Button broni Hamiltona przed krytyką za zbyt agresywną jazdę

"Lewis jest bardzo, bardzo szybkim kierowcą kochającym wyprzedzanie".
08.09.1119:38
Nataniel Piórkowski
1573wyświetlenia

Jenson Button broni Lewisa Hamiltona przed zarzutami o zbyt agresywną jazdę zaprzeczając, że występy jego zespołowego kolegi są bardziej nieobliczalne, niż w poprzednich sezonach.

Hamilton brał w tym sezonie udział w wielu incydentach, wśród których jako najbardziej pamiętne zapisały się kolizja z Pastorem Maldonado w GP Monako, starcie z Buttonem podczas GP Kanady oraz z Kamuim Kobayashim podczas wyścigu na torze Spa.

Button nie sądzi jednak, że w tym sezonie Hamilton prezentuje zbyt agresywne podejście. Myślę, że Lewis to Lewis i nie wydaje mi się, aby w ciągu roku coś się w nim zmieniło. Jest bardzo, bardzo szybkim kierowcą kochającym wyprzedzanie. Naprawdę nie wiem, co jeszcze mógłbym o nim powiedzieć - komplementował Brytyjczyk.

Kierowca McLarena, który przez obserwatorów uważany jest za jednego z najbardziej opanowanych zawodników w stawce przyznał, że wspiera Hamiltona w trudnym dla niego okresie. Jesteśmy bardzo różniącymi się ludźmi. Lewis jest bardziej szczery, ale czy to źle? Nie wiem. Czasem dobrze jest bezpośrednio wyrazić swoje zdanie. Jeśli masz z czymkolwiek problem, musisz sprawić, aby ludzie o nim wiedzieli. Jesteśmy na tej płaszczyźnie tak odmiennymi osobami.

Osobiście uważam, że lepiej jest rozmawiać za pośrednictwem zespołu, a nie poprzez media. Tak jednak jesteśmy skonstruowani. Jesteśmy innymi osobowościami. Każdy z nas jest wielkim pasjonatem wyścigów, ale być może inaczej to przejawiamy - wyjaśniał mistrz świata z sezonu 2009.

Źródło: autosport.com

KOMENTARZE

5
virescens
08.09.2011 10:46
A mnie się wydaje że poza stylem jazdy to charakterem aż tak bardzo nie różnią od siebie. Obaj są ze znaku koziorożca. A to co wyczytałem z horoskopu o Hamiltonie (urodzonym 7 stycznia) Może go to trochę usprawiedliwia czemu jest jaki jest na torze... "Za wszelką cenę dąży do osiągnięcia jak najlepszych wyników pod względem materialnym, lecz chęć zrobienia kariery może mu przesłonić wszelkie inne horyzonty i wówczas nie przebiera w środkach ani sposobach dojścia do upragnionego celu. Nieraz też dochodzi aż do tego, że czerpie swe dochody z wykorzystywania słabości lub upadku innych. Wadą jego jest zbytnia ambicja. Gdy jest nierozwiniętym i niezrównoważonym - stanowi ona dlań źródło nieustannego niepokoju i nie pozwala na osiągnięcie pełni szczęścia w życiu. Nie można o nim powiedzieć aby był okrutnym, ale nie zna skrupułów w dążeniu do zadowolenia swej ambicji. Aczkolwiek nie cieszy się bynajmniej z tego, że ktoś jest od niego słabszym, nie waha się jednak wykorzystać tej okoliczności."
katinka
08.09.2011 10:22
No prosze, dobry kolega z tego Jensona i ma racje. Ale faktycznie za duzo ostatnio w mediach sie mowi o Lewisie, jedni dobrze, inni zle, a to nie jest dobre dla zadnego kierowcy, ale widocznie taki wdzieczny z tego Hamiltona temat;) Lauda zawsze przesadzal w swoich opiniach, ale z jednej strony mu sie nawet nie dziwie, jak sam szef McLarena kiedys skrytykowal LH slowami, ktore wypada mowic moze u cioci na imieninach, a nie w wywiadzie dla mediow. Mysle, ze jak dadza Hamiltonowi spokoj, to przyjdzie ta koncentracja na torze i lepsze wyniki, a moze nawet i inteligencja wyscigowa, ktorej podobno ten kierowca nie posiada:/
borro
08.09.2011 08:30
Okres transferowy w tym sezonie nie dał okazji do wielu komentarzy, więc światek F1 żyje innymi newsami.
IceMan11
08.09.2011 06:36
@jpslotus72 Właśnie chciałem pisać, że chyba przesadzają. Co 5-ty news to krytyka bądź też obrona stylu jazdy Hamiltona. Ileż można?
jpslotus72
08.09.2011 06:18
Moim zdaniem za dużo już się o tym w ogóle mówi. To prawda, że Lewis w tym sezonie stracił trochę wyczucie - ale to jest też sprawa formy psychicznej (naturalnej koncentracji), która u nikogo nie może być stale 100-procentowa. Przypinanie jednak Brytyjczykowi etykietki "zabijaki" - tak jak to zrobił Lauda - jest przesadą. To jest jednak typowe dla dzisiejszych mediów - złapać temat-hasło (Lewis-agresor") i wycisnąć je jak cytrynę, do ostatniej kropli. Trzeba do tego pochodzić rozsądnie - i każdy incydent rozpatrywać osobno (bo nie wszystkie kolizje Hamiltona są wynikiem jego "jazdy bez głowy" - czasem Lewis przesadza, innym razem zawini jego rywal, a niekiedy są to po prostu incydenty wyścigowe). Uważam, ze - nie robiąc z Hamiltona "świętoszka" - nie powinno tu być miejsca na "medialny lincz" i niepotrzebna jest też zbiorowa obrona Lewisa. Najlepiej jeśli on sam będzie swoim adwokatem - dzięki lepszej koncentracji na torze a nie bardziej asekuracyjnej jeździe.