McLaren wciąż optymistyczny odnośnie swoich szans w domowym GP

Team z Woking wiąże nadzieje z nowymi częściami i inną charakterystyką toru w Silverstone.
29.06.1108:57
Karol Zając
1643wyświetlenia

Szef McLarena - Martin Whitmarsh wciąż optymistycznie podchodzi co do szans Lewisa Hamiltona i Jensona Buttona w GP Wielkiej Brytanii, pomimo ciężkiego wyścigu w Walencji.

Zarówno Button, jak i Hamilton nie byli w stanie konkurować z liderami zespołów Red Bulla i Ferrari, gdyż zmagali się z wysoką degradacją opon na ulicach Walencji.

Po wyścigu obaj kierowcy namawiali zespół do przywiezienia większej ilości poprawek do samochodu - natomiast Hamilton przyznał, że jego szanse na mistrzostwo świata są praktycznie skończone, ponieważ jego aktualna strata do Sebastiana Vettela wynosi 89 punktów.

Jednakże Whitmarsh odmawia jeszcze rzucenia rękawic i mówi, że ulepszenia przewidziane na Silverstone - które mogą zawierać poprawiony DRS - oraz inne warunki na torze mogą pomóc jego zespołowi w powrocie do formy: Jeszcze nie było samochodu, który by miał wystarczająco dużo mocy i wystarczająco dużo docisku. Pracujesz cały czas by to osiągnąć. Nie wykorzystywaliśmy opon poprawnie; zmagaliśmy się z trakcją - i nie chodziło w tym o docisk, to była temperatura opon.

Jednakże jestem optymistą. Planujemy przywieźć do Silverstone parę nowych rzeczy; będziemy mieć nowe części i możliwie też nowe tylne skrzydło. Tor w Silverstone jest zupełnie inny do tego tutaj. Ktokolwiek kto powie tutaj, że jest pewien posiadania najszybszego samochodu na Silverstone byłby raczej niemądry, jednak zobaczymy, jakie zrobimy postępy - dodał Brytyjczyk. Mieliśmy ciężkie popołudnie, jednak były 3 wyścigi, w których mieliśmy najszybszy samochód, jednak po prostu nie było to kwestią w Walencji. To nie jest naszą intencją i będziemy ciężko pracować rozwijając samochód by być najszybszym w Silverstone.

Ciężkie popołudnie Hamiltona w Walencji pozostawiło go bez żadnych złudzeń, że Vettel jest na najlepszej drodze do zdobycia drugiego tytułu mistrza świata: On praktycznie to wygrał. To naprawdę jest skończone, w sensie mistrzostwa świata. Jeśli nie ukończy 10 najbliższych wyścigów, co jest wysoce niemożliwe, wtedy jest po wszystkim. Po prostu nie możemy pokonać Red Bulla teraz. Musieli by wypaść z toru, bym mógł ich pokonać. W niedzielę była ponad sekunda różnicy. To jest po prostu beznadziejne - skwitował Hamilton.

Źródło: autosport.com

KOMENTARZE

6
kovalf1
29.06.2011 07:54
Gdyby nie Koval, McLaren pewnie zgarnąłby tytuł dla konstruktorów.
Kamikadze2000
29.06.2011 01:04
Pokazała to w 2009 roku. Wtedy jednak miała co nadrabiac, ponieważ bolid miał potencjał, ale był niedpopracowany! Teraz wóz jest na wysokim poziomie i ciężko jest bez jakieś meganowej innowacji coś nadrobic. Ja oczywiście kibicuje RBR, ale szanuje tę ekipę! Byli najlepsi w 2008 roku i nie mogę ścierpiec, że ówczesny zdezorganizowany zespół Ferrari zgarnęło majstra. ;/
Kara Nocny Cień
29.06.2011 10:47
MC jak potrafi usprawniać swoją maszynę w trakcie sezonu jak żadna inna ekipa.
Angulo
29.06.2011 10:42
Bardzo dobrze, że się nie poddają. Mają kasę, świetną ekipę i motywacje by ulepszyć bolid i stać ich jeszcze na zwycięstwa w tym roku, na co niewątpliwie liczę. GO GO MCLAREN!
jpslotus72
29.06.2011 09:49
[quote]Jeśli nie ukończy 10 najbliższych wyścigów, co jest wysoce niemożliwe, wtedy jest po wszystkim.[/quote]Chyba jakiś błąd (logiczny) - "Jeśli nie ukończy 10 najbliższych wyścigów", to właśnie McL miałby szansę... Więc albo: "Jeśli nie ukończy 10 najbliższych wyścigów (co jest jednak mało prawdopodobne), to wszystko jest jeszcze możliwe", albo: "Musiałby nie ukończyć 10 najbliższych wyścigów (co jest mało prawdopodobne) - jeśli się tak nie stanie, to będzie po wszystkim." Ale to tylko drobiazgi "redaktorskie" - bo co się meritum tyczy, to sprawa jest raczej jasna (i każdy chyba zrozumiałby to nawet w oryginale). Podsumowanie: w wersji dla fanów McLarena - :( w wariancie dla fanów Vettela - :)
Aquos
29.06.2011 09:23
Cóż Formuła 1 jest nieprzewidywalna i chyba na to właśnie liczą :) Ale to już nie jest nawet kwestia wiary, a jedynie (płonnej) nadziei - wszak ona podobno umiera ostatnia.