"Flat out, Flat Broke" - recenzja książki
Książka ta traktuje o perypetiach niejakiego Perry'ego McCarthy'ego
26.09.0712:25
7553wyświetlenia
Ciężka droga na szczyt.
Oglądając wyścigi w TV, czy jeżdżąc na nie, warto też czasami trochę poczytać o wyścigach. Dystansując się nieco od brudów tego sezonu, które ciężką czcionką zapisały się w historii tego sportu, odwiedziłem bibliotekę w poszukiwaniu ciekawych albumów fotograficznych, niekoniecznie związanych z F1.
Los chciał, że trafiłem na książkę pt. "Flat Out, Flat Broke" (tytuł raczej trudno przetłumaczyć, ale po polsku mógłby np. brzmieć "Szybki i spłukany"), która poprzedzona wstępem w wykonaniu Damona Hilla traktuje o perypetiach niejakiego Perry'ego McCarthy'ego.
Anglik za cel swojego życia postawił sobie zdobycie tytułu mistrza świata Formuły 1. Jego droga do szczytu przypomina bardziej życie klauna niż wyścigowego profesjonalisty, ale taki też naprawdę jest bohater tej książki, bowiem wielu spośród sponsorów, których zaskarbił sobie w czasie kariery zdobył dzięki sporej dawce humoru.
Przymiarka do kokpitu bolidu Andrea Moda
Jak to często bywa, książki są różne i nie zawsze z górnej półki. Jednakże w najgorszych nawet znajdzie się często jakaś perełka i takich kilka znalazłem tutaj.
W roku 1986 Perry McCarthy brał udział okazyjnie w wyścigu Formuły 3, która stanowiła imprezę towarzyszącą dla F1 podczas Grand Prix Francji na torze Paul Ricard. Po wspaniałej walce z Jeanem Alesim i Erikiem Bernardem, Perry ukończył wyścig na siódmym miejscu (na ostatnim okrążeniu kiedy był czwarty doprowadził do zderzenia z maruderem).
Po obejrzeniu Grand Prix- wspomina McCarthy -
opuściliśmy tor, kierując się w kierunku Anglii. Jednakże dzięki wspaniałemu wyczuciu kierunku, do którego powinniśmy zmierzać, jak zwykle zgubiliśmy się..
Znaleźliśmy się na jakiś wiejskich bezdrożach, niespodziewanie napotykając na dwie samotne dusze, którym nawalił skuter. Byli to Ayrton Senna, gwiazda zespołu Lotus oraz jego kolega z Formuły 3000 - Mauricio Gugelmin.
Zatrzymaliśmy się żeby pomóc, jednak w chwilę po tym zjawił się samochód, ratując dwójkę rozbitków. Oczywiście kierowca auta zaopiekował się zepsutym skuterem, a za kierownicę wskoczył Ayrton.
Szybko odjechałem pierwszy z miejsca zdarzenia, jednak Senna jadąc milimetry za mną męczył już mój zderzak. Wiedząc, że Nigel Mansell pokonał Brazylijczyka w ten weekend pomyślałem, czy nie udało by się podbić na 2:0 dla Anglii.
Docisnąłem pedał gazu i przez następne trzy, cztery minuty dawałem mojemu Scirocco więcej obrotów niż ma mikser do jedzenia. Blokowałem hamulce przy wchodzeniu w zakręty, prowadząc samochód w poślizgach, kilka razy byłem po prostu poza drogą.
Ayrton w tym czasie robił dokładnie to samo. Moje wysiłki żeby utrzymać się przed nim przypominały powiewanie głodnemu tygrysowi przed nosem świeżym mięsem, a Senna wyglądał na głodnego.
Spoglądałem w lusterko, sprawdzając ile udało mi się odjechać, ale nie - 'nie bądź głupi Perry, nie ma mowy żeby go zgubić'.
To była wspaniała zabawa. Karen (żona Perryego) czuła się jak dziecko na karuzeli, a moje lusterka były pełne śmiejących się Senny i Gugelmina
"Mokre" opony na suchą nawierzchnię - kwalifikacje do GP Wlk. Brytanii 1992
McCarthy dostał w końcu swoją szansę i na sezon 1992 dołączył do zespołu Formuły 1 Andrea Moda. Po fatalnym sezonie awarii, dyskwalifikacji i w końcu zakończonym aresztowaniem szefa zespołu przez belgijską policję, Anglik wziął udział w testach dla zespołu Benetton na torze Silverstone. Tak to opisuje:
Podczas jednego z dni testowych, numer jeden zespołu Michael Schumacher pokazał się w garażu, doglądając rozwoju aktywnego zawieszenia. Rozmawialiśmy przez chwilę na temat auta i charakterystyki toru..
Michael opisał mi typowe okrążenie i powiedział, że zakręt Bridge bierze na pełnym gazie.
W porządku, wiedziałem że gość jest niesamowity, ale ja musiałem odpuścić trochę w tamtym miejscu, bo i tak bolid leciał już bokiem.
Jednakże zostałem zainfekowany i decyzja została podjęta: jeśli Michael może to zrobić, to znaczy że i ja mogę.
Na drugim okrążeniu, z silnikiem wyjącym na najwyższych obrotach spiąłem się w sobie, przywołując wszystkie kawałeczki odwagi jakie miałem i docisnąłem pedał do dechy, robiąc jakieś 260 km/h.
To była zła decyzja. Zanim osiągnąłem środowy krawężnik, tył bolidu stracił przyczepność, a moje ręce na kierownicy poruszały się szybciej niż pięści Bruce'a Lee przeciwko piętnastu kolesiom.
W końcu Benetton wybaczył i wszedłem na prostą tuż po tym, jak osiągnąłem pobocze po obu stronach toru. Wróciłem do garażu. Na pewno coś musiało być nie tak z ciśnieniem w oponach albo w ogóle cokolwiek, coś było źle: na pewno Michael nie mógł tak prowadzić na każdym kółku.
Gdy zaparkowałem, postanowiłem zataić cały incydent i poczekać, aż mechanicy przeanalizują dane z mojego przejazdu
Testy dla czołowego zespołu
Po kilku minutach główny inżynier Pat Symonds przykląkł zaraz przy kokpicie.
- Mieliśmy mały problemik, nieprawdaż?
- Co masz na myśli? - odparłem niewinnie.
- Odczyt z kierownicy pokazuje całkowitą kontrę przy pełnym gazie.
Poczułem się jakoś dziwnie.
- Pat, zapytałem Michaela jak on prowadzi po tym torze i powiedział mi, że może wziąć Bridge bez odpuszczania, więc i ja nie odpuściłem.
Pat z uśmiechem pokręcił głową.
- To prawda, on może to zrobić - kiedy jest w czasie klasyfikacji na nowych oponach oraz przy minimalnym poziomie paliwa. Ty, w przeciwieństwie masz zużyte opony i do połowy pełny zbiornik paliwa!
Powyższa historia najlepiej opisuje zaciętość tego kierowcy, który w jakiś sposób wyszedł z wielu podobnych sytuacji z życiem.
Przypuszczam, że autobiografia McCarthyego nie ma polskiego tłumaczenia, za to na angielskim Amazonie jest dostępna w cenie około 7zł. Jest napisana łatwo zrozumiałym angielskim, zawartość obejmuje 248 stron i jest opatrzona wieloma fotografiami. Z książki tej można się także dowiedzieć pewnej ciekawostki związanej z programem Top Gear.
Mam nadzieję, że moje tłumaczenie nie rozminęło się mocno z oryginałem. Ja czytałem te historie z wielkim zainteresowaniem i bardzo mnie one rozbawiły, jeśli więc i Wy mieliście taki poczucie, to znaczy że wszystko w porządku.
KOMENTARZE