Stoffel Vandoorne wygrywa emocjonujące otwarcie sezonu GP2

Stoffel Vandoorne zwyciężył w świetnym stylu podczas otwierającego sezon GP2 wyścigu w Bahrajnie. Dzisiejsze zawody przyniosły ogromne emocje, które rozpoczęły się już na starcie, jednak zostały podsycone karambolem spowodowanym przez debiutanta, Normana Nato.

Belg, który startował dzisiaj z pole position nie dał się wyprzedzić na pierwszym okrążeniu i pewnie kontrolował przewagę w pierwszej części zawodów. Dobrym startem popisał się również Alex Lynn, który wskoczył na drugą lokatę, jak również Norman Nato, którego po pierwszym okrążeniu sklasyfikowano na trzecim miejscu.

Ostatni wspomniany zawodnik został negatywnym bohaterem dzisiejszych zawodów, kiedy doszło do sporego zamieszania na piątym okrążeniu gdy do dyfuzora Nato zaczął się dobierać Raffaele Marciello. Najpierw na walce dwójki skorzystał Arthur Pic, przeskakując obu zawodników. Później Marciello starał się wepchnąć na wewnętrzną Nato w trzecim zakręcie, ale tam Francuz stracił orientację i najpierw zbyt mocno zbliżył się do Marciello, a następnie uderzył w Pika. Ofiarą incydentu został również Pierre Gasly, który uderzył w bok bolidu Pika.

Incydent spowodował wyjechanie samochodu bezpieczeństwa, a przedłużająca się akcja sprzątająca bolidy w końcu zachęciła zawodników startujących na miękkich oponach do zjazdu po pośrednie gumy Pirelli. W tej grupie był Rossi, King, Lynn oraz kilku innych śmiałków, którzy skorzystali na dalszej neutralizacji i dołączyli do stawki.

Na pośrednich oponach pozostał między innymi Vandoorne i Haryanto, którzy musieli z jednej strony jak najmocniej oddalić się od bolidów z boksem na koncie, jak również dbać o swoje opony. Z drugiej strony zaś Rossi robił co mógł, by przebić się w górę stawki. To samo próbował robić Lynn, ale jego opony były w coraz gorszym stanie, a sam junior Red Bulla rozpaczliwie o tym informował swoich inżynierów.

Vandoorne ostatecznie zjechał na 22 okrążeniu, zaliczając dość wolny postój i wyjeżdżając na dziewiątej lokacie. Chwilę później w boksach zjawił się również Haryanto. Od tego momentu w walce o zwycięstwo miał się liczyć tylko Rossi, Vandoorne i równie szybki Haryanto. Dwójka rozpoczęła szaleńczą pogoń, kręcąc czasy o 3-4 sekundy lepsze od reszty stawki. W międzyczasie na czele King walczył z Evansem o drugą lokatę, przy czym górą okazał się debiutant, dzięki lepszemu obchodzeniu się z oponami.

Vandoorne dopiął swego na 31 okrążeniu, wyprzedzając Rossiego jeszcze przed drugą strefą DRS w środku toru. Amerykanin musiał ustąpić również Indonezyjczykowi, tuż przed metą, ostatecznie zaliczając najniższy stopień podium.

Tuż za podium uplasował się wspomniany Jordan King. Za nim sklasyfikowano Roberta Visoiu, który również zaprezentował dziś mocne tempo, jednak ostatecznie otrzymał karę doliczenia 5 sekund do wyniku wyścigu za zbyt szybką jazdę w pit lane. Szósty finiszował Evans, którego opony w końcówce były naprawdę mocno zniszczone. Siódmy był Nathanael Berthon, który metę przekroczył jako ósmy, ale awansował po karze dla Matsuschity za falowanie przed rywalem na prostej. Dlatego też jutro z pole position ruszy Julian Leal, który wraz z Francuzem wywalczył swoją pozycję w chaosie na ostatnim kółku. Czołową dziesiątkę uzupełnili Andre Negrao i wspomniany Matsuschita.