Felieton: A ja chcę...

Ostatni felieton Pawła Zająca wywołał dyskusję także w naszym redakcyjnym gronie
22.04.1011:00
Mateusz Grzeszczuk
7616wyświetlenia
Nie będę ukrywał, że do napisania tego odniesienia skłonił mnie w dużej mierze felieton Pawła Zająca zatytułowany „Nie chcę...”, ale też przyglądanie się z boku rozmaitym dyskusjom dotyczącym wątpliwego braku kary dla Lewisa Hamiltona za jego poczynania podczas rywalizacji na torze w Szanghaju oraz innych rzeczy związanych z ostatnimi wyścigami, czy może lepiej, wydarzeniami.

Otóż nie podzielam zdania wielu osób, że Hamilton powinien dostać karę. Bo jeździł ostro? Mnie ten argument nie przekonuje, bo jest to sport, w którym walki często brakuje, a jeśli już się pojawia, to wszyscy i tak narzekają. Do zachowania Brytyjczyka podczas ostatniego wyścigu właściwie są dwa „ale”. Pierwsze to walka w alei serwisowej pomiędzy nim a Vettelem, a później podczas wznowienia rzekome wypchnięcie poza tor Marka Webbera. W moim przekonaniu Hamilton nie ponosi w nich żadnej winy. Ewentualnie do incydentu z alei serwisowej mogę mieć małe zastrzeżenia.

Winę w tym przypadku ponosi Vettel, który zachował się nierozważnie, blokując Hamiltona w pit-lane. Dobrze, że to się tylko tak skończyło, bo boję się myśleć, do czego mogłoby dojść, gdyby w boksach znajdowało się więcej bolidów i wokół nich krzątaliby się mechanicy. Karę w tej sytuacji powinien ponieść według mnie tylko i wyłącznie Vettel, bo to on zachował się bezmyślnie. Zresztą, w drugiej przytoczonej przeze mnie sytuacji także Vettel jest winny, bo to on zaatakował Hamiltona na ostatnim zakręcie, a Brytyjczyk nie mając gdzie uciec, wypchnął - chcąc nie chcąc - Webbera poza tor. Niezrozumiałe są dla mnie pretensje Webbera, jakie słyszeliśmy przez radio.

Sędziowie, jak w każdym sporcie, niejako sami wyznaczają granicę dopuszczalności. W piłce nożnej sędzia nie gwiżdżąc jednego faulu, który mógł się wydawać ewidentny wskazuje, co będzie tolerował. Przypadek sędziów F1 pokazuje, że tolerują taką sytuację, kiedy była walka na torze. Nie możemy popadać w jakąś paranoję, bo w chwili obecnej F1 jest, jaka jest. Walki jest mało, to wszyscy są niezadowoleni, że wyścigi są nudne. Wprowadzane co sezon zmiany przepisów też nie wprowadzają zamierzonych zmian, bo widowiskowość wyścigów się nie poprawia (weźmy chociażby KERS z zeszłego sezonu, który częściej był atutem broniącego się, aniżeli atakującego). Widowiskowość poprawiają jedynie zmienne warunki pogodowe, bo w takich właśnie toczyły się najciekawsze wyścigi ostatnich sezonów, a kiedy nagle w ostatnim wyścigu pojawiła się zacięta walka, to też jest źle. Tak nie może być.

Takie niezadowolenie może też powodować fakt, że żyjemy w czasach, gdzie wielka waga jest przykładana do aspektów związanych z bezpieczeństwem. Jestem w stanie stwierdzić, że one w pewien sposób zabiły walkę na torze. Tory budowane są na rodzaj poboczy - lotnisk, gdzie błąd kierowcy nic właściwie nie kosztuje, a jak chłopaki przyjechali w zeszłym roku na Suzukę, to nie wiedzieli co się dzieje, bo żwirowe pułapki pokazały, jak to było kiedyś. Właśnie tych starych czasów chciałbym doświadczyć teraz pod względem walki. Chcę więcej walki na torze! Walki koło w koło, momentami nawet brutalnej.

Paweł jest zaskoczony taką, a nie inną dyspozycją Michaela Schumachera. Nie ukrywajmy, że „Schumi” wrócił do F1 bardziej dla przyjemności, ale jakoś jest w stanie zdobywać punkty. Przyznam szczerze, że kiedy Niemiec walczył z Hamiltonem, to na moment przypomniały mi się stare czasy. Bolid Mercedesa co prawda znacznie ustępował McLarenowi - nie jest konstrukcją na miarę zeszłorocznego bolidu Brawna - ale było widać, że kunszt wyścigowy w jego ciele pozostał. Za kółkiem siedzi wciąż ten sam Michael. W mojej ocenie, taka a nie inna postawa Schumachera nie wpłynie znacząco na dokonania „Red Barona”, bo po prostu osiągnął tyle w tym sporcie od debiutu na Spa w 1991 roku, że nikt nie jest w najbliższych latach go prześcignąć. Mało tego, jeśli Mercedes poprawi swój tegoroczny bolid i stanie się on bardziej konkurencyjny, to rekordy mogą zostać jeszcze bardziej wyśrubowane.

Sprawą sporną pozostaje kwestia pobytu na torze po raz drugi samochodu bezpieczeństwa. Jak Paweł słusznie zauważył, my przed telewizorami nie zdawaliśmy sobie być może do końca sprawy z tego, co i gdzie leży na torze, bo z tego powodu pojawił się SC. Jednakże mogę poprzeć teorię, że sędziowie, czy osoby decydujące o przebiegu wyścigu, chciały niejako dodać smaczku temu grand prix, bo tak to właśnie wyglądało. Sam byłem mocno zaskoczony wypuszczeniem na tor srebrnego Gullwinga, co można też odebrać jako prezent dla Alonso i kilku innych czołowych kierowców, którzy pałętali się w środku stawki, a dodatkowo stawkę rozrzuconą po torze spowalniał Pietrow, który pomagał w ten sposób jadącemu w czołówce Kubicy.

Chciałbym, aby zawodnicy mogli zachowywać w takich sytuacjach różnice czasowe na torze, a tam gdzie jest to wymagane jechali z określoną, bezpieczną prędkością, ale zdaję sobie sprawę z tego, że całkowite wyeliminowanie samochodu bezpieczeństwa jest prawdopodobnie niemożliwe. Ogólnie wydaje mi się, że F1 doszła do takiego momentu, iż zmiany, które są wprowadzane nic ciekawego nie przynoszą, jeśli chodzi o walkę i na tym wszystkim traci najbardziej całe widowisko. Trochę szkoda, że mamy taką sytuację, bo jest to sport, który zasługuje na walkę i wielkie emocje nie tylko podczas deszczowych wyścigów. Chciałbym doczekać momentu, kiedy wrócą stare, dobre czasy...

KOMENTARZE

29
Adakar
23.04.2010 11:02
@budyn Ok i powiedzmy Lewis wciska guzik po 2 sekundach a Kubica po 9,5 sek. odrabiajac tym samym sporo dystansu do lidera itd. Dodakowo, w momencie juz wcisniecia guzikow przez wszystkich ... stawka zamarłaby na całym torze i NIE byloby mozliwosci ZBICIA sie w jednego "węża". Dodatkowo w momencie restartu, jak równo i sprawiedliwie poinformowac wszystkich o restarcie ? Obecnie to lider ma przewage i tak powinno byc - przeciez prowadzi. A przy Twojej wersji, np. lider byłby w najwolniejszym zakrecie na torze a jego glowni rywale na wyjsciu na dluga prosta ... SC jest i bedzie, trzeba niestety mocno dopracowac jego "używanie"
adept
23.04.2010 07:21
VET vs. HAM w Pit Lane - uważam, że Hamilton winny. Kto by dostał karę jakby Hamilton wjechał w Vettela? Vettel?! Jeszcze nigdy nie widziałem bolidów jeżdżących obok siebie w pit lane, bo nikt nie wypuszcza bolidu jak na pasie jedzie właśnie ktoś inny. Co najwyżej mogę pochwalić Hamiltona, że po błędzie mechanika nie wjechał w Vettela, ale kara się należała.
budyn
23.04.2010 07:36
A gdyby tak zlikwidowac SC i zamiast niego, w sytuacji niebezpiecznej wszyscy kierowcy mieli by powiedzmy 10sek na wcisniecie przycisku jazdy w pit lane z max predkoscia 100km/h, az do odwolania? Mozna by wykorzystac ten ich guziczek, nie?:)
Adakar
23.04.2010 04:07
sam chcialem pisac cos ale sie powstrzymalem, jak juz mamy dwa teksty o tym samym. Trzy sporne kwestie: Lewis vs. Vettel - PIT LANE , Lewis vs. Vettel vs. Mark - RESTART oraz ogolnie drugi wyjazd SC. Ad.1. Wina po stronie Lewisa, ktory najzwyczajniej nie odpuscil i nie umiescil swojego bolidu ZA Sebastianem. Niemiec w ramach regulaminu i walki spychal go wewnatrz aleji (do momentu dojechania do prawej bialej linii). Lewis spowodowal duze zagrozenie dla siebie i mechanikow innych zespolow, bo jechal tuz obok wezy z powietrzem. Gdyby zachaczyl jeden z nich, a przy mijaniu boksów Toro Rosso wrecz otarł sie o nie, byłoby CIEKAWIE. Po to jest pit lane, po to jest speed limit i po to sa "lolipowcy". End of story. Lewis liczyl na szybsze wyjscie juz po przekroczeniu lini kończącej boksy i odzyskanie pozycji. Min. za to powinien miec drugie ostrzezenie (i tym samym kare). Pierwsze ostrzezenie za PORUSZANIE SIE NIEZGODNIE Z KIERUNKIEM WYSCIGU przy mocno spoznionym "call" do boksow. Ad.2. Winny - Sebastian Vettel + ostrzezenie dla Jensona, nie za tak drastyczne spowolnienie stawki, ale za zmuszenie innych zawodników do zachowań powodujących zagrożenie. Lewis musial ratowac sie wyjazdem za pobocze. Pozycji nie stracił, ale BÓG JEDEN WIE, co Sebastian probowal zrobic na ostatnim zakrecie wchodzac mu pod łokiec. Mark ratował sie bo na torze na WYJSCIU z zakretu brakowało miejsca na 3-wide. Ad.3. Gdyby było sucho, po takim zdarzeniu SC mógłby być nie potrzebny, jednak w momencie gdy mamy deszcz i kierowcy nawet jak zauważą w full speed jakies czesci lezace na ich linii jazdy, ominiecie ich wiazaloby sie z wpadnieciem w poslizg i wiekszym niebezpieczenstwem niz na suchym. Ogolnie uwazam, że SC był uzasadniony, jednak moment wyjazdu ... to KPINA z technologii jaka dysponujemy i jaka szczyci sie Formula 1. Jednoczesnie, gdyby Petrov miał możliwosć szybszego dołączenia do stawki (tempo), SC na torze przebywałby znacznie krócej.
tomekf248
22.04.2010 05:40
W sprawie SC, co z 24h Le Mans, gdzie kilka(naście?) Safety Carów jest wypuszczanych w różnych miejscach toru, aby stawki nie zbijać? Tam jest to podyktowane długością toru, ale w F1 to może się sprawdzić. Oczywiście nie będzie tego wiadomo, dopóki tego nie przetestują, do czego pewnie nie dojdzie...
Adam1970
22.04.2010 04:37
Ja też chcę. Panienkom w kokpitach i jęczącym malkontentom przed TV - czas podziękować.
Lolkoski
22.04.2010 03:48
SAP - rozumiem, że to jest wina Vettela - może nie powinien spychać, ale jak to mówią trafiła kosa na kamień - i najlepiej jakby poprostu puścił Hamiltona - on może reszta już nie. Mi cały czas chodzi o tą linię, bo uważam że jazda Hamiltona było bardzo niebezpieczna i niepotrzebna, bo niby czemu miała służyć temu, żeby Vettel popełnił jakiś błąd w PIT LANE? A i filmik który przedstawiasz to trochę inna sytuacja bo tam jechali równo za linią i do momentu wyjazdu z PIT nie było spychania, uślizgów i tym podobne, zresztą napisałem, że chciałbym ukarania każdego bez wyjątków za tego typu jazdę czy byłby to Hamilton, Vettel czy Kubica.
reamoon
22.04.2010 03:20
Od wyścigu minie niedługo tydzień a dyskusje wciąż trwają, co samo z siebie mówi, że w Chinach doszło do rzeczy niełatwo poddających się ocenie. Skoro odzywa się tyle osób, uczynię to również i ja, w następującej formie: A ja chcę… …by oglądacze i komentatorzy F1 patrzyli na wyścigi przez pryzmat rywalizacji, współzawodnictwa, wyścigu konstruktorów, a kibicując wybranym kierowcom czy zespołom, potrafili się zdobyć się na obiektywizm i rzetelna ocenę nie tylko swoich idoli ale również tych, których sympatią nie darzą. A ja chcę… … by nawiązując do powyższego zwolennicy tzw. racingu (= wielbiciele talentu Hamiltona, niewątpliwe przeogromnego) potrafili po prostu powiedzieć, że zachował się w pit lane np. nieodpowiedzialnie. Nie spotkałem, czytając zarówno to forum jak i inne, również wiele artykułów i analiz, by ktokolwiek czepiał się Hamiltona za jazdę na torze. Za ilość wyprzedzeń, świetne tempo, dostarczone widowisko. Tak, to był świetny „racing”, podobał się zapewne każdemu. Ale zachowanie w pitlane było głupie, niebezpieczne i zbędne. I tak wyjechał za Vettelem, który nomen omen mądrze bronił pozycji w żaden sposób nie naruszając żadnego z przepisów. Czy zachowanie Lewisa było w jakikolwiek sposób potrzebne? Nie! A położyło cień na jego świetnym wyścigu dając kolejną pożywkę dla wszystkich wątpiących w jego …inteligencję. A ja chcę…. …by powiedzieć, że sc był ordynarną (udaną) próbą ustawienia wyścigu. Być może chodziło o widowisko? o pomoc Hamiltonowi? Czerwonym? A może wszystko po trochu? Każdy kto obejrzał więcej niż kilka wyścigów, potrafi wskazać takie, gdzie dużo bardziej spektakularne wydarzenia, nie powodowały wyjazdu srebrnego merca. Uczyniono krzywdę tym, którzy lepiej strategicznie rozegrali początek wyścigu, ryzykowali, myśleli. W F1, gdzie coraz mniej sportu takie zagrania przypominają wrestling by USA …ale to przecież oglądają tylko głupi amerykanie….
SAP
22.04.2010 03:15
Trzeba przyznać rację SirKamilowi, że owy felieton okropnie się czyta. Lolkoski, a czy ty próbujesz wmówić, że spychanie zawodnika jadącego obok na prostej jest fer? Mam pytanie. W sytuacji w boksie chcecie ukarać Hamiltona za: 1. Jechanie bok w bok z Vettelem? To nie jest zabronione i nie pierwszy raz zdarzyło się. Już w innym temacie wrzucałem link do tego filmiku: http://www.youtube.com/watch?v=737_oVwhjH4 Tu kary nie było (oraz w innych takich przypadkach jakie dane mi było widzieć podczas oglądania F1) więc wydaje mi się, że odpada argument karania za ściganie się. 2. Jechanie poza pasem do tego przeznaczonym? Hamilton tracił jakieś pół długości do Vettela więc ten nie miał prawa odbijać w bok spychając go. Jednak zrobił to i w tym zawinił (może zasłużył na karę, ale nie chcę tego oceniać). To tak jakby ktoś podczas ścigania się na torze uderzył/zepchnął zawodnika z boku bo przecież jedzie dozwolonym torem, a że ktoś tam jest to co go to obchodzi. Otóż nie! To już nie jest jego dozwolony tor jazdy. 3. Zbyt wczesne wypuszczenie Hamiltona? To przede wszystkim nie jest argument by czepiać się Anglika, a co najwyżej lizakowego. Ponadto Lewis nie został zbyt wcześnie wypuszczony. Vettel był tylko dwa stanowiska z tyłu (Ile to jest? 10 metrów?) i puszczono go tylko ułamek sekundy wcześniej. Anglik jechałby koło w koło, gdyby nie wpadł w poślizg.
SirKamil
22.04.2010 02:35
Okropnie się to czyta... ufff ktoś kto ma znośne pióro mógłby to przepisać albo przynajmniej streścić? ;) Z całym szacunkiem dla Pana Mateusza. Nie każdy musi dryg do pisania.
mbwrobel
22.04.2010 02:04
@BlindWolf - "Ogólnie felieton jako podsumowanie ostatnich wydarzeń jest raczej obiektywny" Po pierwsze, każdy felieton z założenia NIE JEST OBIEKTYWNY, więc ten też nie może. Po drugie, powyższy tekst zawiera wypowiedzi: "w moim przekonaniu", "według mnie", "w mojej ocenie" (poszukaj w tekście, to znajdziesz), które są używane podczas przekazywania SUBIEKTYWNEJ opinii autora. Używając tych zwrotów autor zastrzega, iż wypowiedź stanowi jego własny punkt widzenia, do którego ma święte prawo. Proponuję zapamiętać na przyszłość: felieton i recenzja są formami wypowiedzi skrajnie subiektywnymi. Amen.
temal
22.04.2010 01:47
stare czasy stare dobre czasy one nigdy już nie wrócą :)
publius
22.04.2010 12:26
dwami rencami podpisuję sie pod tym felietonem.
Huckleberry
22.04.2010 12:01
Bardzo dobrze :) Ja też uważam, że histeryczne reakcje sędziów ostatnio zabiły ducha walki. I jeśli teraz dzięki współpracy z kierowcami będą pozwalali na więcej walki to nie będzie źle. Kontrowersje będą zawsze ale na to się nic nie poradzi. Jak to się mówi w piłce nożnej ostatnio - sędziowie nie pozwalali grać... I dlatego z toru wiało nudą bo kierowcy bali się ryzykować. Rozumiem, że kontrowersje wzbudza to że to akurat Hamilton znalazł się w tej sytuacji. On jest po prostu waleczny i dla niego to naturalne, zreszta tak było kiedyś z Schumacherem. Zresztą pooglądajcie sobie trochę WTCC - tam jest w jednym wyścigu więcej walki niż w kilku F1.
Lolkoski
22.04.2010 12:00
Czyli jak oglądam mecz piłki nożnej przykładowo - bo to też SPORT -, to jak biegnie jeden z piłką wzdłuż linii, a drugi go spycha i wypchnie go za tą linię na tak zwany aut to piłka jest dla tego co z nią biegł? To mi autor próbuje udowodnić? Bo ja np. jestem za karaniem takiej jazdy nawet jeśli zacznie tak jeździć Kubica. A i walka w boksach ok pod warunkiem, że za betonowym płotem będą ludzie
BlindWolf
22.04.2010 11:49
W felietonie podniesiono zbyt wiele problemów na raz . Ile tematów zahaczono tyle felietonów można by wystrugać . Tak tez bym proponował robić na przyszłość . Ogólnie felieton jako podsumowanie ostatnich wydarzeń jest raczej obiektywny .
Kajek
22.04.2010 11:44
aj SPIDER SPIDER ;p
Hunter-sw
22.04.2010 11:35
Drogi autorze tego felietonu... czy my oglądaliśmy ten sam wyścig? cyt: "Winę w tym przypadku ponosi Vettel, który zachował się nierozważnie, blokując Hamiltona w pit-lane. Dobrze, że to się tylko tak skończyło, bo boję się myśleć, do czego mogłoby dojść, gdyby w boksach znajdowało się więcej bolidów i wokół nich krzątaliby się mechanicy. Karę w tej sytuacji powinien ponieść według mnie tylko i wyłącznie Vettel, bo to on zachował się bezmyślnie." - ??? Każdy ma prawo do swojego osądu, ale proponuje obejrzeć powtórkę tego incydentu i dopiero o nim pisać. Ewidentnie winę ponosi Lewis. Zgadzam się jak najbardziej z wypowiedziami MaxKapsel i Dżejson. Po to są pasy, żeby w ich granicach bolid jechał. Vettel blokował? Dobre... a nie czasami Hamilton na hama się wpychał?
ergie
22.04.2010 11:34
A co powiesz na temat zjazdu Hamiltona przez trawnik do boksów? To też było OK?
Dżejson
22.04.2010 10:46
@autor - "boję się myśleć, do czego mogłoby dojść, gdyby w boksach znajdowało się więcej bolidów i wokół nich krzątaliby się mechanicy." Ja wiem co by się stało. BARDZO duża kara dla Hamiltona i zespołu McLaren za przejechanie mechaników. No chyba że by zmądrzał i zwolnił, ustawiając się za Vettelem, ale to nie w jego stylu. HAM nie jest świętą krową, którą wszyscy mają wszędzie bezwzględnie puszczać. Powtórzę po raz kolejny, Vettel w pit-lane nie złamał żadnego przepisu - jechał po pasie WYZNACZONYM DO JAZDY BOLIDÓW, a nie po stanowiskach innych zespołów. Miał prawo jechać tuż przy linii i chwała mu za to, że nie odpuścił Hamiltonowi.
LUKE
22.04.2010 10:38
głupio to wygląda kiedy redaktorzy sobie odpowiadają felieton za felieton... , to chyba nie o to chodzi? Co do tego jak jeździ Hamilton to są jakieś reguły na torze które tyczą się dla wszystkich w taki sam sposób , a tu wychodzi , iż Hamilton może wiecej od innych.
archibaldi
22.04.2010 10:29
"...co można też odebrać jako prezent dla Alonso.." - prezent dla Hamiltona :P
tomask75
22.04.2010 10:08
Mateuszu, każdy ma jakieś swoje zdanie, ale czy uważasz za rozsądne aby każdy z użytkowników forum napisał swój felieton na temat poprzedniego felietonu? Skoro zostało to już zapoczatkowane to czekam na nastepnych 10 autorów dywagujących czy Lewis czy Vettel są winni. Tylko czego jak nic się nie stało? Michael? Gratuluję firmie Mercedes wywalenia w błoto pokaźnej sumy pieniędzy tylko dla tego że Micheal ma kaprys startowania w tym sezonie. Bo tak rozumiem Twoje dosyć absurdalne zdanie. Tym bardziej niepoważny wydaje sie być Twój komentaż, że jak przytoczył kondi2111 "Wszyscy, łącznie z Rossem, Jordanem, Martinem Brundle, Jamesem Alenem i spólką są zaskoczeni brakiem formy Michaela". @A.S. wierzysz w to?
Dudak
22.04.2010 09:40
Problem tkwi w zasadach. Osobiscie nie przepadam z Hamiltonem, ale jezeli zasady odnosnie wjazdu do boksu i mozliwosci obrony bylyby inne, to nikt (NAWET ja :P) by sie nie czepial. O ile z wjazdem do boksu mozna ustalic przykladowo, ze nie moga wjezdzac bolidy rownolegle do boksu i pierwszy ma pierwszenstwo, o tyle pozwolenie na wiecej niz jeden manewr obronny bylby strzalem z procy w krocze. Jakby taki Senna jakims cudem znalazl sie przed Hamiltonem i zaczal zyg-zakowac, to podejrzewam ze kolizja murowana. Prawda jest taka, ze to jest sport ekstremalny. A sport ekstremalny wymaga konkretnego sportowca, ktory posiada konkretna wielkosc jaj (albo jajnikow ;p). Jakby wyscigi toczyly sie blizej granic wytrzymalosci czlowieka, to wtedy by sie okazalo, kto tak naprawde jest dobrym sportowcem. Wieksze przeciazenia na zakretach/dohamowaniach i jedni by wymiekali przy 6G inni przy 7G. Tylko w tym miejscu pojawia sie znowu kwestia bezpieczenstwa... I piac od nowa...
MaxKapsel
22.04.2010 09:39
No tak, oczywiście. Autor ma całkowitą rację. To wina Vettela. Powinien przecież zatrzymać się w pitlane i wpuścić przed siebie Hamiltona. To nic, że Vettel już był w alei, a Lewis dopiero wyjeżdżał ze swojego stanowiska. To nic że Lewis po wyjechaniu był za Vettelem o pół długości bolidu i dlatego włożył koła "na zakładkę". Lewis nawet jako będący z tyłu ma niezbywalne prawo do wyprzedzania wszystkich, jak i gdzie chce, choćby i przejeżdżając przez stanowiska innych ekip (które nawiasem też powinny być za to ukarane - jak mogli MU przeszkadzać) i absolutnie nie będzie odpuszczał nikomu no bo przecież ma być ostra walka i jazda w imię widowiskowości. Innymi słowy Lewisowi wolno wszystko bo jest efektowny i walczy, a o jakieś durne bezpieczeństwo i przepisy to niech się inni martwią, np. taki Vettel. Albo Kimi w Kanadzie 2008 - w końcu czerwone jest dla frajerów, nie? A czy autor artykułu i inni podobni mu hamomaniacy jak ten co tu pierwszy przyleciał peany śpiewać, dopuszczają do siebie zaistnienie sytuacji odwrotnej? Gdyby to Vettel tak wyjechał Hamiltonowi w alei? I nie dostał za to praktycznie żadnej kary? Bo ja tego nie widzę, chłopcy z McLarena i sam Hamilton wrzeszczeliby o wielkiej krzywdzie przez resztę sezonu, byłyby oficjalne protesty i odwołania i cały ten burdel, którego nie raz już za sprawą Lewisa doświadczaliśmy. Jak to jest, że inni mają na koncie po 1-2 "dziwne" numery w sezonie, a ten koleś prawie w każdym wyścigu nie potrafi normalnie przejechać, żeby czegoś nie "zcudować"?
Mexi
22.04.2010 09:35
Dobry felieton, ale pozostaje jedno "ale" odnośnie karania. Vettel - Hamilton w boksach to był idiotyzm Vettela (spychanie, choć w obrębie toru jazdy odgraniczone liniami) i idiotyzm Hamiltona, bo ten jechał prawie po mechanikach. Wybielanie Hama w tej sytuacji jest nieodpowiedzialne, bo widzę przyzwolenie autora na robienie swoistej kilkupasmówki w pitlane. Hamilton nie powinien wyjechać ze swojego stanowiska a jak już wyjechał, powinien jechać ZA Vettelem. Vettel w tej sytuacji był tak samo "sprytny" jak Hamcio podczas innych swoich akcji na torze. Problemem jest też to, że panowie za swoje przewinienia dostali reprymendy, czyli ja to odbieram, że każde kolejne takie zachowanie będzie karane poprzez DT lub podobne. Domagam się od sędziów albo jasnego powiedzenia, że tak wolno każdemu, albo karania każdego, który odwali numer. A nie że pierwszy ma taryfę ulgową.
kemot
22.04.2010 09:35
Nie skreślałbym Schumachera, to dopiero 4 wyścigi, a sezon jest długi, poza tym ładnie bronił się przed dużo szybszym Hamiltonem przecież. Kondi2111 - nie musisz czytać tych bzdur, jak Ci tak bardzo przeszkadzają ;]
kondi2111
22.04.2010 09:29
Wszyscy, łącznie z Rossem, Jordanem, Martinem Brundle, Jamesem Alenem i spólką są zaskoczeni brakiem formy Michaela, a Ty twierdzisz, że nie ma problemu?!. Myślisz, że gdyby wiedział, że po czterech wyścigach będzie przegrywał z Rosbergiem 4-0 zdecydowałby się na powrót? Schumacher ma duszę wojownika i gadanie, że wrócił dla przyjemności jest co najmniej śmieszne. Kiedy w końcu otworzycie oczy i przestaniecie pisać takie bzdury?? A swoją drogą walka Hamiltona z Petrowem w Malezji była bardziej pasjonująca niż ta z Schumacherem w Chinach. Nie wiem jak mogły Ci się te stare czasy przypomnieć po tej walce.
A.S.
22.04.2010 09:11
Amen! Jak dobrze wreszcie usłyszeć głos rozsądku.