Hamilton wątpi w potrzebę wyjaśniania z Rosbergiem incydentu z Austin

Brytyjczyk zdradził również, że w końcówce sezonu nie zamierza zmienić swego podejścia do walki.
30.10.1513:54
Nataniel Piórkowski
1105wyświetlenia


Lewis Hamilton nie widzi potrzeby rozmawiania z Nico Rosbergiem o kontrowersyjnym incydencie z pierwszego zakrętu wyścigu o Grand Prix Stanów Zjednoczonych.

Po zakończeniu rywalizacji Niemiec stwierdził, iż Hamilton wjechał w niego swoim bolidem i postawił o jeden krok za daleko. Podczas gdy szef Mercedesa - Toto Wolff przyznał, iż jego ekipa będzie musiał odbyć w tej sprawie rozmowę ze swoimi kierowcami, Anglik nie sądził, by rzeczywiście była ona konieczna. W czwartek przed GP Meksyku trzykrotny mistrz świata powtórzył swoje stanowisko.

Nie rozmawialiśmy o tym, ale nie sądzę też, że powinniśmy to zrobić. Jestem bardzo wyluzowany, więc tak naprawdę rzadko mam z czymś problem. Toto uważał, że być może powinniśmy usiąść razem z Nico i poznać jego zdanie w tej sprawie. Nie potrzebujemy napięć wewnątrz zespołu. Generalnie zachowujemy transparentność. Nie mam w zasadzie nic więcej do dodania. Oczywiście jestem pewny, że dojdzie do spotkania, zobaczymy co czuje Nico, poznamy jego emocje, postaramy się doprowadzić do ich stonowania i pójdziemy naprzód - powiedział Hamilton podczas spotkania z prasą.

Dzięki zakończeniu wyścigu w Austin na drugim miejscu, Rosberg minimalnie zredukował stratę do wicelidera klasyfikacji generalnej - Sebastaiana Vettela, od którego dzielą go obecnie cztery punkty.

Zapytany przez akredytowane media o to, czy Mercedes zwrócił się do niego z prośbą o pomoc w wywalczeniu przez zespołowego partnera wicemistrzostwa świata, Hamilton odparł: Zespół nie prosił mnie, bym pomagał mu w tej roli. Jestem tu po to, aby wygrywać wyścigi. Nasza stajnia zapewniła już sobie tytuł najlepszego konstruktora, więc w obecnej sytuacji moja pomoc dla zespołu pozbawiona byłaby większych korzyści. Zobaczymy jednak, czego będzie oczekiwał ode mnie Toto.

Ogólnie mam naprawdę zrównoważone podejście do ostatnich wyścigów sezonu: zrównoważone pomiędzy ryzykiem ale nie przesadnym ryzykiem. Nie sądzę, że będę musiał pod tym względem coś zmieniać. W tym roku sprawdziło się ono całkiem dobrze, czego dowodem jest moich dziesięć zwycięstw. Wszystko zostanie po staremu. Nie ciąży już na mnie żadna presja, ale nadal mogę cieszyć się jazdą. To właśnie chcę robić - zakończył trzykrotny mistrz świata, wcześniej związany z McLarenem.