Podsumowanie wyścigu o Grand Prix USA

20.06.0400:00
Marek Roczniak
7295wyświetlenia
Zespół Ferrari odniósł dzisiaj trzecie z rzędu podwójne zwycięstwo, dominując obfitujący w wiele dramatycznych wydarzeń wyścig o Grand Prix Stanów Zjednoczonych. Zaczęło się od kłopotów Juana Pablo Montoi tuż przed startem do okrążenia rozgrzewającego. Kolumbijczyk wyskoczył ze stojącego na piątej pozycji startowej Williamsa, w którym mechanicy nie mogli uruchomić silnika i pognał w kierunku boksów, z zamiarem rozpoczęcia wyścigu w zapasowym bolidzie. Wszystko przebiegało sprawnie i po chwili Montoya wyjechał z garażu w zapasowym aucie, ale czekał go start z linii boksów, czyli mówiąc krótko z ostatniej pozycji. Podczas startu kierowcy Ferrari utrzymali się na prowadzeniu, a tuż za nim znalazł się Fernando Alonso (Renault), który po fenomenalnym starcie wyprzedził aż sześciu kierowców. Pierwszą piątkę zaraz za pierwszym zakrętem zamykali Takuma Sato (B.A.R) i Kimi Raikkonen (McLaren). W chwilę później jadący na 13 pozycji Christian Klien (Jaguar) uderzył w tył Toyoty prowadzonej przez Cristiano da Mattę, zapoczątkowując tym samym karambol, w wyniku którego oprócz Austriaka z wyścigu odpadli Felipe Massa (Sauber), Giorgio Pantano (Jordan) i Gianmaria Bruni (Minardi). Na tor został oczywiście wypuszczony samochód bezpieczeństwa, a wznowienie wyścigu nastąpiło pod koniec piątego okrążenia.

Znajdujący się na prowadzeniu Rubens Barrichello nienajlepiej rozegrał wznowienie walki i na prostej startowej został wyprzedzony przez swojego partnera z zespołu Ferrari - Michaela Schumachera. Pozostali kierowcy z czołówki utrzymali się na swoich dotychczasowych pozycjach, ale trwało to tylko do dziewiątego okrążenia, na który w bolidzie prowadzonym przez Alonso pękła jedna z tylnych opon pod koniec prostej startowej i Hiszpan wpadł w poślizg, zaliczając kolizję z bandą i ustawionymi zaraz za pierwszym zakrętem tablicami informacyjnymi. Dla kierowcy Renault był to oczywiście koniec udziału w tym wyścigu, ale zanim wszyscy zdołali ochłonąć po tym dosyć niespodziewanym zwrocie akcji, jadący na szóstej pozycji Ralf Schumacher wpadł w poślizg podczas pokonywania z prędkością blisko 300 km/h nachylonego zakrętu prowadzącego na prostą startową i z wielką siłą tyłem bolidu uderzył w bandę. Pozostali kierowcy zdołali na szczęście ominąć wrak Williamsa bez większych problemów i nastąpiła ponowna neutralizacja wyścigu. Operacja wyciągnięcia z kokpitu Niemca trwała dosyć długo, przy czym kierowca choć wstrząśnięty dosyć silnym uderzeniem, cały czas był przytomny i mógł poruszać wszystkimi kończynami, co było dobrym znakiem. Wkrótce Ralf został przetransportowany do szpitala na badanie kontrolne, a tymczasem tuż po wypuszczeniu na tor samochodu bezpieczeństwa część kierowców zdecydowała się na odbycie pierwszych postojów w boksach. Wśród nich byli obaj kierowcy Ferrari, przy czym Michael Schumacher zdołał utrzymać się na prowadzeniu, natomiast Barrichello ze względu na konieczność czekania w kolejce po powrocie na tor znalazł się dopiero na siódmej pozycji. Przed Brazylijczykiem w większości znaleźli się kierowcy, którzy zrezygnowali z odbycia w tym momencie postojów. Byli to Sato, Jenson Button, Webber i Montoya, który po początkowych problemach zdołał przebić się na piątą pozycję. Ponadto Barrichello zdołał również wyprzedzić Raikkonen.

Drugi okres neutralizacji trwał aż do 19 okrążenia, po czym kierowcy ponownie ruszyli do walki. W międzyczasie Webber odbył swój pierwszy postój i spadł na koniec stawki. Sato i Button jadąc z mniejszą ilością paliwa byli wyraźnie szybsi od Schumachera, ale Niemiec dysponował większą prędkością na prostych, gdyż tak ustawione miał skrzydła w swoim bolidzie i bez większych problemów utrzymywał się na prowadzeniu. W końcu kierowcy z zespołu B.A.R odbyli swoje pierwsze postoje i znaleźli się na końcu stawki, natomiast Montoya, Raikkonen i Barrichello awansowali kolejno na pozycje od drugiej do czwartej. Po postojach Montoi i Raikkonena Barrichello w końcu powrócił na drugą pozycję i tak już zostało do końca. Brazylijczyk tuż po swoim postoju miał co prawda okazję do wyprzedzenia Schumachera, co omal nie skończył się kolizją, po tym jak Niemiec po błędzie na jednym z zakrętów zdecydowanie zajechał drogę swojemu partnerowi. Od tego momentu upomniany najprawdopodobniej przez szefostwo Ferrari za zbyt niebezpieczną jazdę Barrichello zaprzestał dalszych ataków i wyścig ukończył na drugiej pozycji. Była to kolejna demonstracja dominacji włoskiej stajni i ósme zwycięstwo Schumachera w tym sezonie.


Na najniższym stopniu podium stanął Takuma Sato, prezentując wreszcie nienaganną postawę i unikając awarii silnika. Co prawda Japończyk podczas wyprzedzania Jarno Trullego w walce o trzecią pozycję musiał skorzystać z pobocza, ale zaryzykował próbę ataku w miejscu, w którym chwilę wcześniej z płonącego silnika w bolidzie Webbera rozlał się olej. Trulli miał jeszcze większe problemy z pokonaniem drugiego zakrętu i przypłacił to utratą trzeciej pozycji. Od tego momentu Sato jechał już spokojnie i w pełni zasłużenie stanął po raz pierwszy w karierze na podium, udowadniając swoim krytykom, że jest na prawdę utalentowanym kierowcą. Tymczasem drugi reprezentant zespołu B.A.R - Button po raz pierwszy w tym sezonie padł ofiarą awarii i nie ukończył wyścigu. Tak czy inaczej Brytyjczyk i tak najprawdopodobniej zostałby pokonany przez Sato, gdyż to Japończyk uzyskał wyższą pozycję startową, a tuż po pierwszym postoju szybciej przedzierał się przez wolniejszych kierowców i dzięki zdobytym sześciu punktom w klasyfikacji generalnej kierowców awansował na siódmą pozycję.

Trulli ostatecznie musiał zadowolić się czwartą pozycją, ale biorąc pod uwagę start z ostatniej pozycji i tak powinien być zadowolony z uzyskanego rezultatu, zwłaszcza, że Button nie zdobył ani jednego punktu. W tej sytuacji Włoch ma już tylko trzy punkty straty do kierowcy z zespołu B.A.R w klasyfikacji generalnej. Tym niemniej dla zespołu Renault nie był to zbyt udany weekend, gdyż z jednej strony Alonso jazdę zakończył już we wczesnej fazie wyścigu ze względu na pęknięcie opony, a poza tym bolidy zespołu B.A.R ponownie okazały się szybsze. Świadczy o tym chociażby fakt, jak szybko Sato dopadł Trullego, a następnie go wyprzedził. Piąty na mecie był Olivier Panis, który korzystając z licznych wypadków i awarii zdobył cztery punkty podczas jubileuszowego, 150 wyścigu Formuły 1. Po dyskwalifikacji w Kanadzie Toyota zdołała w końcu przełamać złą passę i prawdę mówiąc Panis był dzisiaj nawet dosyć szybki, mając na koniec tylko 37 sekund straty do zwycięzcy. W tej sytuacji jest to z pewnością obiecujący rezultat, który zapewnił japońskiej stajni awans na siódmą pozycję w klasyfikacji generalnej konstruktorów. Jeszcze większy postęp uczynił Francuz, przesuwają się na 13 pozycję w klasyfikacji kierowców. Tymczasem jego partner - da Matta po kolizji z Klienem miał problemy z jazdą i w końcu po 17 okrążeniach wycofał się z wyścigu.

Na szóstej i siódmej pozycji finiszowali kierowcy z zespołu McLaren - Kimi Raikkonen i David Coulthard. Nie była to jednak zbyt imponująca postawa stajni z Woking, gdyż obaj kierowcy mieli na koniec ponad okrążenie straty do lidera. Przyczyniła się do tego konieczność odbycia dodatkowych postojów ze względu na problemy techniczne. Tym niemniej już drugi raz z rzędu oba bolidy dotarły do mety i to na punktowanych pozycjach. Wygląda na to, że awarie silników Mercedes-Ilmor należą już chyba do przyszłości i pozostaje tylko kwestia poprawy osiągów. Być może zapowiadany na kolejny wyścig debiut bolidu MP4-19B umożliwił zespołowi powrót do jeszcze lepszej formy. Póki co McLaren w klasyfikacji generalnej konstruktorów przeskoczył zespół Sauber, awansując w ten sposób na piątą pozycję.

Największym szczęściarzem był dzisiaj z pewnością Zsolt Baumgartner, wykorzystując liczne incydenty i awarie do zdobycia pierwszego punktu w karierze. Co więcej, jest to pierwszy punkt zdobyty przez węgierskiego kierowcę w historii wyścigów Formuły 1. W końcu szczęście uśmiechnęło się dla najbiedniejszego w stawce zespołu Minardi, który ostatnie punkty zdobył w inauguracyjnym wyścigu sezonu 2002. Innymi słowy włoska stajnia musiał czekać aż 40 wyścigów na kolejny zarobek punktowy. Na ostatniej pozycji sklasyfikowany został Giancarlo Fisichella. Włoch jeszcze do 67 okrążenia podążał na ósmej pozycji, ale ze względu na uszkodzenie zawieszenia będące następstwem jazdy z pękniętą oponą musiał wycofać się z wyścigu. Sklasyfikowany został tylko dzięki temu, że zdołał przejechać 95% wyścigu, ale marna to pociecha dla zespołu Sauber, który tym razem nie zdobył ani jednego punktu.

Tegoroczny wyścig na torze Indianapolis okazał się wręcz zabójczy dla bolidów. Aż siedmiu kierowców zakończyło jazdę ze względu na kraksy, natomiast czterech innych w walki wyeliminowały usterki. Największego pecha mieli niewątpliwie kierowcy z zespołu Williams. Ralf Schumacher ze względu na nienajlepsze samopoczucie po wypadku został zatrzymany w szpitalu na obserwację, natomiast Montoya pomimo mozolnej próby odrabiania strat tuż po odbyciu ostatniego postoju utrzymał czarną flagę i musiał wycofać się z wyścigu. Powodem dyskwalifikacji były uchybienia proceduralne związane z zamianą bolidów przed rozpoczęciem wyścigu. Tym samym stajnia z Grove już drugi raz z rzędu złamała przepisy i Amerykę Północną opuściła bez powiększenia swojego dorobku punktowego. Wyścigu nie ukończyli także obydwaj kierowcy z zespołu Jordan - Nick Heidfeld i kolejna ofiara brawurowej jazdy Kliena - Pantano.