Podsumowanie kwalifikacji do wyścigu o Grand Prix USA
19.06.0400:00
3721wyświetlenia
Już w Kanadzie Rubens Barrichello zaprezentował się z bardzo dobrej strony i gdyby nie fakt, że wyścig rozpoczął zza pleców swojego partnera z zespołu Ferrari - Michaela Schumachera, miałby spore szanse na odniesienie zwycięstwa. Skoro pozycja startowa jest tak ważna, to w tej sytuacji Brazylijczyk miał tylko jedno wyjście: pokonać sześciokrotnego mistrza świata podczas kwalifikacji do kolejnego wyścigu. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale Rubinho już podczas piątkowych treningów wykazał się wielką determinacją. Dzisiejszy dzień także rozpoczął od zdominowania trzeciej sesji treningowej i chociaż w ostatniej uległ zarówno swojemu partnerowi, jak i kierowcom z zespołu B.A.R, to jednak w obydwu sesjach kwalifikacyjnych był ponownie niepokonany i po raz pierwszy w tym sezonie, a dziesiąty w całej karierze wywalczył pole position. Brazylijczyk zawdzięcza to głównie niezwykłej szybkości na środkowym sektorze pomiarowym toru Indianapolis, który pokonał aż o 0.4 sekundy szybciej od Michaela Schumachera. Ostatecznie obydwu kierowców dzieliły niespełna 0.2 sekundy, gdyż Niemiec był z kolei szybszy na pierwszym sektorze. Tym samym zespół Ferrari po raz trzeci w tym sezonie okupował będzie pierwszą linię startową.
Na trzeciej i czwartej pozycji zakwalifikowali się kierowcy z zespołu B.A.R - Takuma Sato i Jenson Button. David Richards z pewnością odetchnął z ulgą, gdyż tym razem obaj jego podopieczni przynajmniej podczas kwalifikacji spisali się bez zarzutu. Jutrzejszy wyścig może być już zupełnie inną historią, zwłaszcza biorąc pod uwagę częste awarie silników Hondy w bolidzie Sato. Tym niemniej Japończyk z pewnością będzie liczył na pozbycie się pecha prześladującego go od wyścigu w Monako i dzięki wysokiej pozycji startowej może nawet myśleć o podium, o ile zdoła tym razem uniknąć błędów i awarii silnika. Z pewnością nie będzie to łatwe zadanie, ale w najgorszym przypadku to Jenson Button, który dzisiaj okazał się wolniejszy o ponad 0.2 sekundy od swojego partnera, kolejny raz stanie na podium i ze Stanów Zjednoczonych wróci aż z dwoma pucharami (jeden otrzymał już z rąk Ralfa Schumachera).
Z trzeciego rzędu do jutrzejszego wyścigu wystartują kierowcy z zespołu Williams - Juan Pablo Montoya i Ralf Schumacher. Tym razem nie udało się co prawda zawalczyć o pole position, ale jest to i tak całkiem przyzwoity rezultat. Biorąc pod uwagę dosyć słaby występ zespołu Renault w dzisiejszych kwalifikacjach, dla stajni z Grove jest to wręcz pierwsza okazja od Grand Prix Bahrajnu do odrobienia już 25-punktowej straty. Tymczasem przed zespołem Renault stoi tym razem nie lada wyzwanie. Fernando Alonso wyścig rozpocznie dopiero z dziewiątej pozycji i chyba tylko dzięki dobrze przemyślanej strategii będzie mógł liczyć na pokonanie kierowców z zespołu Williams, o ekipie B.A.R już nie wspominając. W o wiele gorszym położeniu znajduje się jednak Jarno Trulli, który ze względu na problemy ze skrzynią biegów nie ukończył okrążenia pomiarowego podczas finałowej sesji kwalifikacyjnej i do wyścigu będzie musiał przystąpić z końca stawki. Kto wie, czy w tej sytuacji francuska stajnia nie zdecyduje się na wymianę całego silnika, co powinno zmniejszyć ryzyko wystąpienia awarii w trakcie wyścigu, a nie będzie się wiązało z żadną dodatkową karą.
Zeszłoroczny zdobywca pole position na torze Indianapolis - Kimi Raikkonen zakwalifikował się na siódmej pozycji i z pewnością będzie miał jutro szansę na powiększenie swojego jak dotąd skromnego dorobku punktowego, o ile fragment owalnego toru, po którym przez około 20 sekund jedzie się na pełnym gazie, nie okaże się zabójczy dla niezbyt wytrzymałego silnika Mercedes-Ilmor V10. Drugi kierowca z zespołu McLaren - David Coulthard od swojego partnera wolniejszy był o blisko sekundę, co wystarczyło na zaledwie 12 pozycję startową. Szkot mógł jednak zdecydować się na mniejszą ilość postojów w boksach i dopiero jutro przekonamy się, która strategia będzie bardziej skuteczna. Z kolei z ósmej pozycji wyścig o Grand Prix Stanów Zjednoczonych rozpocznie Olivier Panis. Dla Francuza będzie to już 150 wyścig Formuły 1 w dotychczasowej karierze, a najlepszym ukoronowaniem takiego jubileuszu jest z pewnością zdobycz punktowa. Drugi kierowca Toyoty - Cristiano da Matta niestety nie zdołał powtórzyć rezultatu z dzisiejszych treningów i zakwalifikował się dopiero na 13 pozycji. Kierowców z japońskiej stajni dzieli jednak wyraźna różnica czasowa i podobnie jak w przypadku zespołu McLaren może to świadczyć o obraniu odmiennej strategii.
Pierwszą dziesiątkę zamknął Mark Webber, czyniąc dobry użytek z nowej wersji silnika Cosworth CR-6 V10. Australijczyk podczas dzisiejszych treningów zaliczył niewielką kraksę, ale jak widać nie miało to zbyt wielkiego wpływu na jego postawę podczas kwalifikacji. Drugi kierowca z zespołu Jaguar - Christian Klien pomimo dysponowania starą wersją silnika także spisał się dzisiaj dosyć przyzwoicie i do jutrzejszego wyścigu wystartuje z 13 pozycji. Na kolejnych pozycjach zakwalifikowali się kierowcy z zespołu Sauber - Giancarlo Fisichella i Felipe Massa. Należy się spodziewać, że także i tym razem szwajcarska stajnia zdecydowała się dwustopową strategię podczas wyścigu, gdyż tylko w ten sposób może liczyć na uzyskanie satysfakcjonującego rezultatu, zwłaszcza biorąc pod uwagę dosyć niskie pozycje startowe.
Na pozostałych miejscach zgodnie z panującym w tym sezonie rozkładzie sił znaleźli się kierowcy z zespołów Jordan i Minardi. Giorgio Pantano po jednowyścigowej przerwie spowodowanej konfliktem o to, kto będzie kierował jego dalszą karierą, ponownie zasiadł za kierownicą bolidu Jordan EJ14 i podczas pierwszej wizyty na torze Indianapolis okazał się tylko nieznacznie wolniejszy (0.2 sekundy straty) od znacznie bardziej doświadczonego partnera - Nicka Heidfelda, co należy uznać za sukces. Kierowców z zespołu Minardi - Gianmarię Bruniego i Zsolta Baumgartnera dzieliła już blisko sekunda różnicy.
Na trzeciej i czwartej pozycji zakwalifikowali się kierowcy z zespołu B.A.R - Takuma Sato i Jenson Button. David Richards z pewnością odetchnął z ulgą, gdyż tym razem obaj jego podopieczni przynajmniej podczas kwalifikacji spisali się bez zarzutu. Jutrzejszy wyścig może być już zupełnie inną historią, zwłaszcza biorąc pod uwagę częste awarie silników Hondy w bolidzie Sato. Tym niemniej Japończyk z pewnością będzie liczył na pozbycie się pecha prześladującego go od wyścigu w Monako i dzięki wysokiej pozycji startowej może nawet myśleć o podium, o ile zdoła tym razem uniknąć błędów i awarii silnika. Z pewnością nie będzie to łatwe zadanie, ale w najgorszym przypadku to Jenson Button, który dzisiaj okazał się wolniejszy o ponad 0.2 sekundy od swojego partnera, kolejny raz stanie na podium i ze Stanów Zjednoczonych wróci aż z dwoma pucharami (jeden otrzymał już z rąk Ralfa Schumachera).
Z trzeciego rzędu do jutrzejszego wyścigu wystartują kierowcy z zespołu Williams - Juan Pablo Montoya i Ralf Schumacher. Tym razem nie udało się co prawda zawalczyć o pole position, ale jest to i tak całkiem przyzwoity rezultat. Biorąc pod uwagę dosyć słaby występ zespołu Renault w dzisiejszych kwalifikacjach, dla stajni z Grove jest to wręcz pierwsza okazja od Grand Prix Bahrajnu do odrobienia już 25-punktowej straty. Tymczasem przed zespołem Renault stoi tym razem nie lada wyzwanie. Fernando Alonso wyścig rozpocznie dopiero z dziewiątej pozycji i chyba tylko dzięki dobrze przemyślanej strategii będzie mógł liczyć na pokonanie kierowców z zespołu Williams, o ekipie B.A.R już nie wspominając. W o wiele gorszym położeniu znajduje się jednak Jarno Trulli, który ze względu na problemy ze skrzynią biegów nie ukończył okrążenia pomiarowego podczas finałowej sesji kwalifikacyjnej i do wyścigu będzie musiał przystąpić z końca stawki. Kto wie, czy w tej sytuacji francuska stajnia nie zdecyduje się na wymianę całego silnika, co powinno zmniejszyć ryzyko wystąpienia awarii w trakcie wyścigu, a nie będzie się wiązało z żadną dodatkową karą.
Zeszłoroczny zdobywca pole position na torze Indianapolis - Kimi Raikkonen zakwalifikował się na siódmej pozycji i z pewnością będzie miał jutro szansę na powiększenie swojego jak dotąd skromnego dorobku punktowego, o ile fragment owalnego toru, po którym przez około 20 sekund jedzie się na pełnym gazie, nie okaże się zabójczy dla niezbyt wytrzymałego silnika Mercedes-Ilmor V10. Drugi kierowca z zespołu McLaren - David Coulthard od swojego partnera wolniejszy był o blisko sekundę, co wystarczyło na zaledwie 12 pozycję startową. Szkot mógł jednak zdecydować się na mniejszą ilość postojów w boksach i dopiero jutro przekonamy się, która strategia będzie bardziej skuteczna. Z kolei z ósmej pozycji wyścig o Grand Prix Stanów Zjednoczonych rozpocznie Olivier Panis. Dla Francuza będzie to już 150 wyścig Formuły 1 w dotychczasowej karierze, a najlepszym ukoronowaniem takiego jubileuszu jest z pewnością zdobycz punktowa. Drugi kierowca Toyoty - Cristiano da Matta niestety nie zdołał powtórzyć rezultatu z dzisiejszych treningów i zakwalifikował się dopiero na 13 pozycji. Kierowców z japońskiej stajni dzieli jednak wyraźna różnica czasowa i podobnie jak w przypadku zespołu McLaren może to świadczyć o obraniu odmiennej strategii.
Pierwszą dziesiątkę zamknął Mark Webber, czyniąc dobry użytek z nowej wersji silnika Cosworth CR-6 V10. Australijczyk podczas dzisiejszych treningów zaliczył niewielką kraksę, ale jak widać nie miało to zbyt wielkiego wpływu na jego postawę podczas kwalifikacji. Drugi kierowca z zespołu Jaguar - Christian Klien pomimo dysponowania starą wersją silnika także spisał się dzisiaj dosyć przyzwoicie i do jutrzejszego wyścigu wystartuje z 13 pozycji. Na kolejnych pozycjach zakwalifikowali się kierowcy z zespołu Sauber - Giancarlo Fisichella i Felipe Massa. Należy się spodziewać, że także i tym razem szwajcarska stajnia zdecydowała się dwustopową strategię podczas wyścigu, gdyż tylko w ten sposób może liczyć na uzyskanie satysfakcjonującego rezultatu, zwłaszcza biorąc pod uwagę dosyć niskie pozycje startowe.
Na pozostałych miejscach zgodnie z panującym w tym sezonie rozkładzie sił znaleźli się kierowcy z zespołów Jordan i Minardi. Giorgio Pantano po jednowyścigowej przerwie spowodowanej konfliktem o to, kto będzie kierował jego dalszą karierą, ponownie zasiadł za kierownicą bolidu Jordan EJ14 i podczas pierwszej wizyty na torze Indianapolis okazał się tylko nieznacznie wolniejszy (0.2 sekundy straty) od znacznie bardziej doświadczonego partnera - Nicka Heidfelda, co należy uznać za sukces. Kierowców z zespołu Minardi - Gianmarię Bruniego i Zsolta Baumgartnera dzieliła już blisko sekunda różnicy.