Najpewniej nie poznamy dziś wyroku Trybunału w sprawie testów
Trybunał stwierdził, że potrzebuje dodatkowego czasu na analizę dowodów
20.06.1316:16
2246wyświetlenia
Dziś w Paryżu rozpoczęło się posiedzenie Międzynarodowego Trybunału FIA, który ma ustalić czy testy Mercedesa po GP Barcelony były zgodne z Regulaminem Sportowym F1.
Podczas GP Monako pojawiły się informacje, że Pirelli wraz z Mercedesem przeprowadziło 1000-kilometrowy test opon. Nie jest to niczym nowym, jednak podczas tych jazd korzystano z tegorocznego bolidu, co zdaniem Red Bulla i Ferrari jest nielegalne i po oficjalnym proteście sprawa trafiła przed Międzynarodowy Trybunał FIA.
Dziś o godzinie 9:00 rozpoczęło się posiedzenie, podczas którego najpierw wysłuchano przedstawiciela FIA, przedstawicieli Mercedesa, a na końcu przedstawicieli Pirelli, jednak po zebraniu wszystkich zeznań Trybunał stwierdził, że potrzebuje dodatkowego czasu na analizę dowodów i nie wiadomo, kiedy poznamy wyrok.
Mark Howard, przedstawiciel Federacji, który jako pierwszy składał zeznania stwierdził, że FIA nigdy nie wyraziła oficjalnej zgody na testy, a nawet jeśli Charlie Whiting dał by takie pozwolenie, to nie ma ono mocy prawnej, gdyż regulamin może zostać uchylony tylko przez Światową Radę Sportów Motorowych.
To czy Whiting wyraził zgodę czy nie, nie ma znaczenia, gdyż testy naruszyły 22 artykuł Regulaminu, a ten może zostać uchylony tylko przez Światową Radę Sportów Motorowych. Whiting otrzymał tylko ogólne pytanie o możliwość użycia tegorocznego bolidu. Jego wstępną odpowiedzią było, że mogłoby to być zgodne z Artykułem 22 podczas testów Pirelli, ale wymaga to także dodatkowego sprawdzenia.
Whiting wysłał w tej sprawie email do prawnika FIA, Sebastiana Bernarda, który poinformował go, że takie rozwiązanie będzie możliwe, jeśli Pirelli zaprosi wszystkie inne zespoły i będzie w stanie to udowodnić. Howard dodał, że Whiting poinformował Rossa Brawna o prawnej interpretacji, jednak stwierdził, że nie jest ona wiążąca.
Taki komunikat nie był żadną umową ze strony FIA i nie jest niczym więcej niż interpretacją Artykułu 22.
Później głos zabrał Ross Brawn, który stwierdził, że Mercedes nie złamał przepisów, gdyż Artykuł 22 zakazuje testów przeprowadzanych przez uczestnika mistrzostw. W tym przypadku to Pirelli miało zorganizować, opłacić i przeprowadzić te testy, więc wg szefa Mercedesa nie jest to z sprzeczne z Regulaminem. Paul Harris prawnik stajni z Brackley dodał również, że prace podczas testów były nadzorowane przez Pirelli, a pracownicy Mercedesa wykonywali tylko to, o co poprosił ich dostawca opon.
Harris dodał również, że interpretację tą wspiera korespondencja pomiędzy Whitingiem i Bernardem, w której dyrektor wyścigów F1 zapytał, czy też przeprowadzony przez Pirelli można uznać za zgodny z Artykułem 22.
Moim zdaniem taki test nie byłby przeprowadzony przez uczestnika mistrzostw, więc można by stwierdzić, że odpowiadało za niego Pirelli. Czy możemy przyjąć takie stanowisko?- zapytał Whiting, w odpowiedzi utrzymując -
Moglibyśmy przyjąć takie stanowisko, to nie byłby test przeprowadzany przez uczestnika.
Później Mercedes stwierdził, że uznanie ich winnymi powinno pociągnąć za sobą ukaranie Ferrari, które również testowało z Pirelli, jednak przy użyciu bolidu z 2011 roku. Zdaniem Harrisa znacznie ma tutaj stwierdzenie, iż taki test powinien odbywać się przy użyciu znacząco różniącego się bolidu, a w tym przypadku różnica ma być niewystarczająca. Ponadto Mercedes stwierdził, że testy ekipy z Maranello były opłacone i zarezerwowane przez nią, a dane z jazd pokazują, iż Ferrari sprawdzało także balans. Ponadto po testach Ferrari miało konsultować z Pirelli dane zebrane w Hiszpanii.
Następnie Ross Brawn stwierdził, że dane zebrane podczas testów w żaden sposób nie pomogły jego zespołowi, a telemetria działała, aby zapewnić odpowiednią pracę bolidu podczas jazd.
Nie wiem jak mielibyśmy na tym zyskać. Nie wiedzieliśmy na jakich oponach jeździmy, ani co jest celem Pirelli. Zawsze trzymaliśmy się zasady, że brak informacji jest lepszy niż zła informacja i naprawdę nie wiem, jak moglibyśmy wykorzystać cokolwiek z tych testów.
Na zakończenie Mercedes stwierdził, iż nie posiada pisemnego oświadczenia od Charliego Whitinga o legalności testu, gdyż praca w taki sposób podczas trwania imprez nie jest praktyczna, a dyrektor wyścigu zawsze był wyznacznikiem w sprawach sportowych. Ponadto Brawn przeprosił za to, że jego kierowcy używali czarnych kasków podczas testu. To jeszcze bardziej podkręciło atmosferę związaną z sekretnością testu, a tak naprawdę było podyktowane względami bezpieczeństwa, gdyż na torze nie było wystarczającej ochrony, aby poradzić sobie z ewentualnymi fanami, którzy mogliby się dowiedzieć o jazdach.
Pirelli podczas swojego wystąpienia przyjęło postawę obronną i stwierdziło, że nie wie dlaczego staje przed komisją dyscyplinarną, gdyż nie jest uczestnikiem mistrzostw, ani nie posiada żadnej licencji FIA, co sprawia, iż włoska firma nie podlega żadnym sankcjom ze strony Federacji. Dostawca opon przywołał tutaj przypadek Flavio Briatore z afery Singapurskiej, który według francuskiego prawa nie mógł zostać ukarany przez FIA. Pirelli uważa, że ewentualne naruszenie kontraktu mogłoby być rozpatrywane jedynie w sądzie cywilnym. Wcześniej prawnik FIA stwierdził, iż w jego interpretacji dostawca opon podlega Regulaminowi Sportowemu F1.
Po wysłuchaniu wszystkich stron Trybunał podjął decyzję, że potrzebuje dodatkowego czasu na analizę materiału, jednak nie ustalił żadnych ram czasowych i nie wiemy kiedy możemy spodziewać się rozstrzygnięcia tej kwestii.
KOMENTARZE