Verstappen wygrywa dreszczowiec na Paul Ricard

Tegoroczne Grand Prix Francji zaskoczyło dosłownie wszystkich.
20.06.2116:41
Łukasz Godula
1358wyświetlenia

Paul Ricard delikatnie mówiąc nie należał nigdy do torów, które zapewniały wielkie emocje. Wielkie asfaltowe pobocza były raczej tematem żartów, a brak mocnych stref hamowania utrudniał skutecznie wyprzedzanie. Wszystko to do dziś, gdyż tegoroczne Grand Prix postanowiło wszystkich zaskoczyć. Byliśmy świadkami wszystkiego co kochamy w F1. Walka na torze, walka strategiczna i dramaturgia do ostatniego okrążenia.

Błąd Verstappena na starcie


W tym roku start Grand Prix Francji przebiegł bardzo spokojnie, choć nie bez emocji. Max Verstappen przestrzelił pierwszy zakręt i musiał się ratować wyjazdem na pobocze. Pozwoliło to Hamiltonowi wyjść na prowadzenie bez walki. Bardzo dobrze ruszył nieco dalej Alonso, który wyprzedził Norrisa. Anglik nieco się pogubił w pierwszych zakrętach i spadł na dziesiątą lokatę.

Na pierwszych okrążeniach walki mieliśmy jak na lekarstwo. Ricciardo próbował pokonać Alonso, ale nie miał wystarczającej przewagi tempa. Hamilton za to donosił, iż zużycie opon jest większe niż zakładano. Czołówka jechała bardzo blisko siebie, a Bottas miał nawet dostęp do DRS za Verstappenem.

Za chwilę się rozkręci...


Pierwszą akcję mieliśmy na dwunastym okrążeniu, gdy Ricciardo ostatecznie pokonał Alonso. Krew poczuł również Norris i kilkaset metrów dalej również uporał się z Hiszpanem. Po kolejnych kilku okrążeniach dwukrotny mistrz świata musiał uznać wyższość Vettela. Alpine zdecydowanie nie miało przyczepności w tej fazie wyścigu. McLaren na czternastym okrążeniu jeszcze nie odczuwał tak mocnego zużycia opon jak rywale i Ricciardo zdołał wyprzedzić Leclerca w walce o siódmą lokatę. Tuż po tym manewrze Monakijczyk zjechał po świeże, twarde opony.

Ricciardo zdecydował się podciąć Gasly'ego, zjeżdżając po świeże opony na siedemnastym okrążeniu. Australijczyk jednak wyjechał za Leclerkiem. Podcięcie działało dziś o wiele lepiej niż się spodziewano, o czym najlepiej przekonał się Hamilton. W czołówce postoje rozpoczął Bottas, kółko później zjechał Verstappen, a jeszcze jedno na torze pozostał Anglik. To pozwoliło kierowcy Red Bulla odzyskać prowadzenie.

Degradacja większa niż zakładano


Na następnych okrążeniach jasnym stało się, że jeden postój nie wchodzi dziś w grę na Paul Ricard. Degradacja była zbyt duża. Pierwsze dowiedziało się o tym Ferrari, kompletnie tracąc tempo na twardych oponach. Wykorzystał to McLaren i obu kierowców na przestrzeni kilku kółek zołało wyprzedzić Sainza i Leclerca. Norris, który na torze został znacznie dłużej od rywali uporał się również z Ricciardo, wychodząc na prowadzenie w walce wewnątrz stajni z Woking.

Niespodziewanie na torze rozgorzała walka zarówno między kierowcami, jak i na stanowiskach strategów. Hamilton i Verstappen donosili, iż opony nie mają szans wytrzymać do mety. Pierwszy spust pociągnął Red Bull, wzywając Holendra po nowe pośrednie opony na 20 rund do końca zawodów. Mercedes nie odpowiedział i pozostał na torze. Jednak Red Bull na świeżych oponach posiadał piorunujące tempo i szybko zbliżał się do mistrzów świata.

Gdyby dramaturgii było mało, w samochodzie Verstappena doszło do awarii radia, inżynier (oraz kibice) nie mógł zrozumieć komunikatów Holendra. Tymczasem w środku stawki Leclerc postanowił zagrać wszystko na jedna kartę, zjeżdżając po świeże opony na 39. okrążeniu.

Fenomenalna końcówka wyścigu


Do Bottasa Verstappen dojechał na 44. okrążeniu, ale Fin nie stawiał zbyt dużego oporu. Błąd w szykanie po prostej ułatwił zadanie i w nadchodzącym szybkim łuku kierowca Mercedsa był już kompletnie bezradny. Nieco dalej w tym czasie Vettel wyprzedził Sainza w walce o dziewiątą pozycję. Dla Bottasa nie był to koniec dramatu, gdyż zbliżył się do niego Perez i ostrzył sobie zęby na miejsce na podium.

Meksykanin już nie miał tak łatwego zadania jak Verstappen, ale cierpliwość sie opłaciła i na 49. rundzie pokonał Bottasa. Maks tymczasem wyciskał ostatnie poty z Red Bulla, by dogonić Hamiltona. I sztuka ta udała się chwilę później. Tym razem Hamilton nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Rozpędzony czerwony byk przemknął obok srebrnej strzały i pognał ku zwycięstwu. Niesamowite Grand Prix Francji trzymało nas w napięciu do samego końca.

Pogoda na koniec sesji:
Temperatura toru: 34°C
Temperatura powietrza: 24°C
Prędkość wiatru: 1,1 m/s
Wilgotność powietrza: 68%
Sucho