Alonso krytykuje Masiego za pobłażliwość w ocenie sytuacji na torze

"Potrzebujemy sędziego, który by nas chronił. W tej chwili go nie mamy, więc to źle".
11.12.2118:04
Nataniel Piórkowski
1526wyświetlenia
Embed from Getty Images

Fernando Alonso ostro skrytykował FIA i Michaela Masiego, stwierdzając, iż dyrektor wyścigu jest zbyt pobłażliwy w ocenianiu zachowania kierowców na torze.

Alonso nie krył zdenerwowania po kwalifikacjach do GP Abu Zabi. Hiszpan podkreślał, że na szybkim okrążeniu na jego drodze znalazł się Daniel Ricciardo z McLarena. Do incydentu doszło w ostatnim zakręcie, gdy Australijczyk kończył przygotowania do rozpoczęcia swej pomiarowej próby.

Kierowca z Oviedo przegrał z Australijczykiem walkę o miejsce w TOP10 różnicą zaledwie 0,012s.

Chociaż incydent jest obecnie analizowany przez sędziów, Alonso zaznaczył: Niestety nie mamy nikogo, kto by tego pilnował. Dyrektor wyścigu jest w tej kwestii zbyt pobłażliwy. Jeśli pozwolisz nam na prowadzenie tego typu gier na okrążeniach wyjazdowych, masz gwarancję bałaganu. Potrzebujemy sędziego, który by nas chronił. W tej chwili go nie mamy, a to źle.

Jeśli chodzi o sam incydent, to była to wina McLarena - zespołu lub ich kierowcy. Nawet jeśli na okrążeniu wyjazdowym mamy do czynienia z dużą aktywnością na torze, to musisz ustąpić, gdy zbliża się szybszy bolid. On się nie ruszał. W Austrii Vettel dostał karę cofnięcia o trzy pozycje na starcie, więc tutaj także spodziewam się co najmniej trzech miejsc lub nawet więcej. Moim zdaniem zacznę ten wyścig z dziewiątego miejsca.

Nasz zespół reaguje bardzo dobrze na sytuacje, gdy zbliża się do nas szybszy bolid. Od razu dostajemy stosowne informacje. Przez cały rok nie prowadzono względem mnie żadnych dochodzeń w sprawie spowalniania innych. Trzeba zachowywać orientację w tym, co dzieje się wokół ciebie. Ci, którzy tego nie robą, trafiają do sędziów. Zwykle dostają kary, ale to już zupełnie inna sprawa. Najczęściej to kwestia przypadku.

Alonso nie po raz pierwszy w tym roku skrytykował FIA za styl zarządzania tym, co dzieje na torze. Wcześniej Hiszpan zwracał uwagę na brak konsekwentnego egzekwowania limitów toru.

Dopytywany o to, czy po powrocie do F1 został zaskoczony tym, jak przebiega proces decyzyjny oficjeli FIA, dwukrotny mistrz świata odrzekł: Zdecydowanie. Jest znacznie gorzej niż w 2018 roku. Nie ma żadnych reguł. Na okrążeniach wyjazdowych nie obowiązują nas minimalne czasy okrążeń, których powinniśmy się trzymać. Na pierwszym okrążeniu jest wiele dziwnych manewrów i wyjazdów poza tor.

W trakcie pierwszej połowy sezonu sporo narzekałem. Później zmieniłem moje nastawienie i zacząłem robić to samo co inni. Dzisiaj jeden z kierowców nas spowolnił. Niestety nie mam już żadnego Grand Prix, podczas którego mógłbym komuś przeszkodzić. Zresztą moje serce podpowiada mi, aby tego nie robić.

Nikt nie chce znaleźć się na drodze kierowcy jadącego pomiarowe okrążenie, bo później trafiasz do sędziów i najczęściej kończy się to karą cofnięcia o trzy pozycje na starcie.

Alonso odrzucił sugestię o tym, iż do obniżenia standardów pracy FIA doszło po śmierci Charliego Whitinga i mianowaniu na stanowisko dyrektora wyścigów F1 Michaela Masiego.

Problem polega na tym, że powinniśmy być znacznie bardziej zgodni w kwestii tego, co jest dobre, a co złe. Ten temat powinien być bardziej czarno-biały - co podlega karze, a co nie. W przypadku niektórych decyzji ludzie z FIA muszą być po prostu surowi. W piłce nożnej, gdy ktoś robi ostry wślizg, spotyka go surowa kara, dostaje czerwoną kartkę. Tutaj sędziowie mają problemy, aby pokazać żółtą lub czerwoną. Dlatego właśnie czasy czas powtarzamy te same złe rzeczy.