Lee McKenzie podsumowuje sezon 2009 - część 1

Reporterka BBC postanowiła napisać własne podsumowanie tegorocznych mistrzostw świata
08.11.0921:47
Łukasz Godula
5508wyświetlenia
(Oryginalne opracowanie: Lee McKenzie, GPUpdate.net)


Po wspaniałym i bardzo odmiennym od poprzednich sezonie Formuły Jeden, reporterka BBC - Lee McKenzie postanowiła napisać własne podsumowanie tegorocznych mistrzostw świata, od GP Australii do GP Abu Zabi. Oto tłumaczenie pierwszej z dwóch części artykułu.

Jeśli Formuła 1 opierałaby się na chińskim kalendarzu, to rok 2009 byłby rokiem psa (gra słów od ang. underdog w odniesieniu do BrawnGP - ktoś na przegranej pozycji lub uznawany za słabszego, przyp. tłum.). Inni mogliby się sprzeczać, że ze wszystkimi historiami oraz dramatami, jakie mieliśmy, rok ten mógłby również nosić nazwę węża, szczura, tygrysa bądź małpy - sami możecie wybrać postać najlepiej go opisującą!

Jedna rzecz jest jednak pewna: rok 2009 przyniósł nam opowieść, która brzmi bardziej jak fantasy czy fikcja, przywracając serce temu sportowi: prywatny zespół Brawn GP zwyciężył, pokonując starych wyjadaczy oraz korporacyjnych gigantów. Do ostatnich testów w Barcelonie w marcu mieliśmy przesłanki, że Formuła 1 może nas zaskoczyć zupełnie odmiennymi wynikami od tych, które widzieliśmy w poprzednim roku.


Lecz czy McLaren był naprawdę tak wolny, jak na to wyglądało, a może po prostu robił zasłonę dymną? Albo czy Brawn faktycznie posiadał wystarczająco duże zasoby, by przetrwać cały sezon? Podsumowując, miało to przynieść sezon, o którym nam się nawet nie śniło, z dramatycznymi zwrotami akcji następującymi szybko jeden za drugim!

Na przykład podwójny dyfuzor - określenie, które weszło w tym roku do słownika obserwatorów F1. Nawet moja mama, która nie interesuje się sportami motorowymi dyskutowała nad tym, dlaczego przynosi on przewagę niektórym zespołom!


Była też sprawa Lewisa Hamiltona, który został wpakowany w wielki, niepotrzebny skandal z "okłamywaniem" sędziów. Zaczęło się od błahostki - represje okazały się ogromne. Ostatecznie doprowadziło to do odejścia najstarszego wyjadacza F1 - Dave'a Ryana, a wszystko to zaraz po odejściu Rona Dennisa, by skoncentrować się na samochodach drogowych McLarena.

Sytuacja w Malezji była napięta. Wywiady z Lewisem były krótkie, ostre i nieprzyjemne dla każdego, włączając w to samego mistrza świata. Przepraszał za swój udział w całym tym zamieszaniu, Martin Whitmarsh również przeprosił, a gdy dotarliśmy do Bahrajnu, rzeczy miały się już bardziej pogodnie i szykował się kolejny zwrot akcji. Wcześniej jednak Button wygrał nieprzewidywalny wyścig w Malezji, z niemal biblijnym potopem w połowie planowanego dystansu, po którym pojawiła się czerwona flaga. Za przerwany wyścig przyznana została połowa punktów. Tylko dwa wyścigi, a za nami była już masa dramatycznych chwil.


Następnie nadeszły Chiny z szarżującymi Red Bullami. Były naprawdę fantastyczne i dały zespołowi nie tylko pierwsze zwycięstwo, ale od razu dublet. Sebastian Vettel zwyciężył, a Mark Webber został sklasyfikowany na drugiej pozycji. Jednakże najbardziej imponującą rzeczą do zapamiętania z Chin nie było zwycięstwo Vettela, lecz to, w jaki sposób zdobył pole position. Problemy z półośkami oznaczały, że Niemiec mógł wykonać tylko jeden przejazd w każdej części kwalifikacji, a mimo to dał radę. Ten wyczyn zapewnił mu zwycięstwo oraz ustawił resztę sezonu.

Tydzień później - po zaledwie chwili wytchnienia - powrót na padok, tym razem w upalnym Bahrajnie. Chociaż Jenson wygrał ponownie, to jednak Vettel finiszował drugi, zatem wyścig o mistrzostwo trwał nadal, podczas gdy F1 zmierzała do Europy. Hiszpania przyniosła kolejne zwycięstwo Buttona wbrew przeciwnościom po tym, jak Barrichello wyprzedził Anglika na pierwszym zakręcie. Obaj byli na strategii trzech postojów, jednak po tym, jak Jenson utknął za Rubensem, a po pierwszym postoju wyjechał za Rosbergiem, zmieniono mu taktykę na dwie wizyty w boksach. Jenson zdołał odwrócić los i wygrał, a Rubens stracił idealną okazję.


Nadszedł czas na pozbycie się stresu przy okazji wizyty w zaszczytnym Monako. Niesamowity pociąg o nazwie Brawn kontynuował ucieczkę rywalom. Rubens zagrał najlepszą rolę drugoplanową, finiszując za kolegą z zespołu i umacniając Brawna na pozycji lidera mistrzostw konstruktorów. Dla mnie wydarzeniem weekendu było ominięcie przez Jensona parku zamkniętego na końcu wyścigu, przez co musiał biec po głównej prostej, by znaleźć się na podium!

Kolejny dramatyczny zwrot akcji - czy zespoły wystartują w Turcji? Pojawiły się plotki o strajku w związku z groźbami FOTA o odejściu z mistrzostw wszystkich ekip poza Williamsem i Force India. Wszystko jednak się ułożyło - jakimś sposobem, gdzieś za kulisami. Kolejny kryzys przyszedł i odszedł. Och, a jeśli ktoś miał jakieś wątpliwości - Button znów wygrał!


Silverstone zostało zdominowane przez politykę - FOTA ciągle groziła odejściem. Mimo to jedyną rzeczą, o której myśleli fani był fakt, że miało to być "ostatnie" GP na torze Silverstone. Atmosfera była niesamowita, prawdziwie brytyjska, pomijając sytuację na torze! Hamilton zakwalifikował się na 18 pozycji - McLaren ciągle był wolniejszy od mojego samochodu na tym etapie sezonu!

Jenson zdobył szóstą pozycję na starcie, lecz wkrótce okazało się, że Brawny są lekkie i anty-brytyjskie, preferując wyższe temperatury! Red Bull zdobył kolejny dublet w wyścigu, z Vettelem wygrywającym w chwale. Impreza była huczna, Christian Horner musiał zatrudnić ogrodnika by naprawić swój trawnik, a reszta sezonu zapowiadała się na niezły dreszczowiec!


Dla tych, którzy narzekali na temperatury w Wielkiej Brytanii, Niemcy okazały się bardziej jak rajd WRC niż wyścig F1. Brud, kurz i niskie temperatury ponownie dały się we znaki Brawnom. Za to Australijczyk Mark Webber zdobył pole position oraz swoje pierwsze zwycięstwo w F1. Najwyższy czas! Nikt nie był w stanie pozbawić zwycięstwa najsympatyczniejszego faceta na padoku.

Jedyną osobą, która była dość zdenerwowana był Rubens Barrichello, który uważał, że zespół zepsuł jego wyścig. Przeprowadziłam wtedy ten słynny wywiad z Rubensem, w którym zmieszał z błotem zespół, taktykę oraz wszystkie osoby stojące akurat zbyt blisko niego! Dwa dni później przeprosił zespół za to.


Karuzela F1 zaczęła przyspieszać - Sebastien Bourdais został zwolniony z Toro Rosso - zastąpił go kierowca o irytująco trudnym do wymówienia i jeszcze trudniejszym do napisania nazwisku Alguersuari! Tymczasem Węgry sprowadziły nas wszystkich na ziemię i pokazały, że sport ten jest naprawdę niebezpieczny.

Kwalifikacje przebiegały spokojnie do czasu, gdy Felipe Massa miał fatalnie wyglądający wypadek. Jak pokazały powtórki oraz jak mówił później Rubens, z jego bolidu coś odpadło. Była to sprężyna, która uderzyła Massę w kask nieco ponad jego okiem. Odwieziono go do szpitala i wprowadzono w śpiączkę. Nie pojawił się na starcie do końca sezonu, jednak najważniejsze, że jest już w stanie się ścigać.

Atmosfera przygnębienia ustąpiła trochę miejsca zasłużonemu świętowaniu po wyścigu na Hungaroringu. Lewis Hamilton powrócił. Pojechał swoim stale ulepszanym McLarenem po pierwsze zwycięstwo w sezonie - było to osiągnięcie, którego niewielu kierowców by dokonało ze sprzętem dostępnym wówczas Anglikowi.

Zobacz także:
•  Lee McKenzie podsumowuje sezon 2009 - część 2

Źródło: GPUpdate.net

KOMENTARZE

5
benethor
08.11.2009 11:46
@Cobra - ale czy oprócz prawie że podium w Australii byłoby o nim po tym sezonie co pisać? ;]
cobra
08.11.2009 10:19
Babka ma podpadówkę - nic, 0, null o Kubicy. ;P
Czechoslowak
08.11.2009 10:01
"Hiszpania przyniosła kolejne zwycięstwo Buttona wbrew przeciwnościom po tym, jak Barrichello wyprzedził Anglika na pierwszym zakręcie. Obaj byli na strategii trzech postojów, jednak po tym, jak Jenson utknął za Rubensem, a po pierwszym postoju wyjechał za Rosbergiem, zmieniono mu taktykę na dwie wizyty w boksach. Jenson zdołał odwrócić los i wygrał, a Rubens stracił idealną okazję." -> Anglicy naprawdę mogliby przemilczeć ten wstydliwy przykład team orders, kiedy Barichello został zwyczajnie ograbiony z pewnej wygranej...
topgear
08.11.2009 08:33
to obejrzyj sobie np wyścig z 2004 roku (było sucho) to zobaczysz, że wyścigi w monaco są ciekawe
Wrzatek
08.11.2009 08:19
,,Dla mnie wydarzeniem weekendu było ominięcie przez Jensona parku zamkniętego na końcu wyścigu, przez co musiał biec po głównej prostej, by znaleźć się na podium!" - ten cytat ukazuje, jak ciekawe są wyścigi w Monako, jeżeli nie ma deszczu :P