Marko: Red Bull wie, co robi

Austriak przekonuje, że Red Bull nie poświęca przygotowań do sezonu 2026.
25.10.2518:24
Maciej Wróbel
168wyświetlenia
Embed from Getty Images

Helmut Marko stanowczo odrzucił tezę McLarena, jakoby Red Bull poświęcał swoje przygotowania do sezonu 2026 na rzecz dłuższego rozwoju tegorocznego samochodu.

Podczas gdy McLaren już dawno zakończył rozwój swojego auta na 2025 rok i w pełni skoncentrował się na nowych przepisach, które wejdą w życie w 2026 roku, Red Bull wciąż wprowadza kolejne poprawki. Po nowej podłodze wprowadzonej w Monzy i przeprojektowanym przednim skrzydle w Singapurze, zespół przyjechał do Meksyku z kolejną zmodyfikowaną wersją podłogi.

Pakiet obejmował także poprawki w zabudowie nadwozia mające na celu usprawnienie chłodzenia - co jest szczególnie istotne w rozrzedzonym powietrzu w stolicy Meksyku, znajdującej się na wysokości 2240 m n.p.m.. W oficjalnych dokumentach FIA zmiany te zostały opisane jako ulepszenie podłogi

Dr Helmut Marko przestrzega jednak przed przecenianiem ich znaczenia: Poprawki w głównej mierze dotyczyły efektywności chłodzenia - ze względu na rzadsze powietrze tutaj - powiedział Austriak, który dopytywany o to, czy sama podłoga różni się od wersji z Monzy, dodał: Tak, ale to wszystko jest powiązane. To część tego samego pakietu z poprawkami w systemie chłodzenia.

Austriak potwierdził, że nowe elementy otrzymał jedynie Max Verstappen, natomiast jego zespołowy partner, Yuki Tsunoda, korzystał z nieco starszej specyfikacji. Niektórzy rywale są zaskoczeni, że Red Bull nadal rozwija swój bolid na tak późnym etapie sezonu. Andrea Stella z McLarena stwierdził, że taka strategia znacząco utrudniłaby jego zespołowi pracę nad samochodem na 2026 rok.

Być może w Red Bullu są bardziej skłonni poświęcić trochę sezonu 2026, bo mogą mieć jakieś inne problemy związane z tamtym projektem i uznali: skupmy się na 2025 - zasugerował Stella.

Marko wyśmiał jednak pomysł, że Red Bull może przesadzić z rozwojem obecnego auta i zapłacić za to w przyszłym roku. To była dokładnie taka sama historia w 2021 roku. Toto bardzo martwił się wtedy, że w 2022 nie będziemy konkurencyjni.

W tamtym okresie również zbliżała się zmiana w przepisach, a mimo to Red Bull rozwijał samochód aż do końca sezonu, a rok później zgarnął oba tytuły. Różnica polega na tym, że wtedy zespół nie zmieniał dostawcy silników, co nastąpi w przyszłym roku w ramach własnego projektu jednostki napędowej.

Według Marko strategia kontynuowania rozwoju tak długo, jak to możliwe, jest elementem DNA Red Bulla. To część naszej filozofii - zawsze, gdy zmieniają się przepisy, pracujemy tak długo, jak możemy, by pozostać konkurencyjni. Tak było przy trzech ostatnich zmianach regulaminu. Jeśli inni nie mają o co się martwić, to w porządku.

Marko odrzucił też sugestię McLarena, że Red Bull może być gotowy poświęcić projekt na 2026 rok dla szansy na tegoroczny tytuł kierowców. Wiemy, co robimy - zapewnił.

Szef zespołu Laurent Mekies niedawno z kolei wyjaśnił, że Red Bull chciał potwierdzić skuteczność swoich narzędzi i metod pracy zanim w pełni zaangażuje się w projekt 2026. Wydobywanie dodatkowych osiągów z RB21 ma pomóc zweryfikować te procesy i uniknąć ślepego wejścia w zimowy okres przygotowań.

McLaren natomiast, jak tłumaczył Stella, osiągnął stabilizację w rozwoju modelu MCL39, dlatego logiczne było przeniesienie wszystkich zasobów na kolejny sezon.

Niezależnie od obranej filozofii, nadchodzące zmiany przepisów stanowią ogromne wyzwanie dla wszystkich zespołów. Konieczne jest bowiem rozdzielenie zasobów i personelu między oba projekty, co przy ograniczeniach wynikających z budżetowego limitu wydatków i systemu ATR (limity czasowe w tunelu aerodynamicznym i symulacji CFD) jest bardzo wymagające.

Marko przyznał, że to wymaga precyzji, ale zapewnił, że Red Bull jest na to gotowy: To wymaga dokładnego planu i bardzo zdyscyplinowanego zespołu, a my taki mamy. Dlatego nie uważamy, że znaleźliśmy się w trudniejszym położeniu przed sezonem 2026.