Grand Prix Niemiec - wyścig - podsumowanie
Zespół Ferrari ma już realną szansę na pokonanie ekipy Renault w walce o mistrzostwo
30.07.0620:13
13627wyświetlenia
Zespół Ferrari całkowicie zdominował wyścig na torze Hockenheim, znacznie zwiększając w ten sposób swoje szanse na wywalczenie obydwu tytułów mistrzowskich w tym sezonie. Jest to już drugie podwójne zwycięstwo włoskiej stajni i piąty triumf Michaela Schumachera w 2006 roku. Na najniższym stopniu podium stanął tymczasem Kimi Raikkonen, który - tak jak można było się spodziewać - wywalczenie pole position zawdzięczał dosyć małej ilości paliwa. Tym niemniej kierowca McLarena pojechał dzisiaj bardzo dobry wyścig i choć stracił kilka sekund podczas pierwszego postoju ze względu na problemy z wymianą koła, to jednak trzystopowa strategia w połączeniu z agresywną jazdą umożliwiła mu zajęcie trzeciej pozycji. Fin przegrał więc tylko z kierowcami Ferrari, a ci byli dzisiaj po prostu nie do pokonania. Co prawda tuż po wyścigu konieczne było użycie gaśnicy, gdyż z tyłu bolidu Raikkonena zaczęły wydobywać się płomienie, ale dla Fina był to i tak drugi wyścig z rzędu na tym samym silniku, więc na kolejną eliminację otrzyma on nową jednostkę napędową bez żadnej kary.
Zadowolony z dzisiejszego wyścigu może być także Jenson Button, który pierwszy raz od maja wreszcie zdobył punkty i miał nawet spore szanse na wywalczenie podium. Ostatecznie uległ Raikkonenowi, który wyprzedził go tuż po swoim trzecim postoju na 58 okrążeniu, ale tak czy inaczej Brytyjczyk w pełni zasłużył dzisiaj na pięć punktów, gdyż żaden z kierowców jadących przed nim nie miał problemów technicznych. Dobra postawa Hondy na treningach i podczas kwalifikacji nie była więc tylko próbą wywarcia dobrego wrażenia. Co prawda Button uzyskał zaledwie siódmy najlepszy czas wyścigu, ale do czwartego czasu wykręconego przez Ralfa Schumachera (Toyota) stracił mniej niż 0.1 sekundy i był wyraźniej szybszy od obydwu kierowców Renault. Japońska stajnia dokonała więc wyraźnego postępu, oczywiście pomijając awarie silnika w bolidzie Rubensa Barrichello (Brazylijczyk musiał wycofać się z wyścigu tuż po swoim pierwszym postoju na 19 okrążeniu.
Tymczasem mistrzowska ekipa Renault jakby zatrzymała się w miejscu jeśli chodzi o rozwój swojego bolidu. W efekcie Fernando Alonso i Giancarlo Fisichella finiszowali kolejno na piątej i szóstej pozycji, mając jeszcze na dwa okrążenia przed końcem wyścigu ponad pół minuty straty do zwycięzcy. Ktoś mógłby oczywiście powiedzieć, że jest to wina opon Michelin i nie da się ukryć, że patrząc na tabelkę z najlepszymi czasami z dzisiejszego wyścigu wyraźnie widać, iż to konkurencyjne opony Bridgestone lepiej spisywały się na torze Hockenheim. Jeśli jednak popatrzymy na czas Raikkonena, czy choćby Buttona, to wtedy nie wydaje się już to takie oczywiste. Renault R26 był szóstym pod względem szybkości bolidem w tym wyścigu i jeśli francuska stajnia chce myśleć o wywalczeniu choćby jednego tytułu mistrzowskiego w tym sezonie, musi wziąć się na poważnie do roboty.
Póki co zespół z Enstone nadal prowadzi w obydwu klasyfikacjach, ale Alonso, który w tym wyścigu nie uniknął kilku błędów i piąte miejsce zawdzięcza głównie swojemu partnerowi, ma już tylko o 11 punktów przewagi nad Michaelem Schumacherem, a jeszcze mniejsza różnica punktowa (10) dzieli Renault od Ferrari w walce o mistrzostwo zespołowe. Jedno jest pewne - do końca sezonu powinna nas czekać bardzo interesująca walka, jako że Ferrari ma już realną szansę na pokonanie Renault. W tym momencie warto dodać, że Felipe Massa, który w dzisiejszym wyścigu był równie szybki co jego znacznie bardziej doświadczony partner z zespołu Ferrari, awansował w klasyfikacji generalnej kierowców na trzecią pozycję, mając o jeden punkt więcej od Raikkonena i Fisichelli (kierowcy ci mają obecnie po 49 punktów.
Z dzisiejszego wyścigu niezbyt zadowolona może być także Toyota, jednak w tym przypadku problemem nie były z pewnością szybkość bolidów. Jarno Trulli ze względu na awarię silnika na początku sobotnich treningów, do wyścigu musiał wystartować z odległej pozycji i w zaistniałych okolicznościach spisał się bardzo dobrze, finiszując na siódmej pozycji, ale dwa punkty to niewielka nagroda za ciężką pracę. Tymczasem Ralf Schumacher sam postarał się o to, aby nie zdobyć dzisiaj ani jednego punktu w domowym wyścigu. Niemiec tuż po starcie wpadł na Davida Coultharda (Red Bull) i musiał zjechać do boksów po nowe przednie skrzydło, a później przekroczył jeszcze limit prędkości podczas jednego ze swoich rutynowych postojów i w sumie boksy odwiedzał czterokrotnie podczas tego wyścigu, by ostatecznie finiszować tuż za punktowaną ósemką. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, japońska stajnia z pewnością mogłaby dzisiaj liczyć na czwarte i piąte miejsce, a może nawet i na najniższy stopień podium.
Ostatni punkt zdobył partner Coultharda z zespołu Red Bull Racing, Christian Klien, korzystając z problemów technicznych kilku kierowców, w tym Marka Webbera, który jest niewątpliwie jednym z największych pechowców w tym sezonie. Australijczyk miał dzisiaj bardzo udany wyścig i przez moment wydawało się nawet, że może stanąć na podium. Ostatecznie został pokonany przez Raikkonena i Buttona, ale nawet piąte miejsce byłoby dobrym wynikiem. Niestety wyciek wody doprowadził do awarii silnika na niespełna 10 okrążeń przed końcem wyścigu i Webber stracił szansę na zdobycie czterech punktów. Na pocieszenie bolid FW28 na torze Hockenheim okazał się dosyć szybki i jest to chyba jedyna pozytywna rzecz, jaką zespół Williams wyniósł z tego weekendu. Tymczasem Nico Rosberg już na pierwszym okrążeniu popełnił błąd i wypadł z toru, kończąc udział w domowym wyścigu na bandzie. Była to już druga kraksa tego kierowcy podczas weekendu Grand Prix Niemiec.
Na pozostałych pozycjach finiszowali kierowcy z zespołów Toro Rosso (P10, P12) i MF1 Racing (P13, P14), a także Coulthard (P11). Christijan Albers i Tiago Monteiro zostali jednak po wyścigu zdyskwalifikowani za zbyt dużą elastyczność tylnych skrzydeł w bolidach M16. Do mety nie dojechali tymczasem kierowcy z zespołów BMW Williams i Super Aguri, a także Pedro de la Rosa (McLaren), w którego bolidzie już na trzecim okrążeniu wysiadła pompa paliwowa. Zespół Super Aguri, tak jak można było się spodziewać, nie uniknął problemów ze swoim nowym bolidem, ale tak czy inaczej był zadowolony z osiągów SA06, jako że Takuma Sato po pierwszym postoju nad jechał przed Tiago Monteiro. Tymczasem kierowcy BMW szansę na dobry wynik stracili w zasadzie w momencie, gdy wpadli na siebie nawzajem tuż po starcie. Obaj musieli zjechać do boksów w celu naprawy bolidów, jednak ostatecznie żaden z nich nie do jechał do mety. W bolidzie Nicka Heidfelda zawiodły hamulce, natomiast Jacques Villeneuve ze względu na problemy z prowadzeniem auta wypadł z toru i dosyć mocno uderzył w bandę, ale na szczęście nic mu się nie stało. Dzisiejsi pechowcy szansę na zdobycie punktów będą mieli już za tydzień na torze Hungaroring.
KOMENTARZE