Button: Kierowca numer 2 najlepszym sposobem na mistrzostwa

Brytyjczyk twierdzi jednak, że w McLarenie taki podział nie istnieje
03.10.1111:56
Igor Szmidt
2133wyświetlenia

Jenson Button przyznał, że najlepszym podejściem zespołu do walki o mistrzowski tytuł jest jasne ustalenie hierarchii kierowców.

Polecenia zespołowe są teraz legalne w Formule 1 i niedawno Eddie Irvine, wyraźny numer dwa w ekipie Ferrari za czasów Michaela Schumachera, przyznał Brytyjczykowi tytuł najlepszego drugiego kierowcy w F1.

31-letni Button jest jednak jedynym kierowcą, który wciąż liczy się w walce o tytuł z Sebastianem Vettelem, wyprzedzając swojego wysoko cenionego partnera zespołowego, Lewisa Hamiltona, o 17 punktów. Najlepszym sposobem dla zespołu na wygranie mistrzostw jest posiadanie kierowcy numer 1 i kierowcy numer 2, który jest zadowolony ze swojej roli - powiedział ostatnio dla gazety Die Welt. Nie mamy jednak tego w McLarenie - zaznaczył Button.

W sprawie ostatniej fali krytyki ze strony Irvine'a, Button odniósł się do sezonu 1999, kiedy Irlandczyk był blisko zdobycia tytułu po wypadku Schumachera, który wykluczył go z reszty sezonu. To [komentarze Irvine'a] bardzo słodkie - powiedział Brytyjczyk dla PA Sport. Wszystko, co mogę powiedzieć to to, że wygranie mistrzostwa sprawiło mi wiele radości i mam nadzieję, że zrobię to ponownie.

Źródło: onestopstrategy.com

KOMENTARZE

7
bolek
04.10.2011 04:20
@bartekws >Może to przez chorobę, ale nie rozumiem ostatniego akapitu... Eddie Irvine sarkastycznie przyznał Buttonowi tytuł najlepszego kierowcy numer dwa. Oczywiście jest to krytyka Buttona, bo nikt nie chce być kierowcą numer dwa. Button odgryzł się Eddiemu, mówiąc, że on sam miał wiele radości z zostania mistrzem świata. Chodzi o to, że Button podkreśla, że on był mistrzem, a Eddiemu się to nigdy nie udało, choć był blisko w 1999 roku.
Simi
04.10.2011 10:22
yaper - dokładnie o tym samym pomyślałem :)
yaper
03.10.2011 06:56
Czyżby Button coś sugerował odnośnie Hamiltona? :)
Galvan
03.10.2011 02:19
Kluczem do sukcesu jest zdrowy rozsądek kierownictwa i driverów, którzy się nawzajem uzupełniają i tak jest w McLarenie (szybki i wściekły Hamilton oraz Button oszczędzający gumy, trzymający równe tempo), tylko Lewis ostatnio zawodzi. Pomagierem powinien być ten, kierowca, który jest w gorszej sytuacji w generalce - np. jak Kimi pomagał Massie w 2008r. To jest taki złoty środek, idealny typ zespołu, ale wiadomo - każdy kierowca ma swoje ambicje.
katinka
03.10.2011 11:32
Sama nie wiem, czy byl/jest w F1 taki kierowca, ktory bylby calkowicie zadowolony z bycia nr 2, tylko moze nie zawsze to chca powiedziec i pokazac w stylu McLaren-Fernando-Lewis AD.2007. Oni sa przeciez tacy ambitni i kazdy pewno marzy o wygrywaniu. Rubens Barichello tez chyba za bardzo nie narzekal w trakcie jezdzenia z Schumim w Ferrari (tak mi sie wydaje), a dopiero w tym roku dla F1 Racing w wywiadzie powiedzial wszystko, jak sie wtedy naprawde czul.
jpslotus72
03.10.2011 10:55
[quote]kierowcy numer 2, który jest zadowolony ze swojej roli[/quote]Niewielu jest jednak takich, którzy byliby zadowoleni z takiej roli. Dawniej było to ustalone w kontraktach - Lotus 1978: Andretti - 1, Peterson - 2; Ferrari 1979: Scheckter - 1, Villeneuve - 2; Williams 1980: Jones - 1, Reutemann - 2; itd. Tylko że te dwójki były na tyle mocne, że mogłyby same walczyć o mistrzostwo i z trudem godziły się na swoją pozycję w stajni. Trzeba było nieraz "wlec się" za liderem, kiedy można by go było bez trudu wyprzedzić - co było frustrujące (czasem Peterson czy Villeneuve demonstracyjnie trzymali się "na centymetry" swojej "jedynki", żeby pokazać, iż tylko TO powstrzymuje ich od wyprzedzenia lidera).... Bywały też jednak solidne dwójki, które nie robiły z tego wielkiego problemu - np. Berger dla Senny w McLarenie. Mówiąc tautologicznie - dobry układ jest zawsze dobry. Najlepszy jest taki, w którym dwójka ma gwarancję, że po odejściu jedynki zajmie jej miejsce - wtedy łatwiej jest się pogodzić z tą sytuacją i przeczekać do chwili, kiedy samemu będzie się korzystało z usług "zająca" (pojęcie z gwary lekkoatletycznej). Ale to rzadki przypadek.
bartekws
03.10.2011 10:17
Może to przez chorobę, ale nie rozumiem ostatniego akapitu... "W sprawie ostatniej fali krytyki ze strony Irvine'a, Button odniósł się do sezonu 1999, kiedy Irlandczyk był blisko zdobycia tytułu po wypadku Schumachera, który wykluczył go z reszty sezonu. „To [komentarze Irvine'a] bardzo słodkie” – powiedział Brytyjczyk dla PA Sport. „Wszystko, co mogę powiedzieć to to, że wygranie mistrzostwa sprawiło mi wiele radości i mam nadzieję, że zrobię to ponownie”." Słodka krytyka? Gdzie te odniesienie do 99 roku?