Vatanen niezadowolony z postawy Mosleya

"Uważam za niestosowne, że Max chce narzucić nowego lidera"
17.07.0921:29
Marek Roczniak
2041wyświetlenia

Były rajdowy mistrz świata Ari Vatanen skrytykował sposób, w jaki Max Mosley publicznie wyraził swoje poparcie dla kandydatury Jeana Todta na przyszłego szefa FIA.

Mosley ogłosił w tym tygodniu, że definitywnie nie będzie ubiegał się o reelekcję w październikowych wyborach i jednocześnie poinformował wszystkie kluby członkowskie FIA, że najlepszym człowiekiem na jego następcę jest były szef zespołu Ferrari. Zamierzający także wziąć udział w tych wyborach Vatanen twierdzi, że postępowanie obecnego prezydenta jest niestosowne.

Choć krytykowałem w przeszłości dość mocno FIA, to jednak nigdy nie atakowałem bezpośrednio osoby Mosleya - cytuje słowa Vatanena hiszpańska gazeta AS. Nie jest jednak dobrze, kiedy lider pozostaje na stanowisku przez długi czas, a kiedy tak się dzieje, to najlepszą rzeczą jest zmiana. Ja reprezentuję właśnie taką zmianę, nową erę z powiewem świeżości.

Tymczasem Jean Todt wręcz odwrotnie - reprezentuje starą erę i uważam za niestosowne, że Max chce narzucić nowego lidera, i że używa do tego swoich wpływów. FIA to nie królestwo; to republika, gdzie liderzy są wybierani demokratycznie. W Ferrari nie chcą, aby Todt był prezydentem - tak mi powiedzieli przynajmniej, ponieważ uważają, że sport straci w ten sposób wiarygodność. Tak samo stałoby się, gdyby szefem FIA został Ross Brawn lub Flavio Briatore.

Źródło: Autosport.com

KOMENTARZE

12
Kamikadze2000
18.07.2009 02:14
@Adam Słomka - i to powinno się zmienić. To znaczy, nie chodzi o lud, ale o tych, którzy tworzą i wydają fortunę na ten sport, a więc ekipy. Również Oni powinni brać w głosowaniu. Chyba, że tak jest, ale wątpię.
rado123F1
18.07.2009 07:25
„Tymczasem Jean Todt wręcz odwrotnie – reprezentuje starą erę i uważam za niestosowne, że Max chce narzucić nowego lidera, i że używa do tego swoich wpływów. FIA to nie królestwo; to republika, gdzie liderzy są wybierani demokratycznie. W Ferrari nie chcą, aby Todt był prezydentem – tak mi powiedzieli przynajmniej, ponieważ uważają, że sport straci w ten sposób wiarygodność. Tak samo stałoby się, gdyby szefem FIA został Ross Brawn lub Flavio Briatore” Max może namaszczać kogo chce. Wybór do niego nie należy, więc nie rozumiem wzburzenia Vatanena. Swoje poparcie ma i powinien swoją politykę prowadzić spokojnie. Wyniki wyborów są wielką nie wiadomą. Głosy są podzielone, ale Vatanen ma lekką przewagę. Polityka wyborcza będzie miała w tym przypadku duże znaczenie
AdamSlomek
17.07.2009 11:24
Kamikadze2000--> "moim zdaniem poparcie Mosleya niekoniecznie dobrze gra na korzyść Todta. Można to porównać do wyborów w USA, gdzie poparcie Busha wręcz szkodziło McCainowi, a to z tego względu, że George był już znienawidzony przez lud." No nie koniecznie można to porównać, bo o ile w przypadku McCaina, to lud głosował, o tyle w przypadku wyborów na szefa FIA lud nie mam nic do gadania. Tzn. pogadać se może, ale nic poza tym;p, bo to FIA wybiera sobie prezydenta, a nie zespoły i nastawiani przez nich przeciwko Maxowi kibice. A w strukturach FIA, Max cieszy się niesłabnącym poparciem, bo to dzięki niemu ta organizacja urosła w siłę.
Kamikadze2000
17.07.2009 09:47
@rafaello85 - moim zdaniem poparcie Mosleya niekoniecznie dobrze gra na korzyść Todta. Można to porównać do wyborów w USA, gdzie poparcie Busha wręcz szkodziło McCainowi, a to z tego względu, że George był już znienawidzony przez lud. Myślę, że tak samo jest z Maxem, którego dość ma nawet sam Ecclestone (choć jego również wielu chciałoby usunąć z tej posady). Drugą sprawą grającą na niekorzyść Jeana jest natomiast to, że miał lub ma nadal powiązania z Ferrari. Tak więc moim faworytem jest Vatanen, nie z tego względu, że go lubię itp., ale po prostu z przyczyn takich, jakie przedstawiłem. Trzeba również pamiętać, że FIA to nie tylko F1, ale również inne sporty samochodowe. Vatanen jest praktycznie neutralny (z rajdami łączy go tylko sportowa walka, a nie sprawy polityczne), więc to też powinno być dla niego korzystne.
rafaello85
17.07.2009 09:02
Tę Rosję dałem celowo:D Ale mogę też podać inne przykłady - w USA, Bush oficjalnie poparł McCaina; a w Francji, Chirac poparł Sarkozy'ego. To tyle, bez zbędnego zagłębiania się w politykę. Wiem, że poparcie Mosleya dużo daje. Jednak to nie on głosuje:) Każdy ma swój rozum i wybiera wedle własnego uznania.
paolo
17.07.2009 09:00
rafaello: Z tą Rosją to ci się udało :) Dokładnie taką demokrację sobie Max wymarzył. Jak trzeba będzie coś z FIA załatwić to najpierw spotkanie medialne z Todtem, a na drugi dzień od śniadania konkretne rozmowy i ustalenia. Wypisz wymaluj Putin, Miedwiediew. Osobiście dorzuciłbym jeszcze demokrację Irańską czyli Max poda 2 kandydatów i wybierzcie sobie jednego z nich. Żeby nie było, że dyktator. Najlepsze byłoby połączenie obu tych wysoce demokratycznych systemów :)
bartekws
17.07.2009 08:59
Aleś dał z tą Rosją... tylko drugiego Putina i Medwiediewa brakuje nam w F1... Poza tym sam wiesz jakie wpływy ma Moesley - takie poparcie to prawie jak przekazanie władzy...
rafaello85
17.07.2009 08:45
Ramzes--> a Ty z kolei cytujesz coś, co PODOBNO ktoś z ekipy Ferrari powiedział. Póki co, są to tylko słowa Vantanena, które nie zostały poparte oficjalną wypowiedzią żadnego z wysokich przedstawicieli SF. Jak więc można się do nich odwołać? A czy wybory w których kandydat przechodzi większością głosów nie są demokratyczne? Tak w ogóle to mało coś tych kandydatów. Na razie mamy ich tylko 2. Byłoby dobrze gdyby pojawili się kolejni, bo zawsze to większy wybór:)
ergie
17.07.2009 08:42
Renifery czekają Vati. To po prostu polityk, któremu zamarzył\a się posada szefa FIA. Ale jak mawiał Premier z Krakowa " Nie mój kon, nie mój wóz malowane jajka wiózł" ;) A demokracja polega na wolnym wyborze, a nie na tym, że trza głosować na młodego zdolnego Vati. Można też wybrać starego Todta.
Ramzes
17.07.2009 08:26
rafaello85 wcale nie przesadził, cytujesz jedno z wielu zdań ale jakie może być inne zdanie Fana Ferrari. Przytoczę jedno zdanie, najważniejsze z tego tekstu i w pełni oddające cała sytuację: "W Ferrari nie chcą, aby Todt był prezydentem – tak mi powiedzieli przynajmniej, ponieważ uważają, że sport straci w ten sposób wiarygodność." To czy będzie Todt czy Vatananen czy ktokolwiek inny, jest mi obojętne. Byleby był wybrany w wyborach demokratycznych. Tego oczekuje zapewne większy % Fanów F1.
Ducsen
17.07.2009 08:04
Rosja nie jest najlepszym przykladem ustroju republikanskiego, chyba sam o tym wiesz :/
rafaello85
17.07.2009 07:54
Vatanen przesadził... „Tymczasem Jean Todt wręcz odwrotnie – reprezentuje starą erę i uważam za niestosowne, że Max chce narzucić nowego lidera, i że używa do tego swoich wpływów. FIA to nie królestwo; to republika, gdzie liderzy są wybierani demokratycznie." Porównanie świata FIA do sytuacji w państwach mających dwa różne ustroje jest nietrafione. Ale ok, sprawdźmy to. (1) W królestwie tron jest dziedziczony przez krewnych. Todt nie jest krewnym Mosleya i nie dziedziczy po nim urzędu Prezydenta FIA. Innymi słowy, Max nie przekazuje bezpośrednio Jeanowi funkcji Prezydenta. (2) W republice liderzy są wybierani demokratycznie, a więc poprzez głosowanie. Przecież w FIA tak właśnie jest. Jest kilku kandydatów i wygrywa ten, który uzyska większą liczbę głosów. (3) W ustrojach republikańskich, ustepujący Prezydent może sugerować swojego nastepcę - tak było w Rosji. Nie widzę w tym nic dziwnego.