Życie po życiu - historia Alessandro Zanardiego (część 4)

Ostatnia część opisująca niesamowitą historię włoskiego kierowcy
09.01.1219:02
Adam Karkuszewski
8733wyświetlenia

Pożegnanie Alexa z Formułą 1

Rok 1999 bez dwóch zdań, był porażką. Zarówno pod względem zawodowym jak i psychicznym. Z końcem sezonu Zanardi, jak sam mówił, brzydził się wyścigami. Niedługo po tym obiegła wszystkich informacja, ze Alex zawiesza na minimum rok udział w jakichkolwiek imprezach moto-sportowych. Zabieg ten miał jeden cel, dać odpowiedz na pytanie, czy powróci dawny ogień, motywacja, tęsknota za adrenaliną. Wyścigi uczyniły Włocha znanym i bogatym, jednak dopiero teraz, w wieku 33 lat, miał czas na spędzanie czasu z rodziną. Jeździł w góry na narty, kupił jacht, oddawał się łowieniu ryb. Alex to wielki fan modeli RC, podobnie jak Ayrton Senna. Jak już wspomniałem najważniejsza w tym wszystkim była rodzina, żona Daniela i syn Niccolo, który przyszedł na świat 7 września 1998 roku. Odwyk od zapachu spalin nie trwał długo. W lipcu odwiedził go Mo Nunn, który wyszedł już spod skrzydeł Ganassiego i w 2000 roku prowadził własną ekipę mając na podkładzie Tony Kannana. Brazylijczyk w trakcie sezonu doznał kontuzji i pierwszym na liście ewentualnych zastępców był Zanardi, co spowodowało, że Alex wybrał się na testy Reynarda na torze Sebring. Mimo 246 okrążeń, w bolidzie tak bardzo różniącym się od nerwowego Williamsa, nie powróciła dawna iskra. Jak sam mówił, poczuł "radość" z prowadzenia znanego mu bolidu CART, jednak serce ciągle pozostawało poza kokpitem. Przez to Alex nie wystartował w Toronto, pomimo tego, że nadal był odpowiednio przygotowany fizycznie, problemem ciągle była psychika i nastawienie. Problemem nie był brak kokpitu. Wystarczyłby jeden telefon, wizyta u Morrisa. Mo, chce jeździć. Zatrudnij kilku mechaników i zaczynamy. Jak pisałem w końcówce III części, na Alexa czekali wszyscy w CART. Praktycznie każda ekipa oddałaby mu kokpit z marszu, włącznie z Ganassim. Nazwisko Zanardi, ciągle elektryzowało na padoku i przez cały rok krążyły plotki o powrocie Włocha. Ostatecznie, start w Rally of Monza za kierownicą Subaru Imprezy WRC był jedynym występem jego w imprezie motorsportowej.


Testy z MoNunn w Sebring

Apetyt Alexa na aktywne ściganie wciąż nie był taki jak w 1996 czy 1997, jednak przed sezonem 2001 ustawiła się spora kolejka chętnych na zatrudnienie Włocha. Team Kool Green, Newman Haas i ponownie Ganassi, który niedawno oddał do F1 Juana Pablo Montoyę. Koniec końców, Alex odrzucił lukratywne oferty dużych ekip i wybrał swojego przyjaciela, Mo Nunn. Honda od razu zaproponowała swoje wsparcie w wystawieniu drugiego bolidu, a Pioneer pojawił się jako oficjalny sponsor. Na papierze były wszystkie niezbędne składniki do przywrócenia magii, jaką czarował Zanardi w latach 96-98: sam Alex, Nunn, Reynard, Honda i dobry sponsor. Za wyjątkiem jednego. Bardzo szybko Zanardi zdał sobie sprawę, ze zmianie uległa relacja miedzy Nunnem i nim z roku 1998. Mo nie był już jego osobistym inżynierem, był jego szefem. Zadaniem szefa jest prowadzenie ekipy, zarówno na torze, jak i poza nim. Nie był już w stanie poświęcać mu tyle czasu, co dawniej. Ekipa mechaników i inżynierów ciągle się kształtowała, zespól był młody, a to nigdy nie pomaga w osiąganiu dobrych rezultatów. Alex miał trudności z przekazaniem swoich odczuć, co do prowadzenia bolidu i tym samym, znalezieniem dobrych ustawień. Było to widać w sesjach kwalifikacyjnych, przez co start sezonu był średni. Ekipa miała problemy z wprowadzaniem bolidu do TOP 20. Gdy sytuacja stawała się lepsza, Alexa kolejny raz dopadał pech i złośliwości rzeczy martwych. Przykład?

Wyścig na torze Texas, gdzie zakwalifikował się szósty, został odwołany. Na Motegi w Japonii dojechał siódmy. Byłoby wyżej gdyby nie spóźniony ostatni pitstop. W Cleveland walczył o 2-3 miejsce na mecie, aż do przebicia opony i spadku na 13 pozycję. W Chicago miał bolid pozwalający na walkę o zwycięstwo, niestety jeden okres żółtej flagi w nieodpowiednim momencie zrujnował mu strategię. Jego najlepszym wyścigiem były zmagania w Toronto. Zakwalifikował się bardzo nisko, na 24 miejscu. Po kwalifikacjach udało się jednak rozwiązać problemy z ustawieniami i pojechać fenomenalny wyścig - jak za dawnych lat. Zwycięstwo było tuż tuż, gdyby nie kolejny błąd młodej ekipy i spóźniona reakcja na ściągnięcie Zanardiego do boksów. Skończył czwarty, tylko pięć sekund za zwycięzcą, Michaelem Andrettim. Po kilku kolejnych kiepskich wyścigach na torach Michigan Speedway, Mid Ohio, Road Atlanta i ulicach Vancouver, ekipa zawitała do Europy, na "The American Memorial" na torze Lausitzring oraz "Rockingham 500" w Wielkiej Brytanii. "The American Memorial" miał pierwotnie nosić nazwę "The German 500" lecz po wydarzeniach bezpośrednio poprzedzających wyścig, tj. zamach terrorystyczny z 11 września, nazwę tę zmieniono w celu upamiętnienia ofiar z WTC.


Zanardi prowadzi w wyścigu na Lausitzringu

Cztery dni przed wyścigiem, świat obiegły zdjęcia płonących wież World Trade Center. Atmosfera panująca wśród zespołów amerykańskiej przecież serii była grobowa. Mówiło się nawet o odwołaniu dwóch europejskich rund i powrocie do USA. W sobotę "zapłakało" niebo i uniemożliwiło rozegranie kwalifikacji; ustawienie na starcie odpowiadało sytuacji w klasyfikacji generalnej. W konsekwencji słabego dotychczas sezonu, Alex startował z dalekiej 22 pozycji. Bolidom zespołu Mo Nunn pasował jednak niemiecki owal. Zanardi i Kanaan zdominowali poranna rozgrzewkę przed wyścigiem. Alex miał najszybszy bolid na torze i 21 zawodników przed sobą. Rozpoczął bardzo dobrze, sukcesywnie przebijając się w górę stawki.

Na 124 okrążeniu tego nowego tri-owalu dogonił Kanaana, wyprzedził go i objął tym samym prowadzenie. Kamera onboard z bolidu Alexa pokazuje, jak ten "żegna" Tony'ego w drodze po, zdawałoby się, pewne zwycięstwo. Brazylijczyk tak to wspominał: Spojrzałem za siebie i zobaczyłem go. Zbliżał się szybko. Pomyślałem: To Alex. Stary dobry Alex. Wrócił! Na okrążeniu 142 Zanardi zalicza swój ostatni pit-stop pod zielonymi flagami, mając jedynie 13 okrążeń do mety. Po postoju powraca na tor jako niezagrożony lider. Niestety, na wyjeździe z boksów, zahacza tylnym kołem o wciąż mokrą trawę po sobotnim deszczu. Bolid natychmiast postawiło bokiem. Reynard przecina niewielki pas zieleni wykonując obrót o 360 stopni i wpada na tor gdzie toczy się wyścig. Bolid "ustawia się" w dobrym kierunku, niestety w pełni wytrącił prędkość. Praktycznie zatrzymuje się na linii idealnej jazdy, tuż przed nadjeżdżającymi rywalami...


Bolid tuż po wypadku

To, co nastąpiło chwilę później, wielu z nas widziało dziesiątki, jeśli nie setki razy. Nie był to zwyczajny wypadek na owalu, jakich w trakcie sezonu jest kilka. To było coś poważniejszego. Moja reakcja na pojawienie się bolidu Alexa na torze była niewystarczająca do uniknięcia zderzenia, jednak wystarczająco szybka, aby wypadek ten nie był jeszcze bardziej tragiczny w skutkach. wspomina Alex Tagliani. W wyniku wypadku z ogromną prędkością i kąta, pod jakim uderzył bolid Taglianiego, nogi Zanardiego zostały odcięte na wysokości kolan.

Ratownicy serii CART z żywą legendą, doktorem Terry Trammelem dotarli na miejsce wypadku. Jeden z nich poślizgnął się biegnąc do szczątków Reynarda, w pierwszej chwili sądził, że to rozlany olej. Jak się okazało, była to krew Alessandro; nie zatamowane krwotoki z ud doprowadziły do utraty prawie 80% krwi znajdującej się w organizmie. Ratownicy nigdy takiego scenariusza nie ćwiczyli, improwizują. W celu zatamowania krwotoków, dwóch z nich zdejmuje paski, na których mieli założone radio i część osprzętu. Mocno ściskają uda, tamując krwotok. Gdy tylko udaje się wyjąć ciało Alexa z bolidu czeka już helikopter mający przetransportować Włocha do szpitala w Berlinie. Kapelan CART, przed wylotem śmigłowca dokonuje ostatniego namaszczenia. Helikopter dociera na blok operacyjny godzinę po wypadku. Jego serce podczas lotu zatrzymywało się trzy razy, w jego organizmie znajduje się trochę mniej niż jeden litr krwi. Doktor Terry Trammel, w jednym z wywiadów stwierdził, że gdyby lot trwał 10 minut dłużej, nie byłoby go już z nami. Koniec końców, historia doktora Trammela i jego zasług dla sportu motorowego, również jest warta opisania.

Szpital w ciągu godziny, w której oczekiwał na przylot Alexa, przygotował niezbędny sprzęt, krew do transfuzji i ludzi. Operacja trwała przeszło trzy godziny, oczyszczono nogi z odłamków karbonu i amputowano jeszcze część prawej nogi. Kolejne trzy dni to utrzymywanie Zanardiego w śpiączce farmakologicznej do czasu, aż jego stan uległ poprawie. Cudem było samo przeżycie tak poważnego wypadku, kolejnym cudem był fakt, że Alex nie miał żadnych obrażeń głowy, czy innych narządów wewnętrznych, co w dużej mierze przyczyniło się do uratowania go.


Ratownicy wyciągają Alexa z rozbitego bolidu

Przy wybudzeniu Włocha było jedynie dwóch lekarzy i żona Daniela, która to poinformowała go, co się stało i także o tym, że stracił obie nogi. Alex przyjął wiadomość bardzo spokojnie, był wdzięczny losowi za pozostawienie go w świecie żywych, a jak sam wspomina: Utrata nóg, było to nowe wyzwanie. Chciałem znowu chodzić o własnych siłach.

Sześć tygodni i piętnaście operacji później, gdy wszystkie odłamki karbonu zostały usunięte, Zanardi opuścił szpital. Rozpoczęła się długa rehabilitacja. Nauka chodu z protezami pod okiem osobistego trenera, Claudio Panizziego, odbywała się w ośrodku w miejscowości Budrio, jedynie 15 kilometrów od rodzinnego miasteczka Castel Maggiore. Protezy nie mają w sobie krwi, ale potrafią dostarczyć wiele bólu. Są zimne, metalowe. Wyciskają ze mnie wszystko. Pomagają mi poruszać się do przodu, ale powodują również, że upadam na twarz.

Powrót do samochodu był także jednym z elementów jego terapii. Zaledwie dwa tygodnie po wyjściu ze szpitala prowadził już BMW obsługiwane jedynie przy pomocy rąk. Jego pogoda ducha nie zniknęła, już wtedy wspominał o powrocie do wyścigów, na razie w odległej perspektywie: Może w ciągu kolejnych kilku miesięcy pragnienie powrotu na tor urośnie we mnie tak mocno, że będzie to dodatkowym motorem mojej rehabilitacji. Będzie to potwornie trudne, zdaję sobie z tego sprawę, jednak całe nasze życie to walka, a ja jestem wojownikiem. Nigdy nie mówię nigdy.


W grudniu, trzy miesiące po wypadku, pierwszy raz pojawił się publicznie na rozdaniu nagród Autosprint Caso d'Oro, którą również sam odbierał wiele lat temu. Spotkanie to było bardzo symboliczne i niezwykle emocjonujące. Zanardi na salę wjechał na wózku inwalidzkim i przy wszystkich stanął na "własnych" nogach. Otrzymał owacje na stojąco, odbierając nagrodę honorową z rąk Michaela Schumachera. Zanardi stał się bohaterem, w pełnym tego słowa znaczeniu. Jego podejście do życia, odwaga, przełamywanie barier psychologicznych, walka z samym sobą; był wzorem dla innych. Jego determinacja w działaniu doprowadziła go do punktu, w którym mógł powrócić na tor, do tego co kochał i potrafił robić najlepiej.

Na chwilę obecną, cieszę się, że mogę być ze swoją rodziną. Moje podejście, "nigdy nie mów nigdy” bardzo mi pomogło. W dość krótkim okresie po wypadku jestem w stanie robić większość rzeczy samodzielnie. Sam fakt pozostania przy życiu jest dla mnie wystarczającą motywacją, by z radością witać każdy nowy dzień. Mój syn, moja żona, moja rodzina to mój narkotyk. Jestem szczęśliwym facetem, tyle że bez nóg. Z początkiem 2002 roku Zanardi był w stanie samodzielnie chodzić, wziąć syna Niccolo na ręce i nie obawiać się, że się przewróci.


Alex podczas pełnienia funkcji Grand Marschala w Toronto

Alex powrócił nawet do Stanów Zjednoczonych, aby pełnić honory „Grand Marshala” w wyścigu CART na torze Toronto. Był tym, który dał sygnał do startu zieloną flagą i tym, który wymachiwał flagą w czarno-białą szachownicę przed zwycięzcą Christiano da Mattą. W Kanadzie został żywiołowo przywitany przez fanów, mechaników wszystkich ekip, kierowców i ratowników. Spotkał się także z Taglianim, który cały czas obwiniał się, niesłusznie zresztą, za wypadek i obrażenia jakich doznał Zanardi.

Ponowne spotkanie ze światkiem CART obudziło w Alexie przekonanie, że ma on pewien niezamknięty rozdział w swoim życiu. Włoch spotkał się z najważniejszą osobą w zarządzie serii CART, Chrisem Pookiem, przedstawiając mu swój „plan”. Podczas kolejnego wyścigu na Lausitzringu, chciał dokończyć te 13 okrążeń, których zabrakło mu w 2001 roku. Plan był szalony, ale Pook się zgodził. Zespół Mi-Jack Conquest pod przewodnictwem Erica Bachelarta, przy współpracy z Lee Dykstrą i Adamem Schaechterem stworzyli system umożliwiający operowanie gazem i sprzęgłem przy pomocy rąk. Hamulce Alex miał obsługiwać swoją nową nogą. Był w stanie ruchem bioder i tułowia wywierać na tyle duży nacisk na pedał hamulca, by nie potrzebować kolejnej dźwigni czy też łopatki na kierownicy. Sprawdzono to na torze kartingowym we Włoszech, gdzie w gokarcie eksperymentowano z różnymi konfiguracjami systemu, jaki miał znaleźć się w bolidzie CART.

W maju 2003 roku, mniej niż 20 miesięcy po wypadku, na pit lane pojawił się Alex Zanardi. Ponownie ubrany w ognioodporny kombinezon i kask. W niedzielę przed wyścigiem, bolid w tych samych barwach, co w 2001 roku z Alexem za kierownicą, wytoczył się z boksów przy wrzawie kibiców. Włoch już w piątek przejechał kilka okrążeń zapoznawczych, co samo w sobie było niezmiernie emocjonującym wydarzeniem. Teraz jednak, na oczach 70.000 ludzi na trybunach i milionów przed telewizorami, Zanardi pokonywał 13 okrążeń dzielących go wówczas od zwycięstwa. Osobą, która wymachiwała czarno-białą flagą był jego dobry przyjaciel, Jimmy Vasser. Warto odnotować, że Alex nie pokonywał tych 13 okrążeń w ślimaczym tempie. Jego najlepsze okrążenie pokonane z czasem 38,487s., przy średniej prędkości 194.275 mph dałoby mu piąte miejsce na starcie wyścigu, który zaraz miał się rozpocząć.

Tego dnia Alex Zanardi stał się pierwszym kierowcą wyścigowym czołowej serii bolidów jednomiejscowych, kontrolującym pojazd wyścigowy wyłącznie za pomocą dłoni. Co więcej, jego prędkość, została wpisana do księgi rekordów Guinnessa, jako najwyższa prędkość rozwinięta na zamkniętym torze przez niepełnosprawnego kierowcę.


Alex dokańcza swój wyścig na Lausitzringu

Kilkanaście minut po zakończeniu swojego przejazdu, Alex ponownie pełnił honory Grand Marschala, dając m.in. sygnał do odpalenia silników. Nie było to znane wszystkim Ladies and Gentelmen start your engines!. Nieukrywający swojego wzruszenia Alex, wykrzyczał: Friends, start your engines!, kolejny raz dziękując serii CART, swojemu zespołowi i ratownikom.

W czerwcu 2003 roku wydał autobiografię My Sweetest Victory, przetłumaczoną na kilka języków. Książka została wyróżniona srebrnym medalem w 2005 roku na International Automotive Media Awards. Powrót na Lausitzring, start w imprezie kartingowej w Monako, która przyciągnęła niemałą uwagę włoskich i francuskich mediów, nasuwały jedno pytanie: Czy powrót do czynnej rywalizacji jest możliwy?

Idea powrotu nabrała wyraźniejszych kształtów, gdy latem 2003 roku Zanardi, wspólnie z Roberto Trevisanem, dyrektorem technicznym zespołu Roberto Ravagli, startującego w Europejskich Mistrzostwach Samochodów Turystycznych przygotowali do testów specjalne BMW 320i. Auto klasy turystycznej było wyposażone w specjalny mechanizm, opracowany wspólnie z Zanardim, umożliwiający mu sterowanie wyłącznie za pomocą rąk. Pierwszy test na Misano był drogą przez mękę dla Alexa i zespołu. Mechanizm, nigdy nietestowany w warunkach wyścigowych zawodził, blokował się. Zanardi nie był w stanie wykonywać bezproblemowych przejazdów i wciąż się go uczył. Wspólnie z zespołem wrócili na kolejne testy kilka dni później z niezbędnymi modyfikacjami. Tempo Alexa zadziwiło wszystkich, z zewnątrz nie można było poznać, że za kierownicą siedzi osoba niepełnosprawna, prowadząca auto jedynie za pomocą rąk.


Testy BMW 320i

Zapadła decyzja o dopuszczeniu Zanardiego do jednej rundy serialu ETCC, powrót miał mieć miejsce na Monzy. 30.000 widzów obserwowało jak 37 letni wówczas Alex zakwalifikował się na 11 pozycji. W pierwszym wyścigu zaplątał się w niepotrzebną walkę na pierwszym okrążeniu, jednak drugi wyścig to popisowa jazda Alexa i finisz na 7 miejscu. Sukces był ogromny, zważywszy na to, że był to powrót Alexa do rywalizacji po kilku latach przerwy, pierwszy start autem klasy turystycznej wyposażonym w system, który nie był sprawdzony w warunkach „bojowych”. Tego samego roku pojawił się na corocznym wyścigu kartingowym gwiazd Sao Palo 500km, gdzie na torze rywalizował z kolegami z CART, Vasserem, Michaelem Jourdain Jr czy Oriolem Servią. Zawody zakończył na czwartym miejscu.

Z początkiem 2004 roku otrzymaliśmy odpowiedź na pytanie: kiedy Alex wróci? Włoch podpisał kontrakt z ekipą Ravaglia Motorsport, przemianowaną później na BMW Team Italy-Spain. Alex miał rywalizować w pełnym sezonie mistrzostw ETCC. Kilkanaście wyścigów w ciągu roku to zupełnie co innego niż jeden czy dwa starty, dlatego ten sezon potraktowano jako rok nauki zarówno dla zespołu i samego Włocha. W trakcie 10 rund (20 wyścigów), zaliczył osiem finiszów w czołowej dziesiątce, co dało mu 15 miejsce w klasyfikacji generalnej. Zanardi otrzymał prestiżową nagrodę Laureusa w kategorii „Comback of the Year”.

Dla sportowca z krwi i kości jakim był Alex, samo uczestniczenie w wyścigach nie dawało pełnej satysfakcji, chciał zwycięstw. Plan startów rozszerzono o Italian Superturismo w 2005 roku, obok głównego celu, jakim było WTCC (przemianowane z ETCC). Wysiłek opłacił się i Alessandro zdobył tytuł w Mistrzostwach Włoch. W mistrzostwach świata także było coraz lepiej. Podczas rundy na Imola Alex jechał na 3. miejscu, aż do czasu niezawinionego kontaktu z Augusto Farfusem i spadku na szóste miejsce. Rundą, która zmieniła wszystko były zmagania na Oschersleben, niewiele ponad 200 kilometrów od Lausitzringu. W pierwszym wyścigu zakończył zmagania na 8. miejscu, co przy odwracaniu kolejności startowej do drugiego wyścigu dawało mu pole postion. Jorg Muller i Andy Priaulx (obaj w BMW) nie ułatwiali Alexowi życia na torze. Bez taryfy ulgowej próbowali wyprzedzić Włocha. Na ostatnim okrążeniu, dwa zakręty przed metą Jorg i Andy próbowali ostatni raz, nieomal wypychając Zanardiego z toru. Alex bronił się świetnie, zachowując zimną krew i wygrywając w wielkim stylu. Jest to jego pierwsze zwycięstwo w międzynarodowej serii od wygranej na Gold Coast 1998 roku. Wygraną uczcił tak jak wtedy, kręcąc bączki na prostej startowej. Z sukcesu Alexa cieszył się cały paddock, wszyscy gratulowali ekipie czekając aż Alex wróci do boksów.


Z auta wychodzi o własnych siłach i podpierając się o maskę samochodu podchodzi do swojej ekipy. Zanardi, jak i całe pit lane, nie ukrywa swojego wzruszenia i szczerej radości. Wspomagając się już kulami, zmierza na podium, a wybuchom radości nie ma końca. Powiedziałem sobie, że nie mogę sobie pozwolić na żadne błędy. Ze startu wystrzeliłem jak z katapulty. Inni atakowali mnie, ale udało mi się obronić. Jestem bardzo szczęśliwy i na nowo polubiłem sam siebie. Czuję się jak za dawnych czasów. Pokonany Muller tak wspomina: Jestem szczęśliwy, że byłem częścią tego historycznego wydarzenia, zwycięstwa Alexa. Był to jeden z najważniejszych wyścigów w historii aut turystycznych.


Ilustracja systemu

Opis:
1. Wyświetlacz z numerem biegu i wizualizacją obrotów silnika
2. Mechanizm przepustnicy
3. Regulacja balansu hamulców (przód / tył)
4. Światła alarmowe (górna część) i mapka toru
5. Dźwignia zmiany biegów ze zintegrowanym sterowaniem sprzęgła
6. Pierścień przepustnicy przymocowany do kierownicy
7. Przycisk "radio" do komunikacji z inżynierem
8. Przycisk umożliwiający "komunikację" z innym kierowcą za pomocą przednich reflektorów
9. Drugi komplet świateł obrotów silnika
10. Wyświetlacz z informacjami na temat innych parametrów auta
11. Zmiana strony informacji na wyświetlaczu
12. Reset alarmowy
13. Ogranicznik prędkości w pit lane
14. Włącznik reflektorów (na mokry wyścig)
15. Spryskiwacz
16. Wycieraczka przedniej szyby
17. Lewy migacz
18. System rozmrażania przed kondensacją
19. Kontrola mapowania silnika z trzema różnymi ustawieniami
20. Tylne światła przeciwmgielne (obowiązkowe w przypadku dużych opadów deszczu)
21. Prawy migacz
22. Lewy podnóżek
23. Obudowa protezy stopy do zakotwiczonenia na pedale hamulca.

Od tego zwycięstwa, Alex miał bardzo mocny finisz sezonu 2005. Szóste i trzecie miejsce w Istambule, ósme i piąte w Walencji i piąte w Makau. Ukończył sezon na 10. miejscu w klasyfikacji generalnej z 35 punktami na koncie. Wziął udział także w Pucharze Europy na torze Vallelunga, gdzie wywalczył pole postion i wygrał pierwszy wyścig. W drugim był siódmy po zderzeniu z Lucą Rangonimi. W generalnej klasyfikacji był trzeci. Mijający sezon był bardzo pracowity, a to wciąż nie koniec. Został zaproszony do startu w Mini Challenge World Final na Misano, gdzie w wyścigu gwiazd i sław, rywalizował ze swoim szefem Ravaglią, byłymi zawodnikami F1 jak Marc Surer czy Christian Danner, legendą rajdów Rauno Aaltonenem i Paolo Barillą, którego firma produkująca makarony była wieloletnim sponsorem Włocha.


Alex obok swojego Mini

Alex pokonał wszystkich w swoim stylu, wyprzedzając lidera, Alexandra Burgstallera, na ostatnim zakręcie ostatniego okrążenia. Alessandro wykonał manewr, którego się nie spodziewałem, a gdy zorientowałem się, co się dzieje, było już za późno na jakąkolwiek kontrę. Byłem bez szans - wspomina Burgstaller. Będąc w coraz bliższych stosunkach z koncernem BMW, wystartował w słynnym Mile Miglia w zabytkowym modelu 507 wraz z Marco Saltamacchią. Rywalizację ukończyli na 131 miejscu, rok później pojawili się tam ponownie i zajęli 174 pozycję.

W 2006 roku Zanardi ponownie skupia się na programie WTCC. Bierze także udział w Mistrzostwach Włoch. W czterech pierwszych rundach gromiąc konkurencję. Wygrał pierwsze wyścigi na torze Monza i Magny-Cours oraz oba wyścigi na Mugello. Mistrzostwa Świata to natomiast wyniki zero-jedynkowe. Drugi wyścig na Monzy układa się świetnie, do czasu, kiedy Farfus eliminuje Alexa, jadącego wówczas na drugiej pozycji. Na Kurytybie melduje się na podium w drugim wyścigu, po kolejnym szturmie w górę stawki, w czeskim Brnie jest drugi na mecie. Najlepszym rezultatem jest zwycięstwo w Istambule, gdzie obejmując prowadzenie na pierwszym zakręcie, nie daje szans rywalom.

Pod pewnym względem to zwycięstwo było nawet większe, niż to z Oschersleben w poprzednim roku. Ten sukces Zanardi wywalczył sam, bez odwróconej stawki. Tym razem byliśmy świadkami czystej prędkości samego Alexa i jego BMW. Moje pierwsze zwycięstwo w Oschersleben było bezsprzecznie jedyne w swoim rodzaju pod względem emocji. Było tym pierwszym - przyznał Zanardi. Moje nogi jednak w ostatnim roku nie odrosły ani trochę, rywalizacja jest wciąż tak samo trudna dla mnie, ale fakt, że tym razem wygrałem bez wsparcia przepisów jest równie satysfakcjonujący. W pozostałej części sezonu Alex nie stanął już ani razu na podium i sezon zakończył na 11 miejscu w klasyfikacji generalnej. W Pucharze Europy na torze Estoril, po zdobyciu pole postion na mokrej nawierzchni, dojechał czwarty, ale w drugim wyścigu musiał się wycofać i zmagania zakończył na siódmym miejscu.

W drugiej połowie listopada bliska współpraca z BMW doprowadziła do kolejnego ważnego wydarzenia. Doktor Mario Theissen, dyrektor BMW Motorsport, zaprosił Zanardiego na testy w Walencji za kierownicą bolidu F1. Alex stał się pierwszym w historii niepełnosprawnym kierowcą prowadzącym bolid Formuły 1. BMW zmodyfikowało Saubera C24 z 2005 roku dostosowując system kontroli auta w taki sposób, aby był w stanie pokonywać zakręty używając jedynie jednej dłoni do kierowania, a drugiej do przyspieszania. Pokonał piętnaście okrążeń, a jego najlepszy czas 1:21.630 był tylko 13 sekund gorszy od rekordu obiektu uzyskanego podczas testów.


Alex ponownie za kierownicą bolidu Formuły Jeden

Koncepcja budowania bolidów Formuły 1 nie zmieniła się zbytnio od 1999 roku, jednak uczucia Alexa, co do obecnych bolidów były już inne. Nadal narzekał na rowkowane opony, wąskie nadwozia, ale tym razem po wyjściu z kokpitu stwierdził: Muszę przyznać, bolid zachowywał się bardzo dobrze. Gdy prosiłem, aby skręcał, on to robił, czułem go od początku. Na koniec zażartował: Powiedziałbym nawet, że poradziłbym sobie w prawdziwym wyścigu F1 i to lepiej niż w 1999 roku.

Mimo determinacji i pasji niejednego 20 latka, Alex już nigdy nie będzie mógł udowodnić swojego talentu w Formule 1, która pozostała dla niego niezdobytą twierdzą. Rok 2007 to kontynuowanie zmagań w WTCC. Kierowca BMW Team Italy-Spain zaliczył ciężką przeprawę, zdobywając tylko jedno podium w czeskim Brnie. Był także uwikłany w dwie duże kolizje w pierwszych zakrętach w Walencji i Oschersleben. Za spowodowanie tej u naszych zachodnich sąsiadów otrzymał karę przesunięcia w dół o 10 pozycji na starcie czterech kolejnych wyścigów. Na pocieszenie należy wspomnieć o dwóch najszybszych okrążeniach w wyścigach. Sezon skończył na 15. pozycji z 14 punktami.

Na lata 2008 i 2009 pozostał w WTCC, cały czas za kierownicą BMW w zespole Italy-Spain. Po nieudanym początku sezonu 08 i zerowym dorobku po czterech rundach, Alex zdominował zmagania w Czechach. W Brnie zaliczył swój najlepszy weekend w karierze, wygrał pierwszy wyścig i był drugi w kolejnym. Kolejnym dobrym weekendem były zmagania w Wielkiej Brytanii, gdzie dojechał czwarty i trzeci, punktował także podwójnie we Włoszech i w ostatnim wyścigu sezonu w Macau. Zdobył 36 punktów i 13. miejsce w generalnej klasyfikacji.

W kolejnym sezonie punktował jedynie sześć razy, wygrywając jeden wyścig, ponownie w Brnie. Była to też jego jedyna wizyta na podium. W klasyfikacji generalnej skończył na 12. miejscu. Tor u naszych południowych sąsiadów wyjątkowo pasował Zanardiemu i co roku Włoch stawał tam na podium. Na osiem rozegranych wyścigów (2006-09) dwa z nich wygrał, dwa razy był na 2. miejscu i raz na trzecim. 26 listopada 2009 roku zdecydował o zakończeniu rywalizacji w WTCC, nie wykluczając jednak powrotu w na tor w przyszłości. Alex już w 2007 roku rozpoczynał zmagania w innej dyscyplinie, która coraz bardziej go wciągała, był to maraton na wózkach inwalidzkich. W tamtym roku pojawił się na starcie maratonu w Nowym Jorku, nawet przy prezentacji swojego zespołu na Monzy pozował obok dwóch maszyn. Co by nie mówić, to wciąż były wyścigi, które tak bardzo Alex kocha. W 2008 i 2009 to kolejne starty w maratonach, które, jak się okazało, były wstępem do kolejnego wyzwania, Zanardi zapragnął złotego medalu na olimpiadzie w Londynie.


Testy na specjalnie przygotowanym motocyklu

W roku 2011 Alessandro wygrał nowojorski maraton w swojej kategorii wózków napędzanych siłą rąk. Wygrana w maratonie dała mu także kwalifikacje olimpijską do zmagań w Londynie. Czy to już wszystko? Nie. Alex w 2009 na torze Monza poprowadził specjalnie zmodyfikowany motocykl BMW, używając, jedynie rąk. Ściga się kartami, uwielbia jazdę na nartach czy wspinaczkę skałkową. W 2007 roku Vasser proponował mu kolejne testy i ewentualny ponowny powrót do serii ChampCar.


Alex wygrywa w maratonie

Tym, którzy dotrwali do tego ostatniego akapitu, gratuluję. Opisanie tak złożonej i bogatej historii nie było łatwe, a sam Zanardi dopisuje kolejne jej części. Można jednak stwierdzić z całą pewnością, że Alex to człowiek nieprzeciętny, świetny kierowca zarówno przed, jak po tragicznym wypadku. W WTCC bez taryfy ulgowej wygrywał z w pełni sprawnymi kolegami w takich samych maszynach. Obserwator z zewnątrz nie był wstanie zauważyć jego niepełnosprawności, tak jakby nigdy nie istniała. Samo to jest swego rodzaju hołdem dla człowieka, jako istoty; zwycięstwem serca i umysłu nad ułomnością naszej fizycznej strony. Ilość przeszkód, barier psychicznych i fizycznych, jakie musiał pokonać na swojej drodze od 2001 roku potrafi zliczyć tylko on sam i fakt powrotu do rywalizacji, z tym samym podejściem co wcześniej, tą determinacją, odwagą, pasją i wielką dawką humoru powinno być przykładem nie tylko dla innych sportowców, ale i dla każdego z nas.

Życzyłbym wam i sobie, aby powstał wspaniały film biograficzny o Alexie Zanardim, gdyż w chwili obecnej, nie ma lepszej, pod każdym względem, historii z gotowym scenariuszem. Osobiście chciałbym, aby był to film podobny do „The World's Fastest Indian” o historii i pasji Herberta Jamesa "Burta" Munro.

Zobacz także:



KOMENTARZE

18
grzesiek811
15.01.2012 12:29
Wspaniały duch walki. Pewnie wielu kierowców, nawet mistrzów poddało by się po takim wypadku. A co do powstania filmu, to ja też chętnie bym zobaczył i chyba coś jest na rzeczy. Ma mieć tytuył Untitled Alex Zanardi Documentary http://www.imdb.com/title/tt1846815/
witek2403
10.01.2012 07:37
Świetny artykuł!! Bravissimo Adakar!
sas
10.01.2012 04:41
super, że jest cz.4. Zaraz się zabieram do czytania. Widzę, że jest rysunek na którym widać jak urządzona była jego betka z WTCC. Jest też z teo super filmik w którym on sam opowiada o tym aucie oraz jego przeróbkach. Dałbym sobie głowę uciąć, że widziałem go na jego stronie, ale teraz jakoś nie mogę znaleźć. Później na pewno go tutaj dodam. Pozdrawiam EDIT: Mam -> http://www.youtube.com/watch?v=awp-S-QiiXk @Adakar sorry za powtórzenie linka :) dopiero przeczytałem komentarze :)
konradosf1
10.01.2012 03:14
świetna robota. Na ostatnią część musieliśmy poczekać, ale warto było. Niesamowicie wzruszająca historia
kovalf1
10.01.2012 03:09
Good job, Adakar :)
Adakar
10.01.2012 02:43
http://www.youtube.com/watch?v=awp-S-QiiXk&feature=related Polecam jeszcze ten filmik. Wiem, że grafika przedstawiająca kokpit BMW jest z lekka mała (nie mogłem znaleźć większej), to tutaj na filmiku, sam Alex wszystko tłumaczy i pokazuje z bliska. Ten filmik jest z 2009, więc wnętrze trochę się różni.
Sar trek
10.01.2012 06:20
Niesamowita historia. I świetny artykuł. Gdy człowiek z jakiegoś powodu będzie chciał się już podddać, powinien przypomnieć sobie o Alexie Zanardim.
THC-303
09.01.2012 10:21
Najlepsza seria artykułów na wm-ie (obok historii zespolików w stylu Forti czy Simtek). Dzięki Adakar.
Witek
09.01.2012 09:06
Nie będę oryginalny i również pogratuluję gorąco wybitnego artykułu o wybitnym kierowcy! Bravo, Bravissimo!
Kamikadze2000
09.01.2012 08:56
Zgadza się - artykuł godny tego człowieka. Pogratulowac! :))
rafrocket
09.01.2012 08:51
Wspaniały artykuł o wspaniałym człowieku.
adnowseb
09.01.2012 08:19
Adakar długo kazałeś czekać. Warto jednak było czekać ,bardzo udany artykuł.:) Gratulacje.
artimek
09.01.2012 08:13
Świetny artykuł! Nie mogłem się doczekać aż się ukaże!
katinka
09.01.2012 08:02
Swietny artykul, az trudno sie nie wzruszyc. Wspanialy kierowca, tyle determinacji, woli walki, sily i pasji tylko w jednym czlowieku, cos niesamowitego. Pierwszy raz dowiedzialam sie o Alessandro Zanardim dopiero tutaj, z pierwszej czesci tej magicznej historii, potem przeczytalam druga, trzecia i teraz czwarta. I dziekuje za kazda z nich.
f1-mod
09.01.2012 08:01
Świetny artykuł! Podziw i szacunek dla Alexa Zanardiego, to naprawdę osoba ponad ludzka według mnie. Wielu ludzi w życiu się poddaje, mając lepszą sytuację, niż tą, która miał nasz bohater, a on tego nigdy nie zrobił. Ostatnie zdjęcie wzrusza mnie do łez.
kusza
09.01.2012 07:57
Obiecywal, obiecywal i napisal. Milo.
mlospeed
09.01.2012 07:13
Rewelacja :)) Alex był jednym z moich ulubionych kierowców, jeszcze z czasów starów w Lotusie, wielki człowiek! Niesamowite..
MatiXF1
09.01.2012 06:29
Bardzo dobry artykuł, czekałem na tę czwartą część. Kiedy przeczytałem o dokończonym wyścigu na Lausitzringu byłem pod kosmicznym wrażeniem - niepełnosprawny człowiek, w bolidzie, przy ogromnych przeciążeniach wykręcił czas pozwalający na zdobycie 5 pozycji w kwalifikacjach. Coś niesamowitego. I te zwycięstwa w WTCC. To dowodzi jak wielką determinacją i talentem został on obdarzony. Mam nadzieję, że Robert też wróci za kierownicę.