Pech Broniszewskiego na Red Bull Ringu

Posłuszeństwa odmówił rozrusznik
28.08.1110:31
Inf. prasowa
3608wyświetlenia

Pierwszy wyścig piątej rundy serii International GT Open na austriackim torze Red Bull Ring nie przyniósł przełamania pechowej passy załogi Michał Broniszewski / Philipp Peter, chociaż początek weekendu był bardzo udany.

Po drugim i czwartym miejscu w piątkowych treningach, polsko-austriacka załoga wygrała pierwszą sesję kwalifikacyjną. W sobotę po południu Philipp Peter ustawił żółto-czarne Ferrari z numerem 11 na pole position. Niestety, pech znów dał znać o sobie…

Michał Broniszewski: Na sekundy przed rozpoczęciem okrążenia formującego, gdy Philipp stojąc na pole position chciał uruchomić silnik, okazało się że zawiódł rozrusznik. Samochód został uruchomiony poprzez pchanie, za co otrzymaliśmy karę drive through. Po odbyciu kary Philipp spadł na 8 miejsce, ale dzięki wspaniałej jeździe odrobił stratę. Niestety, podczas regulaminowej zmiany kierowców, nasze Ferrari znów nie dało się uruchomić. Straciliśmy kilkanaście sekund, pchając samochód. Wreszcie silnik zapalił. Wróciłem na tor na drugim miejscu, ale otrzymaliśmy kolejną karę drive through za niedozwolone pchanie samochodu. Po powrocie na tor byłem piąty. Zaczął padać deszcz, a wilgotna nawierzchnia spowodowała uślizg kół na hamowaniu i w tym momencie zostałem wyprzedzony przez bardzo doświadczonego Soheila Ayari, niegdyś partnera Sebastiena Loeba w wyścigu 24 h Le Mans. W ten sposób dojechaliśmy do mety na szóstym miejscu, na piątym w naszej kategorii. Biorąc pod uwagę dwa nadprogramowe zjazdy do boksów trzeba uznać to za bardzo dobry wynik. Po raz kolejny zawiódł samochód. Można powiedzieć, że Ferrari 458 Italia to cały czas nowa konstrukcja, która niestety często zawodzi. Jest to wspaniały samochód wyścigowy, gdy wszystko działa, niestety często odmawia posłuszeństwa.

Źródło: Informacja prasowa zespołu MB Racing

KOMENTARZE

1
Galvan
28.08.2011 10:39
Jak pech to pech, naprawdę szkoda, bo zapowiadało się ciekawie.