Montoya o Alonso, Dennisie i aferze szpiegowskiej
"Od razu zrobiło nam się szkoda Fernando, ponieważ Lewis jest pupilkiem Rona"
21.09.0715:56
3448wyświetlenia
Były kierowca McLarena Juan Pablo Montoya zabrał ostatnio głos na temat sytuacji, w jakiej znalazł się Fernando Alonso i ogólnie na temat afery szpiegowskiej w Formule 1. Kolumbijczyk nie jest specjalnie zaskoczony ani nienajlepszymi relacjami pomiędzy Alonso i szefem zespołu Ronem Dennisem, ani całą aferą "Stepney-gate".
Fernando to miły facet, ale był Nr 1 w Renault i był przyzwyczajony do wygrywania oraz dostawania wszystkiego.- powiedział Montoya, który startuje obecnie w serii NASCAR Nextel Cup w zespole Chipa Ganassiego.
Potem przeniósł się do McLarena, a kiedy Connie i ja usłyszeliśmy, że jego partnerem zespołowym będzie Lewis, powiedzieliśmy 'O mój Boże'.
Od razu zrobiło nam się szkoda Fernando, ponieważ Lewis jest pupilkiem Rona. Ron opłacił całą jego karierę, więc chce aby to on wygrywał, a nie Fernando. Chciałby raczej widzieć na najwyższym stopniu podium Lewisa, który jest dla niego jak własny syn. Fernando nic dla niego nie znaczy.
Montoya dostrzega w tym podobieństwa do tego, jak układały się jego relacje z Dennisem i sądzi, że wynika to z tego, iż szef McLarena lubi mieć wszystko pod kontrolą, choć ostatnie wydarzenia pokazały, że niektóre sytuacje zaczynają wymykać mu się spod kontroli.
Ron poza środowiskiem pracy jest świetnym facetem, ale to dwie zupełnie różne osoby. Facet, z którym podpisałem kontrakt i grałem w golfa, w biurze po prostu nie istnieje. Jest zupełnie kimś innym, nawet byście go nie poznali.
Chce nad wszystkim panować i myślę, że Fernando jest rozzłoszczony, ponieważ nie jest przyzwyczajony do kogoś kontrolującego wszystko i taki Ron mu się nie spodobał. Myślę, że Ron jest przyzwyczajony do kierowców, którzy wykonują polecenia bez słowa. Są bardzo cisi, bardzo mili i robią dokładnie to, co się im każe. Kiedy ja przyszedłem, nie spodobało mu się to i teraz chyba jest tak samo z Fernando.
Tymczasem jeśli chodzi o aferę szpiegowską, Montoya w tym samym wywiadzie udzielonym agencji Associated Press powiedział, że nie widzi w tym nic nadzwyczajnego w tym, co zrobił McLaren, jednak bynajmniej nie stara się bronić swojego dawnego zespołu.
Taka jest Formuła Jeden - zespoły mogą za bardzo naginać przepisy. To moja osobista opinia, ale zawsze miałem wrażenie, że ludzie tutaj naginają przepisy, a niektóre zespoły mogą je naginać bardziej niż inne. Ale to? To jest już przekroczeniem pewnej granicy.
Ktoś zawsze oszukuje. Wszystkie zespoły mają fotografów, którzy robią zdjęcia wszystkiego na samochodach. [...] Jeśli ktoś wypróbuje nowe skrzydło lub coś innego, wszyscy będą to od razu fotografować. Miliony zdjęć skrzydła pod każdym kątem, poczym robią jego kopię i testują w tunelu aerodynamicznym. Wszyscy kopiują - tak po prostu funkcjonuje F1. Jest tak wiele sposobów na naginanie przepisów.
Na koniec Montoya przyznał, że jest zaskoczony nie odebraniem punktów kierowcom:
To istne szaleństwo, ponieważ zabrali punkty zespołowi w klasyfikacji konstruktorów, ale przecież kierowcy też skorzystali z tej wiedzy. Więc jeśli już chce się kogoś ukarać, to trzeba to robić w należyty sposób.
Źródło: Autosport.com
KOMENTARZE