McLareny na czele w drugim treningu

Embed from Getty Images
Oscar Piastri utrzymał McLarena na czele klasyfikacji w drugim treningu, który był czterokrotnie przerywany przez czerwone flagi.

Pierwsza przerwa była spowodowana ogromną kraksą Jacka Doohana w pierwszym zakręcie. Jego Alpine straciło przyczepność i poleciało w bandy przy prędkości ponad 250 km/h. Doohan wyszedł z samochodu o własnych siłach i nie wyglądał na rannego. Za to samochód był w zupełnie innym stanie. Bariery również wymagały naprawy co pozbawiło kierowców około 20 minut sesji.

Gdy wznowiono sesję już po chwili mieliśmy kolejny incydent gdy Fernando Alonso wylądował w żwirze w zakręcie Degner. Hiszpan zawadził o trawę na wejściu w wiraż i stracił panowanie na samochodem.

Ta przerwa nie była dobrą informacją dla Yuki Tsunody, który był pierwszym kierowcą z czołowych ekip, który podjął się symulacji kwaliifkacji. Musiał odpuścić swój przejazd na miękkich oponach, co ostatecznie dało mu 18. lokatę, jednak nie odzwierciedla to jego prawdziwego tempa.

Gdy usunięto samochód Alonso i przywrócono sesję, większość kierowców wyjechało na szybkie okrążenia. Niesamowite tempo prezentowała ekipa Racing Bulls, gdzie Isack Hadjar chwilowo prowadził w tabeli. W tym momencie czołowa szóstka mieściła się w 0,1 sekundy.

Jednak ponownie pojawiła się czerwona flaga, tym razem z powodu palącej się trawy w okolicach zakrętów Degner. Wszystko wskazywało, że ogień wznieciły iskry wydobywające sie spod bolidów.

Po trzecim restarcie Piastri wyprzedził swojego kolegę z zespołu. Tymczasem Liam Lawson dołączył do swojego kolegi i uplasował się piąty. Przedzielił ich tylko Lewis Hamilton. Max Verstappen był najszybszy w Red Bullu, ale zaledwie na ósmej pozycji, ponad pół sekundy za Piastrim. Holender mocno narzekał na podsterowność samochodu.

Pierre Gasly dał nieco radości Alpine po wypadku Doohana i wykręcił dziewiąty czas. Dziesiątkę uzupełnił Carlos Sainz. Tuż przed końcem treningu czerwona flaga pojawiła się po raz czwarty. Ponownie spowodowana pożarem na poboczu, który rozprzestrzeniał się niebezpiecznie szybko, co będzie zmartwieniem organizatorów podczas dalszej części weekendu.