryzykowała pozostanie na slickach podczas deszczu. Kolejna neutralizacja zminimalizowała jednak stratę Aston Martina oraz Ferrari, co zaowocowało bezpośrednią walką tej trójki przez kolejnych dwanaście godzin.
Niestety po dziewiątej rano z walki wypadła Corvetta po awarii alternatora, a później Aston Martin, w którym zaczęło szwankować wspomaganie. Ostatecznie Ferrari #51 finiszowało okrążenie przed drugą załogą - Corvettą #73, której udało się odrobić straty z początku wyścigu i na dwie godziny przed końcem znaleźć się przed Porsche.
Aston Martin dominował przez większość dystansu, jednak i tutaj nie obyło się bez problemów. Początkowo to #98 dyktowało tempo, ale usterka zaowocowała stratą kilku okrążeń. Na czoło wysunęło się auto z numerem 95, które dowiozło prowadzenie z przewagą 2 okrążeń. Warto również dodać, że już na początku z rywalizacji odpali zdobywcy pole position w klasie - Ferrari #81, kiedy Sam Bird uderzył w wolniej jadących kierowców podczas ulewy czym wyeliminował z walki Audi #3. Nissan ZEOD RC niestety odpadł z rywalizacji zaledwie po 24 minutach rywalizacji. Ekipie udało się jednak zrealizować główne cele podczas kwalifikacji i rozgrzewki - przejechanie okrążenia oraz uzyskanie 300 km/h na silniku elektrycznym.
KOMENTARZE