GP Korei: Vettel wygrywa, Red Bull mistrzem konstruktorów

Opis przebiegu wyścigu na torze Yeongam
16.10.1111:03
Paweł Zając
5575wyświetlenia

Niewiele brakowało, a aura spłatałaby kierowcom niezłego figla i jeszcze bardziej skomplikowała sprawę ustawień i doboru opon podczas Grand Prix Korei. Kiedy bolidy znajdowały się na polach startowych, z nieba leciał leciutki deszczyk i nikt nie widział, co stanie się za kilka minut.

Ulewa jednak nie nadeszła, a Sebastian Vettel pokazał, że wywalczone tydzień temu mistrzostwo to nie przypadek i pewnie wygrał wyścig na torze Yeongam. 12 sekund za nim finiszował Lewis Hamilton, który tym razem powstrzymał się od bliskich kontaktów z Felipe Massą. Najniższy stopień podium uzupełnił Webber, co na 3 wyścigi przed końcem zapewniło Red Bullowi tytuł mistrzowski w klasyfikacji konstruktorów.

Zamieszanie na starcie, problemy McLarena



Vettel świetnie ruszył z brudnej strony toru i utrzymał swoją pozycję. Mark Webber zaliczył jeden z lepszych startów w sezonie i również nie oddał nikomu pozycji. Długa prosta sprawiła, że stawką mocno zamieszało i po kolejnym zakręcie widzieliśmy wiele zmian pozycji. W czwartym wirażu Vettel wysunął się na prowadzenie, a Button popełnił błąd, który zepchnął go dopiero na szóste miejsce. Jeszcze na pierwszym okrążeniu w boksach zjawił się Liuzzi po stracie przedniego skrzydła.

Wydawało się, że walka Hamiltona i Vettela będzie bardzo zacięta, gdyż obaj jechali równym tempem i na zmianę kręcili najlepsze czasy okrążenia, jednak po sześciu rundach wokół koreańskiego obiektu Lewis zaczął tracić tempo. Podobne problemy spotkały również Paula di Restę, który na piątym okrążeniu stracił pozycję na rzecz Schumachera, a później Jaime Alguersuariego, co oznaczało, że Szkot wypadł poza czołową dziesiątkę.

Na 10 okrążeniu przyśpieszył Jenson Button, przez co Webber, Massa, Alonso i kierowca McLarena jechali w obrębie trzech sekund. Serię pit-stopów rozpoczęli Kobayashi i Barrichello, którzy zjawili się u swoich mechaników na początku 11 okrążenia. Di Resta narzekał na problemy z podsterownością i zmieniał opony okrążenie później. W tym czasie Rosberg dojechał do kierowców walczących o trzecie miejsce i walka przybierała na sile.

Postoje czołówki, pogrzebane szanse Ferrari



Jenson Button mimo tego, że był wyraźnie szybszy, nie umiał sobie poradzić z Fenando Alonso. Jego inżynier nakazał mu zjazd do boksu, by spróbować wyprzedzić Ferrari, więc na początku 14 okrążenia Brytyjczyk zjawił się u swoich mechaników, tak samo zrobił jadący zaraz za nim Rosberg. Ekipa Mercedesa lepiej przeprowadziła pit-stop i ich kierowca, który założył miękkie opony (Button znów supermiękkie) znalazł się przed Brytyjczykiem. Kierowca McLarena nie zamierzał jednak odpuszczać i zaraz po wyjeździe z boksów przeskoczył przed Niemca. Zalety strefy DRS były jednak nieubłagane i na dohamowaniu do trzeciego zakrętu Button nie miał żadnych szans i to Rosberg znów znalazł się z przodu.

Taki obrót spraw wydawał się być wodą na młyn Ferrari, gdyż Button musiał spędzić całe okrążenie za Rosbergiem, który jechał na wolniejszych oponach. Na początku 15 rundy wokół toru Yeongam w boksie pojawili się Massa, Webber, Pietrow i Schumacher. Kierowcy Red Bulla i Ferrari ubrali miękkie opony, jednak w przypadku Massy nie miało to większego znaczenia, gdyż problemy w pit-stopie zepchnęły go na dalszą pozycję, co oznaczało, że zarówno Button jak i Rosberg znaleźli się przed nim. Na 16 okrążeniu w boksach pojawili się Hamilton i Alonso, który miał jeszcze większe problemy podczas pit-stopu i spadł na 13 miejsce - 4 pozycje za Felipe Massę.

Zaraz po postoju Vettela na siedemnastym okrążeniu na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, po tym jak Witalij Pietrow zagapił się podczas próby wyprzedzania Fernando Alonso i uderzył w tył Michaela Schumachera. Po tym incydencie zarówno Niemiec jak i Rosjanin odpadli z wyścigu. Zamieszanie i problemy rywali świetnie wykorzystywał Alguersuari. Kierowca Toro Rosso zjechał z trzeciej pozycji na pit-stop i wyjechał na ósmym miejscu, wykorzystując luki w stawce wywołane neutralizacją.

Świetny restart Vettela



Po dwudziestym okrążeniu Mercedes SLS zjechał do alei serwisowej i kierowcy powrócili do walki. Vettel jak zwykle świetnie wykorzystał restart i nie zostawił cienia szansy Hamiltonowi. Button próbował atakować Webbera po drugim zakręcie, jednak nic z tego nie wyszło, a Brytyjczyk szybko stracił dystans do kierowcy Red Bulla. W międzyczasie okazało się, że Pastor Maldonado w nieprzepisowy sposób wjechał do alei serwisowej i musiał odbyć karę przejazdu przez boksy. Vettel powoli oddalał się od Hamiltona, wykręcając najlepszy czas okrążenia.

W środku stawki poważne problemy miał Kobayashi, który z uszkodzonym skrzydłem próbował trzymać za sobą Bruno Sennę, jednak wczorajszy jubilat po atakach w pierwszym, trzecim i czwartym zakręcie wysunął się na prowadzenie. Tempo Japończyka było tak słabe, że chwilę później zaczęli go naciskać kierowcy Team Lotus, jednak do manewru wyprzedzania nie doszło, gdyż chwilę później kierowca Saubera zjechał na wymianę uszkodzonego elementu.

W tym momencie kierowcy Ferrari zaczęli dobierać się do skóry Nico Rosberga. Niemiec był jednak bardzo szybki w pierwszym sektorze i nawet przy pomocy DRS Massa nie umiał przeprowadzić manewru wyprzedzania. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez dwa kolejne okrążenia, kiedy to w końcu na dohamowaniu do trzeciego zakrętu Brazylijczyk wcisnął się po wewnętrznej bolidu Mercedesa, co bezproblemowo wykorzystał Alonso, który również uporał się z Niemcem na dojeździe do czwartego zakrętu. Jadący w tym momencie na szóstym miejscu Rosberg zjechał okrążenie później (na 28.) do alei serwisowej na zmianę opon.

Koniec walki Hamiltona o zwycięstwo



Vettel cały czas powolutku oddalał się od Lewisa, jednak większym zmartwieniem był dla niego Mark Webber, który zaczął odrabiać straty pomimo tego, że jechał na miękkich oponach. Na 32 okrążeniu, które okazało się pechowe dla Maldonado, gdyż Wenezuelczyk musiał się wycofać, Hamilton i Webber jechali bardzo blisko siebie. Dwa okrążenia później obaj zjechali do boksów i obaj założyli miękkie opony. Kierowca McLarena utrzymał się przed Webberem, jednak Australijczyk ostro rzucił się do ataku przez co kierowcy cały czas jechali prawie kolo w koło, zamieniając się pozycjami co zakręt. Ostatecznie to Brytyjczyk wyszedł zwycięsko z tej walki, jednak Webber cały czas nie odpuszczał i jechał tuż za nim.

Ta sytuacja była idealna dla Sebastiana Vettela, który niezagrożony mógł powiększać swoją przewagę. Mistrz świata zjechał na swój drugi pit-stop razem z Buttonem i Massą na 35 okrążeniu, jednak nie doszło do żadnej zmiany pozycji. Po każdej kolejnej rundzie ktoś zjawiał się w boksie. Najpierw Sutil, później Perez i Beumi, a na końcu - na 38 okrążeniu Alguersuari i Alonso, któremu udało się wyprzedzić swojego kolegę zespołowego i awansować na piąte miejsce.

Hiszpan od razu rzucił się do odrabiania strat i powoli zbliżał do Jensona Buttona. Brytyjczyk również nie próżnował i gonił walczącego z Hamiltonem Webbera. Na 49 okrążeniu Australijczyk zaatakował Hamiltona w pierwszym zakręcie, jednak kontra przy wykorzystaniu systemu DRS była tylko formalnością. Problemem Webbera było słabe wyście z pierwszego i drugiego zakrętu, przez co Hamilton miał na tyle bezpieczną przewagę, że nawet system DRS nie pozwalał Webberowi na swobodny manewr. Alonso dogonił Buttona, który tracił około półtorej sekundy do walczącej przed nim dwójki. Kierowca Ferrari starał się jak mógł, by uporać się z Brytyjczykiem, jednak na przedostatnim okrążeniu poddał się, w dobitny sposób informując o tym swojego inżyniera: Poddaję się - powiedział Alonso przez radio.

W międzyczasie walki nie brakowało w środku stawki. Po drugiej rundzie postojów Alguersuari naciskał Rosberga i na ostatnim okrążeniu udało mu się znaleźć sposób na pokonanie Niemca i awans na siódme miejsce. Buemi na pięć okrążeń przed metą wyprzedził di Restę, wskakując na 9 miejsce.

Głównym aktorem dzisiejszych zmagań była strefa DRS. Dla jednych zbyt długa, dla jednych zbyt krótka, przez co Webber nie umiał poradzić sobie z Hamiltonem, a inne manewry wyglądały jak zwyczajne omijanie w których kierowcy nie mieli najmniejszych szans na obronę. Mimo wszystko, emocji nie brakowało i mamy nadzieję, że za dwa tygodnie w Indiach również ich nie zabraknie, choć kolejność na starcie może zostać częściowo ustalona już dziś, gdyż sędziowie będą badać incydent Schumachera i Pietrowa oraz niebezpieczny wyjazd ze stanowiska serwisowego w wykonaniu Ricciardo. Ponadto kwestia tytułów została definitywnie rozstrzygnięta, gdyż Red Bull przypieczętował tytuł konstruktorów. Czy w takim razie ostatnie trzy wyścigi okażą się emocjonujące? Dowiecie się tego, śledząc zmagania najlepszych kierowców na świecie wraz z [color=#3c88b8]Wyprzedź Mnie![/color].

Wyniki wyścigu o Grand Prix Korei

Pogoda na koniec sesji
Temperatura toru: 24°C
Temperatura powietrza: 21°C
Prędkość wiatru: 3,6m/s
Wilgotność powietrza: 56%
Sucho

KOMENTARZE

6
Huckleberry
17.10.2011 06:39
A ja się w sumie wynudziłem. Niby były wyprzedzania, ale przez DRS to wszystko wyglądało sztucznie... Było parę fajnych pojedynków, ale generalnie wyścig nie zostanie mi w pamięci...
marios76
16.10.2011 04:29
McLaren wyciągnął go bodaj od Williamsa :)Tam też miał tytuł! Więc jest konstruktorem triumfatorem już w 3 zespołach! Jak pójdzie do Force India- będzie w czterech! Facet odwala świetną robotę, potem tylko nie wolno się wygłupiać! PS Gdzie są ludzie którzy przygotowali Hondę po sezonie i w trakcie 2008?? o_O ?? McLarenowi wtedy trudno się było przebić przez Ferrari... rządzili jak Red Bull!
Kamikadze2000
16.10.2011 03:46
@marios76 - dokładnie! Chyba każdy pamięta fakt, iż Newey wiele lat pracował w... McLarenie!!! Zdobył z nimi zaledwie jeden tytuł. ;)
marios76
16.10.2011 03:19
zaciągnę sarkazmem: Newey- jesteś WIELKI! Ale trafiłeś do zaangażowanych ludzi- razem tworzycie coś, co sprawia że sezon jest nudny :P Gratulacje!
Karol26
16.10.2011 10:41
Oczywiście gratulacje dla całego RBR. Mocny sezon nic dodać nic ująć ;)
katinka
16.10.2011 09:54
No coz wypada zlozyc gratulacje Sebastianowi, Markowi i zespolowi RBR, spisali sie w tym sezonie wspaniale i dali prztyczka w nos Ferrari i McLarenowi, ze nie tylko producenci samochodow moga :) Brawo i za to ich cenie. A tak swoja droga, to moglo popadac w tym GP, jak zobaczylam te krople na kamerze i czarne chmury, to sie nawet ucieszylam i oczami wyobrazni widzialam zeszloroczny wyscig ;)