Hamilton wygrywa w USA i zostaje trzykrotnym mistrzem F1
Opis wyścigu na torze Circuit of the Americas
25.10.1522:15
6380wyświetlenia
Lewis Hamilton okazał się najlepszy podczas szalonego Grand Prix Stanów Zjednoczonych. Co prawda pogoda trochę odpuściła zawodnikom, jednak i tak rywalizacja rozpoczęła się na mokrym torze.
Początkowo to Red Bulle dyktowały tempo, jednak wraz z przesychającą nawierzchnią sytuacja się odwracała i podium ostatecznie uzupełnili Nico Rosberg oraz Sebastian Vettel. Standardowy układ na mecie nie oznaczał jednak nudy, gdyż tylko 12. kierowców zobaczyło flagę w szachownicę, a nawet o pojedyncze punkty walczono do samego końca.
Mercedes vs. Red Bull
Grand Prix do którego nikt nie miał jak się przygotować rozpoczęło się z rozmachem. Na starcie Hamilton wywiózł Rosberga w pierwszym zakręcie, w środku stawki Massa zaliczył kolizję z Alonso, po której obaj wykonali piruet, a Vettel, Raikkonen i Sainz ruszyli atomowo i już po pierwszym okrążeniu byli bardzo wysoko. Prowadził Hamilton, przed Kwiatem, Ricciardo, Perezem i Rosbergiem, jednak dwaj ostatni zamienili się miejscami jeszcze na otwierającym kółku.
W zamieszaniu nie odnalazł się także Bottas, który zjechał po nowe skrzydło i slicki, jednak na tym etapie było jeszcze zdecydowanie na takie opony, gdyż Fin notował czasy o pół minuty gorsze niż kierowcy jadący na przejściowych gumach. Na początku drugiego kółka kierowcy Saubera nie poradzili sobie z bratobójczą walką i Nasr pozbawił się przedniego skrzydła podczas ataku na Ericssona. Brazylijczyk wraz z nowym skrzydłem założył slicki, jednak zaledwie kółko później wrócił do opon przejściowych.
W tym momencie zaczęła się też jazda synchroniczna - Ferrari nie umiało się oderwać ani pokonać Toro Rosso, gdyż Vettel, Verstappen, Raikkonen oraz Sainz jechali jeden za drugim, natomiast Hamilton nie umiał uciec od Kwiata, Ricciardo i Rosberga. Pierwsza para zespołów miała jednak więcej zabawy - najpierw cała czwórka poradziła sobie z Buttonem, a później, jeszcze przed wirtualnym samochodzie bezpieczeństwa wywołanym dużą ilością odłamków na torze, z Hulkenbergiem.
Zaraz po wznowieniu, na siódmym kółku Rosberg przeskoczył Ricciardo, a potem Kwiata w strefie DRS, jednak nie wiele to zmieniło, gdyż cała czwórka jechała w odstępie dwóch sekund. Dwa okrążenia później Grosjean założył sliciki, ale wciąż było za wcześnie na taki ruch, a sam Francuz musiał wycofać się niedługo potem z powodu awarii. Na jedenastym okrążeniu Kwiat próbuje kontrataku na Rosberga, jednak przestrzelenie ostatniego zakrętu przez Rosjanina ich obu wybija z rytmu, co w pierwszym wirażu wykorzystał Ricciardo przebijając się od razu na drugie miejsce.
Podczas czternastej rundy wokół Austin Ricciardo znalazł sposób na Hamiltona i był pierwszym zawodnikiem, któremu udało się uciec od prowadzącej grupki. Radość Red Bulla nie trwała jednak długo, gdyż niewiele potem okazało się, że przyszedł czas na opony typu slick...
Suchy tor
Na 16. okrążeniu Eircsson ubrał slicki i zaczął kręcić czasy podobne do reszty stawki. W międzyczasie cały czas Toro Rosso walczyło z Ferrari, jednak na razie kończyło się na próbach manewrów i natychmiastowych kontratakach. Hamilton zjechał okrążenie później i choć wrócił za plecami Ricciardo, Rosberga,, a nawet Kwiata, to jednak Mercedesy zaraz potem odzyskały tempo i z Red Bullami poradziły sobie bez większych problemów.
To oczywiście pociągnęło za sobą pit stopy w całej stawce, więc niedługo potem już wszyscy jechali na oponach bez bieżnika. Warunki nie były jednak łatwe i przestrzelone zakręty nie były niczym nadzwyczajnym - nawet u mistrzów świata, gdyż spotkanie ze ścianą zaliczył Kimi Raikkonen, któremu jednak udało się pojechać dalej.
Problemy Red Bulla zaczęły się pogłębiać, gdyż do walki włączył się także Vettel, któremu udało się pokonać Kwiata. Na 25 kółku Hamilton poradził sobie z Ricciardo, więc mieliśmy już standardowy obrazek z dwoma Srebrnymi Strzałami na czele. W międzyczasie z wyścigiem pożegnali się Massa oraz Raikkonen, którego bolid jednak okazał się niezdatny do dalszej jazdy po wcześniejszym incydencie..
Ważniejsze okazało się jednak 27 okrążenie, kiedy to na torze zatrzymał się Marcus Ericcson wywołując już pełnoprawną neutralizację. Kilku kierowców zdecydowało się na pit stop, jednak najciekawszy był manewr Vettela, który był jedynym zawodnikiem z czołówki odwiedzającym swoich mechaników. Niemiec założył opony pośrednie i wyjechał z alei serwisowej na piątym miejscu.
Kierowców trochę przytrzymano i wznowienie nastąpiło dopiero po pięciu okrążeniach. Najgorzej wypadł na tym Kwiat, którzy przestrzelił pierwszy zakręt i spadł za Vettela. Zaraz potem Niemiec zaczął dobierać się także do Ricciardo, jednak pierwsza próba nie zakończyła się powodzeniem. Ostatecznie Ferrari wskoczyło na trzecie miejsce po błędzie Australijczyka w pierwszym zakręcie.
Później było już tylko gorzej i Red Bulla zaczęło się także dobierać Toro Rosso. Najpierw z szarżą Verstappena nie poradził sobie Kwiat, a kilka chwil później także Ricciardo. Do zabawy włączył się również Hulkenberg, który co prawda pokonał Kwiata, jednak przy próbie ataku na drugiego z kierowców producenta napojów doszło do kontaktu, który trafił na wokandę sędziów sportowych. Przez to Kwiat przeskoczył na piąte miejsce, a stojący na poboczu bolid Force India wywołał kolejną wirtualną neutralizację.
Szalona końcówka
W trakcie niej do boksów zjeżdżały Red Bulle oraz Rosberg, który spadł za Vettela i Verstappena, jednak Toro Rosso nie było dla Niemca godnym przeciwnikiem i drugi z kierowców Mercedesa zaraz po wznowieniu wrócił do czołowej trójki. W środku stawki natomiast McLaren walczył z Force India, kiedy Alonso pokonał Pereza w pierwszym zakręcie. Rosberg utrzymywał dobre tempo i pokonał także Vettela, jednak zaraz potem znów nastąpiła przerwa w walce, gdyż po kraksie Kwiata na wyjściu z przedostatniego łuku ponownie na torze pojawił się Mercedes AMG GT.
W tym momencie na pit stop zdecydowali się Vettel, Hamilton, Sainz, Maldonado oraz Button. Jak się okazało, dla Brytyjczyka była to idealna decyzja, gdyż nowe opony pozwoliły mu naciskać na Rosberga po restarcie i zmusić go do błędu. Gorzej było natomiast u Vettela, który co prawda poradził sobie z Verstappenem, jednak Rosberg okazał zbyt trudnym przeciwnikiem, przez co czołowa trójka nie zmieniła się aż do mety. Hamilton wygrał więc Grand Prix Stanów Zjednoczonych i założył trzecią koronę mistrza świata na trzy rundy przed końcem.
Ostro było natomiast w środku stawki, gdzie o ósme miejsce toczył się zacięty bój między Buttonem, Maldonado i Sainzem. Problemy Ricciardo i Alonso przesunęły całą stawkę o oczko do przodu, więc za czwartym Verstappenem znaleźli się Sergio Perez, Carlos Sainz oraz Jenson Button. Ósmy ostatecznie finiszował Maldonado, przez Nasrem oraz Danielem Ricciardo, który po kłopotach zmienił opony i na ostatnim kółku sięgnął po ostatni punkt wyprzedzając Alonso. Warto dodać, że stawka została mocno zdziesiątkowana i na 12. miejscu finiszował Alex Rossi - ostatni zawodnik, któremu udała się sztuka dojechania do mety.
Co prawda rozstrzygnięcia w kwestii sezonu już znamy, jednak mimo tytułów Mercedesa mamy jeszcze trzy wyścigi do końca. Teraz rozbrat z Formułą 1 nie będzie zbyt długi, gdyż już w piątek wracamy do akcji na torze w Meksyku. Czy powracający do kalendarza tor przyjmie się w F1? Tego dowiecie się czytając [color=#3c88b8]Wyprzedź Mnie![/color]
KOMENTARZE