Relacja z Bavaria City Racing w Dublinie
Zapraszamy do przeczytania wrażeń naszego wysłannika!
04.06.1219:18
5208wyświetlenia
Dublin przywitał niezbyt gościnną pogodą fanów przybyłych na trzecią edycję Bavaria City Racing. Gdyby nie opady deszczu, jakie nawiedziły stolicę Irlandii w sobotnią noc i niedzielny poranek, to impreza uświetniona występami Jensona Buttona i Giedo van der Garde na pewno byłaby o wiele bardziej udana.
5-godzinne przedstawienie rozpoczęło się od wyjazdu Mistrza Świata z 2009 roku w drogowym McLarenie MP4-12C. Brytyjski kierowca już podczas konferencji prasowej zdradził, że odrobinę obawia się mokrej nawierzchni i niskiej temperatury, która nie sprzyja optymalnej pracy opon, więc pierwszy przejazd można było raczej uznać za symboliczny i zachowawczy. Jenson pokazał się irlandzkiej publiczności jeszcze dwa razy, jednak wtedy prowadził już swój ubiegłoroczny bolid Formuły Jeden. Nierówne ulice i deszcz mocno utrudniły standardowe palenie gumy, jednak gwałtowne przyśpieszenia i hamowania oraz dźwięk bolidu Formuły Jeden sprawiły, że na twarzach fanów zagościł uśmiech i ekscytacja.
Pokazy bolidów F1 były przeplatane różnymi innymi występami. Za najbardziej efektowne można było uznać występy zespołu Monster Mania Team oraz Off Road Buggy Demo. Nie obyło się bez efektownego palenia gumy, kręcenia bączków w tandemie oraz pokazów driftu, podczas których kierowcy wyraźnie chcieli dać odrobinę uciechy publiczności i nie przejmowali się zbytnio sprzętem jaki mieli do dyspozycji.
Efektowny drift między barierkami toru kilkukrotnie kończył się zahaczeniem o nie i urwaniem przedniego bądź tylnego zderzaka. Nie zabrakło również wschodzących gwiazd irlandzkiego motorsportu. Publiczność miała okazję poznać Arona Smitha (Renault Clio Cup), motocyklistę Eugene Lafferty oraz Jennifer Mullan - przedstawicielkę Formuły Sheane.
Fani mogli również podziwiać bolid Caterhama, którzy trzykrotnie poprowadził Giedo van der Garde. Holender wzbudzał przy tym nie mniejszy aplauz niż Jenson Button. Zamożniejsi fani i zarazem właściciele szybkich aut, mieli okazję przejechać się w paradzie zorganizowanej przez Klub Posiadaczy Ferrari. Liczącą 2,6 km pętlę, którą wytyczono po najbardziej reprezentacyjnych ulicach Dublina, pokonywały takie modele aut jak Ferrari F430, FF czy F40. W kawalkadzie widziałem także dwa Lamborghini oraz pomarańczowego Spykera. O ile bolidy F1 nie miały zbytniego problemu z przejechaniem pełnego nawrotu, to większość kierowców drogowych aut wolała użyć wstecznego biegu i spokojnie podejść do zakrętu na dwa razy.
Strefa dla fanów prezentowała się całkiem ciekawie. Podobnie jak na wyścigach GP, można było na własnej skórze przekonać się, że nie każdy jest w stanie zmienić koło w 4 sekundy. Fani mogli również przejechać wirtualne okrążenie za kierownicą symulatora F1 (aczkolwiek "płaskiego" bez hydraulicznych siłowników), a także zasiąść za kierownicą McLarena z 2007 roku. Wcześniej wystarczyło zalogować się do swojego konta w portalu Facebook, a zdjęcie ukazujące fana w bolidzie Formuły Jeden w kilka sekund ukazywała się na jego profilu.
Wystawiono też kaski Jensona i Lewisa sprzężone z multimedialnym mini-projektorem, po których założeniu wyświetlała się przed oczami symulacja przejazdu bolidem F1. Krótką wizytę na wybudowanej scenie zaliczył Jenson Button, który rozdał kilka autografów i odpowiedział na pytania fanów. Niestety mimo wcześniejszych zapowiedzi na imprezie nie pokazał się Eddie Jordan, który był ambasadorem tego przedsięwzięcia, oraz były tester Hondy - Adam Carroll.
Dla Dublina Bavaria City Racing to niewątpliwie impreza dużej rangi. Po Moskwie i Rotterdamie, jest to spore wyróżnienie. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że Irlandia nie ma obecnie swojego znaczącego przedstawiciela w sporcie motorowym. Dla miasta wiąże się to z szacowanym dochodem w wysokości 10 mln euro. Dla wielu fanów była to okazja, by pierwszy raz na własne oczy zobaczyć bolidy F1 w akcji. Większość stojących miejsc dla publiczności była darmowa. Jeśli ktoś się chciał poczuć jak w Monte Carlo i wykupić miejsce siedzące na specjalnie ustawionych trybunach, musiał liczyć się z wydatkiem 75 euro. Bilet ze wstępem na padok kosztował 163 euro...
^galeria,478
KOMENTARZE