Hartley przyznaje, że nie jest gotowy na F1

"Już od jakiegoś czasu wiedziałem, że Alguersuari dostanie posadę w Toro Rosso"
21.07.0921:59
Bartosz Pyciarz
2169wyświetlenia

Brendon Hartley przyznał, że nie koncentruje się na odzyskaniu posady testera w zespole Red Bull Racing. Kiedy został zwolniony z roli kierowcy rezerwowego w obu zespołach Red Bulla po wyścigu na Silverstone, młody Nowozelandczyk twierdził, że chce stopniowo rozwijać swoją karierę w wyścigach bolidów jednomiejscowych.

Jednakże zaledwie jeden wyścig po GP Wielkiej Brytanii, jego następca Jaime Alguersuari został awansowany na drugiego kierowcę wyścigowego Scuderii Toro Rosso, gdzie zastąpi zwolnionego Sebastiena Bourdaisa. Już od jakiegoś czasu wiedziałem, że Alguersuari dostanie posadę w Toro Rosso, a kiedy pierwszy raz usłyszałem tę wiadomość, byłem oczywiście rozczarowany - powiedział Hartley agencji NZPA.

W rzeczywistości sądzę jednak, że w tym momencie objęcie posady kierowcy wyścigowego w Formule Jeden byłoby bardzo złą decyzją dla mnie. Nie upatrywałem w sobie następcy Bourdaisa, ponieważ czuję że nie zasługuję jeszcze w tym momencie na miejsce w Formule 1. Gdyby udało mi się zapewnić sobie już teraz fotel kierowcy to owszem - byłoby to miłe, ale cały czas powtarzam sobie: co będą inni mówić, jeśli się okaże, że tak naprawdę nie zasługuję jeszcze na miejsce w F1.

Hartley przyznał też, że powrót do roli trzeciego kierowcy nie jest w tej chwili dla niego priorytetem. W tym momencie ważniejsze jest, abym osiągał dobre wyniki i poprawiał się - przyznał Nowozelandczyk, odnosząc się do swoich startów w F3 Euro Series i WSbR. Bycie trzecim kierowcą zespołu Formuły Jeden było jednym z moich celów i było to bardzo miłe, ale ostatecznie podjęliśmy decyzję, że to dla mnie zbyt wiele w tym momencie.

Hartley nie odniósł się specjalnie do domniemanego wsparcia finansowego dla Alguersuariego ze strony firm Repsol i La Caixa w wysokości dwóch milionów euro za start na Hungaroringu, ale twierdzi że jest wiele powodów dla których sam nie pojawił się jeszcze na starcie do wyścigu grand prix. W grę wchodzi wiele kwestii politycznych, a także dotyczących pieniędzy i sponsoringu, kiedy próbujesz ubiegać się o miejsce w F1.

Źródło: F1-Live.com

KOMENTARZE

9
Kamikadze2000
23.07.2009 08:50
Oczywiście zgadzam się z naszym poetą @akkim, że posada Jaime ma swoje uwarunkowanie w funduszach, no ale z drugiej strony z pewnością jeśli nie teraz, to i tak w następnym sezonie dostałby szansę angażu. A ta reszta sezonu ma być dla niego przygotowaniem. A to z tego względu, że jest kierowcą rozwojowym Red Bulla. A RBR ma za cel wprowadzanie swoje talenty do F1, tak jak w przypadku Vettela, czy Buemiego. I to się może podobać! Może trochę Hartley na tym stracił, no ale myślę, że część winy również spoczywa na nim. Gdyby nie zrezygnował, być może trafiłby na miejsce Bourdais. A tak to lipton! No cóż... życzę mu jak najlepiej i trzymam kciuki za to, by trafił do F1, głównie z powodu sukcesów w juniorskich seriach. Skoro teraz i tak nie czułby się na siłach, to nawet dla niego lepiej. W tak młodym wieku jedni umieją się wybić (np. Button, Vettel), albo też nie (Moreno, Tackwell). Liczę na to, że z "Haime" będzie to pierwsze!!!
rafaello85
22.07.2009 08:24
Po prostu chłopak mierzy siły na zamiary.
renegade
22.07.2009 03:34
Akkim, Ty dobry jestes, wskakuj na forum... i masz racje, Jego portfel nie jest gotowy.
Adam1970
22.07.2009 11:30
No to mi Akkim zaimponował. To samo spostrzeżenie, ten sam komentarz chciałbym napisać lecz zwykłą prozą niestety... Kasa, kasa,kasa. P.S.A w Nowej Zelandii wszyscy już znają napój energetyzujący? Kraj ogromny lecz konsumentów mało...
Maraz
22.07.2009 10:44
To tak jak Bruno Senna - pytają się go, czy miał propozycję zastąpienia Bourdaisa, a ten zaczyna nawijać, że "to byłoby złe bez testów, i że woli zaczekać na odpowiednią okazję", co należy tłumaczyć: "niestety nie chcieli mnie, chociaż mógłbym już jutro wsiąść w bolid i jechać". Tak więc jest to trochę jak u naszych polityków - nie mają w słowniku słów przegrana, porażka itp, nawet jeśli wszelkie znaki na to wskazują ;) No ale akkim niestety ma rację - w przypadku całej trójki (Jaime, Brendon i Bruno) właściwie każdy z nich zasługuje w tej chwili w równym stopniu na szansę w F1, ale zadecydowała kasa jak zwykle. Z drugiej strony dla STR to jedyna szansa na lepszy byt, więc czy można ich winić?
bicampeon
22.07.2009 09:59
Niby nie gotowy, ale rozczarowany. Gdyby to jemu zaproponowali etat kierowcy wyścigowego w Toro Rosso, to wkoczyłby bez zastanowienia. A tak pozostało mu jedynie mówić, że i tak jeszcze nie gotowy na taki krok.
akkim
22.07.2009 05:27
Ciut starszy od DżamDżama a jednak zbyt biedny, przykład na to jak pieniądz potrafi być wredny, w doświadczeniu w zasadzie też żadna różnica, a jeszcze Repsol i La Caixa dwie bańki dorzuca. I w ten sposób Brendon musi zrezygnować, tłumacząc dlaczego nie czas by startować. Piotrek pisze - pokora, ja - rozczarowanie bo, pieniądze miały tu ostatnie zdanie.
michael85
21.07.2009 09:33
Ze zdjecia wynika jasno że nie jest gotowy :)
Piotrek15
21.07.2009 08:27
Pokora-niektórzy posiadają ją od razu ;) Brawo, wie, że n razie lepiej poprawiać skilla w niższych seriach a czas na F1 jeszcze przyjdzie. O ile przyjdzie, ponieważ z drugiej strony szans jest czasami tylko jedna :)