J. Verstappen: Nie żałuję wypowiedzi o groźbie rozpadu Red Bulla
Ojciec Maksa cieszy się, że stajnia z Milton Keynes zdołała ustabilizować sytuację.
07.12.2413:28
790wyświetlenia
Embed from Getty Images
Jos Verstappen deklaruje, że nie żałuje wypowiedzi udzielonej podczas Grand Prix Bahrajnu, w której zwiastował rozpad Red Bulla.
Stajnia z Milton Keynes rozpoczęła sezon od kontrowersji wokół jej szefa - Christiana Hornera. Brytyjczyk był oskarżany o nadużycia wobec jednej z pracownic i jego odejścia mieli oczekiwać ludzie skupieni wokół prezesa Red Bulla - Olivera Mintzlaffa, czyli Helmut Marko oraz Jos Verstappen, który jest współodpowiedzialny za prowadzenie kariery syna Maksa.
Finalnie Horner został oczyszczony z zarzutów, a wsparcia udzieliła mu rodzina Yoovidhya z Tajlandii, która jest większościowym udziałowcem Red Bulla. W rezultacie Jos Verstappen wezwał Brytyjczyka do odejścia ze stanowiska szefa zespołu, uważając, iż w przeciwnym razie Red Bull Racing będzie
Przepowiednia Holendra w sporym stopniu się sprawdziła. Oprócz szeregu pracowników niższego szczebla, decyzję o odejściu ze stajni z Milton Keynes podjęli Adrian Newey oraz Jonathan Wheatley. Dotychczasowy dyrektor techniczny Red Bulla od marca rozpocznie pracę dla Astona Martina, natomiast dyrektor sportowy od czerwca dołączy na stanowisko szefa Saubera przekształcanego w Audi.
Jos Verstappen zapytany w Abu Zabi przez De Telegraaf, czy obecnie żałuje swojej wypowiedzi z Bahrajnu, odparł:
Jos Verstappen deklaruje, że nie żałuje wypowiedzi udzielonej podczas Grand Prix Bahrajnu, w której zwiastował rozpad Red Bulla.
Stajnia z Milton Keynes rozpoczęła sezon od kontrowersji wokół jej szefa - Christiana Hornera. Brytyjczyk był oskarżany o nadużycia wobec jednej z pracownic i jego odejścia mieli oczekiwać ludzie skupieni wokół prezesa Red Bulla - Olivera Mintzlaffa, czyli Helmut Marko oraz Jos Verstappen, który jest współodpowiedzialny za prowadzenie kariery syna Maksa.
Finalnie Horner został oczyszczony z zarzutów, a wsparcia udzieliła mu rodzina Yoovidhya z Tajlandii, która jest większościowym udziałowcem Red Bulla. W rezultacie Jos Verstappen wezwał Brytyjczyka do odejścia ze stanowiska szefa zespołu, uważając, iż w przeciwnym razie Red Bull Racing będzie
groził rozpad.
Przepowiednia Holendra w sporym stopniu się sprawdziła. Oprócz szeregu pracowników niższego szczebla, decyzję o odejściu ze stajni z Milton Keynes podjęli Adrian Newey oraz Jonathan Wheatley. Dotychczasowy dyrektor techniczny Red Bulla od marca rozpocznie pracę dla Astona Martina, natomiast dyrektor sportowy od czerwca dołączy na stanowisko szefa Saubera przekształcanego w Audi.
Jos Verstappen zapytany w Abu Zabi przez De Telegraaf, czy obecnie żałuje swojej wypowiedzi z Bahrajnu, odparł:
Nie, w ogóle. To co robi szef zespołu znajduje odzwierciedlenie w całym zespole. Dotyczyło to również Maksa. Oczywiście, zaangażowałem się w to osobiście. Widziałem co się dzieje i uznałem, że jestem w pozycji, w której mogę zabrać głos na ten temat. Poproszono mnie o opinię i wyraziłem ją. Nigdy moją intencją nie było działanie na szkodę Maksa. Patrzyłem w szerszej perspektywie. Koniec końców nadal stoję przy tamtej wypowiedzi.
Mam wrażenie, że Helmut Marko jako doradca odzyskał część swojej mocy sprawczej, co uważam za dobre. Zespół zanotował wzrost i znów zdaje się tworzyć jedność. Od strony sportowej trudno było delektować się tym sezonem, ponieważ wiele się działo wokół ekipy. Koniec końców rezultat jest pozytywny. Wszystko poszło w kierunku, którego z początku się nie spodziewałem. Zarówno od strony sportowej, jak i organizacyjnej.
Na początku roku Red Bull nadal wyglądał na bardzo mocny zespół, ale Max już po kilku wyścigach powiedział, że samochód nie jest tak dobry jak może się wydawać. Poza tym cały hałas wokół ekipy odbił się na formie sportowej. Zawsze jest trudno, kiedy ktoś pokazuje na ciebie palcem- powiedział Holender.