GP Australii nadal zagrożone
Wyścig w Melbourne może nie znaleźć się już w przyszłorocznym kalendarzu mistrzostw.
20.03.1120:13
2503wyświetlenia
Po miłych słowach, które wlały optymizm w serca organizatorów Grand Prix Australii, Bernie Ecclestone wylał dziś na ich głowy kubeł zimnej wody.
Teoretycznie wyścig na antypodach ma zagwarantowaną obecność w mistrzostwach do sezonu 2015 włącznie, jednak rząd stanu Wiktoria coraz częściej wypowiada się o planach rezygnacji z dalszego przedłużania obowiązującej umowy ze względu na wysokie koszty ponoszone przez podatników.
Jednocześnie Ecclestone wyjawił na łamach brytyjskiej gazety Express, że najbliższa niedziela może być ostatnią, w której GP Australii odbędzie się na torze Albert Park. Tym razem jako problem, Brytyjczyk wskazuje bardzo napięty kalendarz:
Prawdopodobnie będziemy musieli zrezygnować z dwóch wyścigów, aby zmieścić w kalendarzu Austin i Rosję. Australia mówi, że nie chce wyścigu. Jeśli tak jest, to możemy od razu się rozstać, a kolejnym wyścigiem do odstrzału będzie jedna z hiszpańskich rund. Jesteśmy już rotacyjnie w Niemczech (Hockenheim i Nurburgring), więc to samo możemy zrobić z Hiszpanią.
Tymczasem szef Grand Prix Australii - Ron Walker z niepokojem przygląda się sytuacji i przyznał, że jest ryzyko, iż rząd Wiktorii zakręci „kurek” z pieniędzmi, a inne kraje będą skłonne zapłacić więcej za wyścig.
Możemy zostać przelicytowani i wypaść z rynku w roku 2015. To właśnie mówi nasz rząd- przyznał Australijczyk w rozmowie z Sydney Morning Herald.
Źródło: onestopstrategy.com
KOMENTARZE